Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Akcja „Ratujmy nasze dzieci”. Tak naprawdę nie mamy już czasu

- Jest już światełko w tunelu. Kształci się coraz więcej rezydentów. W szpitalach w Kocborowie, Srebrzysku i Słupsku pracuje łącznie 84 lekarzy psychiatrów. Jednocześnie w tych trzech podmiotach mamy 62 lekarzy rezydentów, w tym dziewięciu psychiatrii dziecięcej. Napawa to dużą nadzieją - mówi Agnieszka Kapała-Sokalska, wicemarszałek województwa pomorskiego odpowiedzialna za politykę społeczną oraz zdrowotną.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)
Agnieszka Kapała-Sokalska: Nawet w nocy piszą do mnie ludzie, którzy rozpaczliwie potrzebują pomocy (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Choć już wcześniej dziennikarze pisali o trudnej sytuacji pomorskiej psychiatrii, dopiero w 2019 r. doniesienia o molestowaniu dziewczynki, umieszczonej z powodu braku miejsc na oddziale dorosłych szpitala na Srebrzysku w Gdańsku wstrząsnęły opinią publiczną. Usłyszeliśmy o dzieciach, leżących na materacach szpitalnych korytarzy, o szukaniu miejsc dla najmłodszych w całej Polsce. Czy pani o tym wcześniej wiedziała?
Tamte wydarzenia zbiegły się z rozpoczęciem mojej kadencji. Pracę w samorządzie rozpoczęłam pod koniec listopada 2018 r. i już w pierwszych dniach zetknęłam się z bardzo trudną sytuacją w psychiatrii. Zarówno dorosłych, jak i dzieci i młodzieży. Przepełnienie dziecięcych oddziałów było ogromne. Zaczęliśmy wówczas dyskutować, co można zrobić, by temu zapobiec.

Były jakieś pomysły?
Podejmowałam i nadal podejmuję ogrom działań w celu przyspieszenia oraz wdrożenia reformy systemu psychiatrii dzieci i młodzieży. Pamiętać trzeba jednak, że system tworzy rząd. W 2019 r. zaczęły powstawać pierwsze konkretne dokumenty w Ministerstwie Zdrowia.

Kto sprowokował zmiany?
Problem wybrzmiał na Pomorzu, ale sytuacja była trudna w całej Polsce. O zmiany apelowali konsultanci wojewódzcy ds. psychiatrii oraz podmioty lecznicze. Wiele środowisk. Pierwsze dokumenty z 2019 r. opracowane przez ekspertów mówiły, jak ma być konstruowana reforma, jakie formy wsparcia ma oferować. I my ją popieramy. Jednak obecnie nadal jesteśmy w trakcie wdrażania tej reformy. Ma ona polegać na stworzeniu trzech poziomów referencyjnych. Pierwszym są ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży, w których nie przyjmuje lekarz psychiatra, tylko psychoterapeuci, terapeuci środowiskowi i psychologowie. W naszym województwie obecnie są 24 takie ośrodki, które powstały głównie w 2021 roku. Jako samorząd województwa bardzo się w to zaangażowaliśmy, tworząc w tej grupie sześć ośrodków na bazie naszych podmiotów leczniczych - Srebrzyska, Kocborowa, szpitala w Kościerzynie (dwie lokalizacje - w Kościerzynie i Dzierżążnie), w Gdyni przy Szpitalu Wincentego a Paulo oraz w Słupsku. Ośrodków jest jednak wciąż za mało.

Ile takich ośrodków powinno być?
Docelowo 31 na Pomorzu. W niektórych powiatach - w gdańskim, sztumskim, słupskim, bytowskim - w ogóle nie mamy ośrodków. Były konkursy, ale nikt się nie zgłosił. Na szczęście nie ma rejonizacji i dzieci mogą korzystać z pomocy w sąsiednim powiecie. Wiadomo jednak, że odległość, wykluczenie komunikacyjne będą ograniczały dostęp do pomocy. A ośrodki, o których mówię, są pierwszą linią wsparcia. Pomagają osobom mierzącym się z lękami, objawami depresji, agresją, autoagresją, zaburzeniami odżywiania, zachowania. Istotna jest w tym przypadku pomoc środowiskowa, dotarcie do rodziny, opiekunów, szkoły, współpraca z nimi. Jestem w kontakcie z NFZ, pytam o kolejne konkursy. Będą, ale pozostaje pytanie, czy ktoś się zgłosi.

Ogromną lukę mamy z placówkami drugiego poziomu, czyli oddziałami dziennymi dla dzieci i młodzieży oraz poradnią z lekarzem psychiatrą. Tu jeszcze nie było nawet konkursów, przedłużają się prace w NFZ i Ministerstwie Zdrowia związane z dokumentami i wyceną świadczeń. Wszelkimi drogami naciskamy o przyspieszenie tych prac. Słyszymy, że są na ostatniej prostej. Podobny komunikat dotarł do nas jednak też przed rokiem...

Brakuje specjalistów?
Na szczęście kadry jest coraz więcej, kolejne osoby wyrażają chęć dokształcenia się. Z biegiem czasu będzie zapewne łatwiej takie ośrodki utworzyć. Za to ogromną lukę mamy z placówkami drugiego poziomu, czyli oddziałami dziennymi dla dzieci i młodzieży oraz poradnią z lekarzem psychiatrą. Tu jeszcze nie było nawet konkursów, przedłużają się prace w NFZ i Ministerstwie Zdrowia związane z dokumentami i wyceną świadczeń. Wszelkimi drogami naciskamy o przyspieszenie tych prac. Słyszymy, że są na ostatniej prostej. Podobny komunikat dotarł do nas jednak też przed rokiem...

Słyszałam, że jest to związane ze zbyt niską wyceną świadczeń.
Racja. Pod wpływem głosów praktyków wyceny te mają być nieco podniesione, jednak nasi eksperci uważają, że i tak są za niskie. Ogólnie idzie to w dobrym kierunku, ale nadal bardzo wolno. Za wolno. Doświadczenie pokazuje, że inne akty prawne w skali kraju mogą być bardzo szybko procedowane… A tu taki oczywisty problem okazuje się jednak nie tak ważny dla ministerstwa i NFZ. Już teraz zapowiadam, że w konkursach na pewno wystartują szpitale marszałkowskie – w Kocborowie, na Srebrzysku i w Kościerzynie. Chciałabym, żeby później przyłączył się też nasz podmiot w Słupsku, ale tam jest trudniej z kadrą.

Pozostaje jeszcze trzeci poziom - stacjonarne oddziały szpitalne. Jak to u nas wygląda?
Na Pomorzu są trzy takie oddziały. W tym dwa w naszych szpitalach w Kocborowie i na Srebrzysku (łącznie 62 łóżka) oraz cztery łóżka w Chojnicach.

Wystarcza?
Nie. Na samym Srebrzysku mamy 46 łóżek rejestrowych, a niejednokrotnie musimy hospitalizować ponad 50 dzieci, znajdujących się w stanie zagrożenia swojego życia lub zdrowia bądź stanowiących zagrożenie dla innych. Problem przepełnienia nadal istnieje, ale jest on już powoli rozwiązywany pracą ośrodków pierwszego stopnia, powstałych zaledwie przed rokiem. Liczę, że za jakiś czas, po powstaniu drugiego poziomu, sytuacja się poprawi.

Pod warunkiem, że - a słyszałam o takiej groźbie - NFZ nie ograniczy wycen dla ośrodków.
Wszystko jest w fazie projektów. Diabeł tkwi w szczegółach. Wprowadzane są wskaźniki korygujące, trzeba uwzględnić inflację i dodatkowych pacjentów - dzieci z Ukrainy. Ostatecznie te wyceny nie będą tak wysokie, jak podaje ministerstwo. Zmiany wycen projektuje się, komunikując podwyżki w porównaniu z 2019 rokiem, czyli czasem sprzed pandemii i dwucyfrowej inflacji. Mnóstwo dzieci doznało traumy, mamy dzieci powojenne, które do nas przyjechały zza wschodniej granicy. Trzeba zwiększyć finansowanie, by dać podmiotom realną szansę na zorganizowanie pomocy. Do tego dochodzi kolejny problem braków kadrowych.

Lekarza psychiatry nie wykształci się w dwa lata.
Ale jest już światełko w tunelu. Kształci się coraz więcej rezydentów. W szpitalach w Kocborowie, Srebrzysku i Słupsku pracuje łącznie 84 lekarzy psychiatrów. Jednocześnie w tych trzech podmiotach mamy 62 lekarzy rezydentów, w tym dziewięciu psychiatrii dziecięcej. Napawa to dużą nadzieją. Jednak aby te osoby zatrzymać w publicznym systemie, trzeba im zaoferować adekwatne wynagrodzenia. Tymczasem szpital płaci z pieniędzy, które dostaje z NFZ.

Wróćmy do dzieci z Ukrainy, które przyjechały do nas z ogromną traumą. Czy będą się nimi opiekować ukraińscy terapeuci i psychiatrzy?
Już pierwsze osoby z odpowiednim wykształceniem i praktyką kontaktują się ze szpitalami, głównie ze szpitalem na Srebrzysku. Jeśli wyrażą chęć, złożymy im ofertę zatrudnienia. Na razie jeszcze trudno przewidzieć, ile ukraińskich dzieci będzie potrzebowało pomocy. Przyjmujemy już pierwszych pacjentów w oddziałach stacjonarnych. Również w ośrodkach jest możliwość wsparcia dzieci ukraińskich.

Oznacza to większe obciążenie placówek. Czy w ślad za tym resort zdrowia i NFZ postanowili zwiększyć finansowanie psychiatrii dziecięcej?
Wyraźnych sygnałów nie ma. Jak już mówiłam, trwa praca nad dokumentami, liczymy na adekwatne do potrzeb zwiększenie wycen.

Akcję "Ratujmy nasze dzieci" rozpoczęliśmy od dramatycznych danych o liczbie samobójstw i prób samobójczych na Pomorzu. Zanim uciekające od życia dziecko trafi do ośrodka lub szpitala, może być za późno. Gdzie znaleźć pierwszą pomoc?
Najbliższe środowisko najwięcej widzi. To szkoła i rodzina, opiekunowie, znajomi, którzy po zaobserwowaniu niepokojących zachowań powinni zwrócić się o wsparcie. Szkolni pedagodzy potrafią bardzo dobrze uchwycić problemy. Pytanie, jak się do tego odniosą rodzice, którzy - jak pokazuje doświadczenie - potrafią nieraz wypierać problem. Konieczne jest więc stałe edukowanie społeczeństwa, że wszystko zaczyna się od nas samych, naszej wrażliwości na potrzeby dzieci. Trzeba obserwować i reagować w miarę możliwości. Na szczęście mamy te 24 ośrodki, do których w ciągu 7 dni roboczych młode osoby potrzebujące pomocy powinny zostać przyjęte. Jeśli sytuacja jest bardzo zaostrzona, pozostaje szpital psychiatryczny i leczenie stacjonarne.

Kiedy pojawia się problem, większość rodziców jest zagubiona.
Dlatego tak niesłychanie ważna jest wiedza. Jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z podobnym problemem, to skąd ma orientować się, co robić? Wszelkimi możliwymi kanałami rozpowszechniam informacje o wszystkich ośrodkach, nie tylko tych sześciu, które stworzyliśmy. Wiele osób z tego skorzystało.

Rodziny skarżą się też, że po wyjściu dziecka ze szpitala zostają w próżni. Na wizytę u psychiatry dziecięcego trzeba czekać tygodniami, podobnie bywa z terapią. Dlaczego nie jest to systemowo załatwiane, z rozpisaniem poszpitalnych wizyt u konkretnych specjalistów w określonych terminach?
W oczekiwaniu na systemowe rozwiązania, jako samorząd podjęliśmy inicjatywę i stworzyliśmy program "Lepsza przyszłość", wart około 5 milionów złotych i finansowany ze środków unijnych. Celem jest wsparcie przepływu informacji o dostępnych usługach dla osób w kryzysie zdrowia psychicznego, w tym także dzieci opuszczających szpitale oraz koordynacja tego typu działań. Niedawno, bo 6 kwietnia zostało zamieszczone ogłoszenie na platformie przetargowej, do 19 kwietnia był czas na składanie ofert. Chcemy, by powstała platforma informacyjno-edukacyjno-koordynująca, która m.in. będzie składała się z bazy o dostępnych podmiotach świadczących pomoc dla dzieci i młodzieży, skierowana do opiekunów, rodziców, nauczycieli. Informacje te, w podziale na powiaty, będą aktualizowane na bieżąco. Jest to pierwsza tego typu inicjatywa w kraju i gdziekolwiek o tym mówię, spotykam się z dużym zainteresowaniem.

Dowiemy się np. na co może liczyć dziecko w powiecie gdańskim czy kartuskim?
Tak, a jeśli w danym powiecie nie ma oczekiwanej formy pomocy, zostaniemy przekierowani do placówki w sąsiednim powiecie. Będą to takie formy pomocy, jak np. skontaktowanie się z psychologiem osobiście, przez czat lub telefon, podanie miejsc wykonujących testy diagnostyczne. Na tej platformie będą też kursy e-learningowe dla pedagogów, dydaktyków. Platforma wesprze obecnie działający system. Jesteśmy w stałym kontakcie z Komendą Wojewódzką Policji, ze szkołami, starostwami, a dyrektor Mariusz Kaszubowski z Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego na Srebrzysku jeździ po powiatach, gdzie podczas spotkań ze wszystkimi zainteresowanymi przedstawia funkcjonalności platformy. Ponadto wspieramy usługi społeczne i zdrowotne dla dziecka i dla rodziny. W oddziale stacjonarnym na Srebrzysku zostały wykupione dodatkowe usługi terapeutyczne dla dzieci. Usługi te wspierają też dzieci korzystające z ośrodka utworzonego przy tym szpitalu. Są to ponadto psychoterapie indywidualne, grupowe, diagnoza psychologiczna, sesje dla rodzin, spotkania z logopedą, seksuologiem, prawnikiem. Mówimy o formach wzmacniających rodzinę i dziecko. Oprócz dzieci przebywających na oddziale, dodatkowych ponad 200 osób już objęto dodatkowym wsparciem.

W oddziale stacjonarnym na Srebrzysku zostały wykupione dodatkowe usługi terapeutyczne dla dzieci. Usługi te wspierają też dzieci korzystające z ośrodka utworzonego przy tym szpitalu. Są to ponadto psychoterapie indywidualne, grupowe, diagnoza psychologiczna, sesje dla rodzin, spotkania z logopedą, seksuologiem, prawnikiem.

 

Wyręczacie rząd...
Zdawałam sobie sprawę, że reforma nie wejdzie w życie tak szybko, jakbyśmy tego chcieli. Jest to oddolne, dodatkowe wsparcie na czas, póki reforma nie zacznie działać. Bo tak naprawdę, nie mamy już czasu. Przed kilkoma dniami spotkałam się z zastępcą komendanta wojewódzkiego Policji w Gdańsku, przewodniczącym Rady Społecznej pomorskiego NFZ, był też dyrektor Jerzy Karpiński z Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego - w kontekście danych o samobójstwach dzieci i młodych ludzi do 18. roku życia na Pomorzu (a zajmujemy pod tym względem niechlubne drugie miejsce w Polsce) i wszyscy wiążą duże nadzieje z projektem "Lepsza przyszłość". Wielokrotnie deklarowano nam duże wsparcie. I jest to ważne, bo my możemy mieć pomysł, ale bez skutecznej realizacji przez wszystkie instytucje, nie będzie miało to spodziewanego efektu. Jeszcze jedna sprawa - zaobserwowaliśmy, że tworzy się wiele oddolnych inicjatyw, finansowanych np. przez gminy, powiaty. I nie ma o tym powszechnej wiedzy. Zebranie tego wszystkiego związane jest z ogromem pracy, musimy sprawdzić, czy instytucje wpisane do lokalnych informatorów rzeczywiście, i w jakich godzinach, działają. Trzeba przy tym podkreślić, że naprawdę mnóstwo ludzi jest bardzo zaangażowanych w pomoc dzieciom, zmagającym się z problemami psychicznymi. Rozmawiam z psychiatrami, psychoterapeutami, psychologami. Choć jest to wyjątkowo ciężka praca, naprawdę chcą pomagać. Robią to z pełnym zaangażowaniem. Dziękuję im przy każdej okazji, zdając sobie sprawę, że jest to zasób, na którym możemy coś nowego i lepszego tworzyć.

Zanim powstanie kolejny ośrodek, zanim zacznie działać wasza platforma, mogą umrzeć kolejne dzieci. Trwa walka z czasem, w której stawką jest ludzkie życie. Nie czuje się Pani zestresowana?
Zajmuję się tym tematem każdego dnia. Nawet w nocy piszą do mnie przez Messengera ludzie, którzy rozpaczliwie potrzebują pomocy. Każde zgłoszenie, każdą prośbę rozpatruję natychmiast, zdając sobie sprawę z odczuć ludzi, będących w sytuacji podbramkowej. Czasem brakuje informacji i niekiedy wystarcza podanie numeru telefonu. Dlatego tak bardzo liczę na stworzenie dostępu do bazy danych, z której będą czerpać wiedzę policjanci, ośrodki pomocy społecznej, szkoły. Będzie to realna pomoc.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama