Oni woleliby datę 5 marca, związaną z prawdziwym – jak mówią – Polakiem, czyli Mściwojem II. Koalicja w radzie kwituje to krótko – antyniemieckie demony w Sopocie znowu ożyły, bo obecna data nie honoruje osoby tylko uzyskanie praw miejskich.
Sprawa wydaje się żartobliwa, a jednak jest poważna. Bo radni PiS złożyli już w tej sprawie projekt uchwały, uzasadniając, że obchodzenie święta Sopotu w dniu nadania praw miejskich przez cesarza Wilhelma II to upamiętnianie postaci o skrajnie antypolskich poglądach i działaniach. I dlatego zamiast 8 października, proponują 5 marca. Nowa data miałaby upamiętniać pierwszą historyczną wzmiankę o Sopocie z 1283 roku.
W kuluarach rady miasta, ze strony koalicji słychać, że obudziły się fobie niemieckie, które w ostatnim czasie wśród radnych PiS nasilają się. A fobie trudno komentować.
Jedno jest pewne, w ostatnich dniach do Biuletynu Informacji Publicznej Urzędu Miasta Sopotu trafił projekt uchwały Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości, dotyczący zmiany daty obchodów Święta Miasta Sopotu.
Prawa miejskie złe, bo od złego cesarza
Jak autorzy argumentują swój pomysł? Otóż w uzasadnieniu piszą, że obecna data upamiętnia wydarzenie związane z niemiecką dominacją na tych terenach. Jak przekonują, Wilhelm II był wychowany w duchu antypolonizmu i wspierał politykę germanizacji ziem polskich, co – według nich – stoi w sprzeczności z polskim dziedzictwem Sopotu. Przypominają jego przemówienie z Malborka z 1902 roku, w którym stwierdził: „poskromimy polską butę i zuchwałość”. Dlatego, jak piszą, obchodzenie święta miasta w dniu nadania praw miejskich przez tak kontrowersyjną postać, stoi w sprzeczności z polską racją stanu.
Ale też mają pomysł na datę zastępczą, przy okazji cofając się do czasów Mściwoja II. Ich zdaniem, proponowana nowa data, 5 marca, ma na celu podkreślenie polskiego dziedzictwa Sopotu oraz jego związków z Królestwem Polskim. Zauważają, że Mściwoj II odegrał kluczową rolę w historii Pomorza Gdańskiego, współpracując z władcami Wielkopolski, takimi jak Przemysł II, co miało istotne znaczenie dla odbudowy państwa polskiego w okresie panowania Władysława Łokietka.
Głównym inicjatorem tej zmiany jest radny PiS Jakub Świderski, lustrator niemieckich akcentów w Sopocie. W rozmowie też przekonuje, że ta dotychczasowa data wpisuje się w promocję niemieckiej historii Sopotu. Na stwierdzenie, że tego dnia nadano Sopotowi miejskie prawa, odpowiada, że owszem, nadano. Ale wprowadzono te przepisy po to, żeby ułatwić lokalizację instytucji, mających na celu zwiększenie poziomu zniemczenia miejscowości.
– Świętowanie tego, że cesarz Wilhelm II - absolutny „polakożerca”, jak o nim mówią historycy - podjął decyzję, żeby łatwiej było mu skolonizować Sopot, to nie jest powód do świętowania – powtarza radny Świderski. Bo cel był jednoznaczny – kolonizacja – dodaje.
Podkreśla też polskość Mściwoja II i jego zasługi dla państwa i Pomorza, mówiąc, że to on zdecydował na kilka setek lat o polskości Sopotu, bo go powierzył oliwskim cysterom. I to on powinien być niejako patronem tego sopockiego święta.
Świderski zapowiada, że to nie będzie ich jednorazowa akcja. Jeśli nie uda się tego projektu uchwały o zmianie daty przegłosować, to radni PiS będą do tego wracać.
– Jeżeli oni zagłosują na nie – co oznacza, że za pomocą tej daty chcą dalej wielbić Wilhelma, a nie Mściwoja – to stawiają się po określonej stronie światopoglądowej. A my będziemy mieszkańców o tym informować. Niech wiedzą, jakie poglądy mają ich radni – kończy Świderski.
Kamień milowy w dziejach
Zmiana daty święta budzi pewne kontrowersje. Pomysłodawcy tej zmiany, nie biorą pod uwagę faktu, że dekret wydany przez cesarza Wilhelma II w 1901 roku stanowił kamień milowy w dziejach Sopotu. Sopot nie tylko formalnie stał się miastem, ale ta decyzja również wpłynęła na jego rozwój. Niezależnie od kontrowersji związanych z Wilhelmem II, to akt wydany przez niego pozwolił na dalszy, dynamikę zmian samego już miasta, w tym budowę niezbędnej infrastruktury. To właśnie z okresu, kiedy Sopot podlegał administracji niemieckiej, pochodzą liczne zabytki, do dziś będące istotnymi symbolami miasta, takie jak chociażby słynne molo, Opera Leśna czy zabytkowe wille i kamienice.
Prezydentka Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim mówi, że święto miasta nie honoruje osoby, tylko początek istnienia Sopotu jako miejskiej organizacji, co stało się kołem zamachowym jego dalszego, dynamicznego rozwoju.
– Wskazywanie przez radnych PiS na wcześniejsze wzmianki o Sopocie i cofanie się do czasów Mściwoja II nie dotyczy miasta, tylko pojedynczych wsi, które zostały wówczas przekazane cystersom, a dopiero kilka wieków później, zespolone z innymi, stworzyły organizm miejski – tłumaczy. Dlatego świętem miasta jest dzień nadania Sopotowi praw miejskich, które mamy nieprzerwanie i niezależnie od biegu historii od 1901 roku – dodaje. – Przykre jest to, że do walki ideologicznej, bo trudno to nazwać inaczej, próbuje się wykorzystywać jakieś absurdalne argumenty. Że sięga się znowu po antyniemieckie fobie i podsyca resentymenty. Wpisuje się to w ogólnopolską narrację PiS. Szkoda, że jest ona podchwytywana przez niektórych sopockich radnych, którzy wiedzą w jakim mieście żyją i znają jego skomplikowaną historię, ale próbują wykorzystać ją do dzielenia i jątrzenia. Nie pierwszy raz zresztą – puentuje Magdalena Czarzyńska-Jachim.
Napisz komentarz
Komentarze