Wielkanocny kiermasz odbył się w piątek, 11 kwietnia w jednym z budynków Orlenu przy ul. Elbląskiej w Gdańsku. Korytarze przy pracowniczej restauracji wypełniły się organizacjami społecznymi, ich podopiecznymi oraz licznymi drobiazgami, które przygotowywane są specjalnie na tę okazję. Kupując, wspiera się działalność placówek, ale przede wszystkim daje autorom – osobom z niepełnosprawnościami – poczucie wartości.
Wielkanocy kiermasz Orlenu. Wzmocnienie społecznej wrażliwości
Podczas kiermaszu gościliśmy cztery podmioty. Trzy koła Caritas: z Kolnika, Łapina oraz Gdyni, a także, po raz pierwszy, Fundację „Pomóż mi żyć”. Caritas wystawił rękodzieło z motywem wielkanocnym wykonane podczas warsztatów terapii zajęciowej organizowanych dla osób z niepełnosprawnością w kołach w Łapinie, Gdyni i Kolniku.
Liliana Ciechanowicz z Fundacji Orlen dla Pomorza, organizatorka wydarzenia
Warsztaty służą rehabilitacji zawodowej oraz społecznej osób z niepełnosprawnością. Dzieła, które tworzą, mogą być wyjątkowym prezentem świątecznym lub elementem wystroju domu. Ponadto ich zakup niesie wsparcie osobom potrzebującym. Całość środków, pozyskanych ze sprzedaży, będzie przeznaczona na bieżącą działalność ich placówek.

Przechadzając się między stoiskami z rękodziełem, które naprawdę robiło wrażenie, można było także sporo dowiedzieć się o samych organizacjach, a także o tym, co warsztaty dają ich podopiecznym. To dla nich możliwość rozwoju, ale i namiastka normalności. Mogą poczuć się potrzebni oraz poznać nowych ludzi. Swoje wyroby tworzą m.in. w pracowniach: stolarskich, ceramicznych, arteterapii, gospodarczych, plastycznych.
Jak dowiedziałem się od osób związanych z Centrum Pomocowym Ojca Pio w Gdyni, środki zebrane podczas kiermaszu są przeznaczane na wsparcie podopiecznych. Na co dzień muszą oni mierzyć się z wieloma trudnościami.
Nie jest łatwo. Dokładamy wszelkich starań, aby nasi podopieczni byli jak najbardziej samodzielni. Uczymy ich, wspieramy w trudnych sytuacjach społecznych, ale także zawodowych. Wysyłamy też naszych podopiecznych na praktyki, otwieramy im ścieżkę zawodową. Myślę, że udział w tym kiermaszu to dla nich ogromna szansa na rozwój społeczny. Mają kontakt z ludźmi, promują i sprzedają wyroby.
opiekunowie Centrum Pomocowego Ojca Pio w Gdyni
Miejsca, jak Fundacja „Pomóż mi żyć”, muszą istnieć, ponieważ system opieki nie daje rady
Wśród wystawców była także Janina Kaczmar, prezes Fundacji „Pomóż mi żyć”. Kobieta-orkiestra, która nie dość, że czuwa nad fundacją, to sama jest mamą dorosłej osoby z autyzmem. Jej syn Darek ma dziś 34 lata i – jak mówi Janina Kaczmar – od momentu ukończenia szkoły średniej, nie było dla niego odpowiedniego miejsca. Tak właśnie zrodził się pomysł stworzenia fundacji.
Oprócz Darka, pod opieką „Pomóż mi żyć” jest jeszcze dziewięcioro podopiecznych. Wszyscy mają ogromne deficyty ogólnorozwojowe. Oprócz autyzmu, towarzyszą im jeszcze inne problemy. Jak mówi prezes fundacji, stworzono dla nich wsparcie szyte na miarę – terapię w systemie jeden na jeden.
– Każdy z nich ma bardzo spersonalizowany program i tym samym terapię dostosowaną do potrzeb. Bo każda osoba jest na innym etapie funkcjonowania. Niektórzy mają echolalię, inni bardzo poważne zaburzenia mowy, kolejni nie mówią wcale. Wobec nich trzeba stosować terapię komunikacji alternatywnej – mówi Janina Kaczmar.
Janina Kaczmar jest kopalnią wiedzy o autyzmie, może opowiadać o nim godzinami. I nie robi tego w sposób medyczny, tylko ludzki, obrazowy. Zwraca także uwagę na istotę takich wydarzeń, jak kiermasz Orlenu.
– Spotykamy się z ludźmi, rozmawiamy, opowiadamy, że, np., to mydełko zrobił nasz podopieczny. Mamy całą dokumentację, nawet zdjęciową, jesteśmy w stanie pokazać cały proces – mówi.
Fundacja „Pomóż mi żyć” to zupełnie nowa jakość opieki dla osób z autyzmem. Prowadzone są warsztaty, treningi z mieszkalnictwa. Nie ma miejsca na terapię stolikową – uczy się tam życia. Treningi czystości, przygotowywanie prostych posiłków, prace ogrodowe, nauka odpoczywania i spokojnego zasypiania. Podopieczni mają możliwość nauki codziennego funkcjonowania.
Wszyscy wystawcy podkreślają istotę sprawstwa, które mają podopieczni. Przygotowywanie rękodzieła jest niezwykle istotne, ponieważ doklejenie nawet najmniejszego elementu ma znaczenie. Osoby z niepełnospawnością widzą efekt swojego działania, a terapeuci poprzez pozytywne wzmacnianie budują w nich poczucie dobrze wykonanej pracy– chwaląc, klaszczą, celebrują najmniejsze sukcesy.
A do takich sukcesów należą także prace domowe: obsługa sprzętu AGD, mycie naczyń, smażenie placków, robienie kanapek, odkurzanie, zmiana pościeli i wiele innych aktywności. Nauka normalnego życia. Ale nie zawsze wszystko przychodzi łatwo czy od razu. Czasem nauka trwa nawet pół roku. Janina Kaczmar mówi, że takie sukcesy celebrowane są jak święto.
Mówimy wciąż o dorosłych mężczyznach, więc też muszą mieć zajęcia na miarę swojego wieku. Dodatkowo uczy się ich integracji ze sobą i z innymi osobami. Są nawet dyskoteki. Więc nie tylko praca, ale i zabawa. Miejsca, jak Fundacja „Pomóż mi żyć”, muszą istnieć, ponieważ system opieki nie daje rady.
Ubolewamy, że nadal nie ma rozwiązań systemowych, bo o ile mamy konkurs i środki na zatrudnienie terapeutów merytorycznych, to nie mamy środków, które by w pełni pozwoliły nam utrzymać pracownię, czyli na ogrzewanie, wodę, wywóz nieczystości, chemię czy zakup pomocy terapeutycznych. A trzeba powiedzieć, że terapeuta musi mieć dobre narzędzia do pracy, bo ja mam takie powiedzenie: etap plasteliny i puzzli już się skończył.
Janina Kaczmar / prezes Fundacji „Pomóż mi żyć”
Takie ośrodki to nie tylko pomoc osobom niskofunkcjonującym, ale także edukacja całego otoczenia. Do autyzmu wciąż nie jesteśmy przyzwyczajeni. A raczej do tego, jak on może wyglądać. Liczba zaburzeń sensorycznych jest naprawdę spora – od muzyki w sklepie, przez dzwonek w szkole i hałas uliczny, po tłum przechodniów. To wszystko może skutkować różnymi objawami u autystów, jak: krzyk, pisk, a nawet zachowania autoagresywne.
Wielkanocny kiermasz Orlenu to zatem nie tylko możliwość zakupu ładnego gadżetu, który będzie dobrze wyglądał na półce. Tak naprawdę to tylko dodatek. Głównym i najważniejszym punktem tego wydarzenia była właśnie rozmowa. Dzięki niej nie tylko wzmacnia się wrażliwość społeczną, ale też uczy o wielu problemach. Takie spotkania dają zdecydowanie więcej niż materiały w telewizji czy seriale, które też są ważne, ale nie pokazują całego spektrum problemu.
Napisz komentarz
Komentarze