Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Newsletter Zawsze Pomorze
Reklama
Reklama

Wszelka krytyka ze strony klienta wykluczona, czyli Witkacy w Słupsku

Najcenniejszy zakupiony ostatnio obraz to portret matki artysty. Jest wart 350 tysięcy zł. Ale mamy też i te warte pół miliona, a nawet więcej… - mówi Anna Baruk-Bejda, kustosz kolekcji Witkacego w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.
Wszelka krytyka ze strony klienta wykluczona, czyli Witkacy w Słupsku
Stanisław Ignacy Witkiewicz – Witkacy. Autoportret,1927
24 lutego mija 140 rocznica urodzin artysty

Autor: Zbiory MPS w Słupsku

Początki największej w Polsce i na świecie kolekcji dzieł Witkacego to rok 1965.

Czas, gdy odremontowany po wojnie Zamek Książąt Pomorskich w Słupsku staje się placówką muzealną. Kolekcję Witkacego zainicjował ówczesny dyrektor muzeum, Janusz Przewoźny, historyk sztuki, postać wybitna, człowiek ważny nie tylko dla pomorskiego, ale i polskiego muzealnictwa. Przez wiele lat działał na rzecz odbudowy zabytków na Ziemiach Odzyskanych. Pomysłodawca i inicjator powstania Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. To on zakupił pierwsze prace Witkacego dla Słupska, 110 obrazów! Pochodziły z kolekcji Teodora Białynickiego-Biruli, przyjaciela Witkacego, lekarza z Zakopanego. Odziedziczył je mieszkający w Lęborku syn Teodora, Michał. Były to portrety w typie C…

Rok 2025 to stulecie Firmy Portretowej Witkacego. Portret Marii Nawrockiej, V 1929 Fot. MPS w Słupsku

Czyli?

Typy portretów określił Witkacy w regulaminie swojej słynnej firmy portretowej. Typ A – tzw. „wylizany”, jak zaznaczył, „odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych, niż męskich. Wykonanie „gładkie”, z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania „ładności”. Typ B – bardziej charakterystyczny, jednak bez cienia karykatury, „stosunek do modela obiektywny”. Typ C - prace wykonywane po alkoholu, kofeinie, kokainie i innych narkotykach. Typ D – to samo osiągnięte bez żadnych wspomagaczy. Typ E to „dowolna interpretacja psychologiczna, według intuicji firmy”. Wreszcie typ dziecinny, jak zaznaczał artysta: z powodu ruchliwości dzieci czysty typ B jest przeważnie niemożliwy, a zatem „wykonanie więcej szkicowe”. Na koniec zastrzegał: „zależnie od stanu firmy i trudności danej twarzy, portret może być wykonany w jedno, dwa, trzy do pięciu posiedzeń. Przy dużych portretach z rękami lub w całej figurze, liczba posiedzeń może dojść i do dwudziestu. Ilość posiedzeń nie przesądza o dobroci wytworu”.

Wracając do Michała Białynickiego-Biruli z Lęborka, ponoć pozbywał się dzieł, ponieważ miał kłopoty finansowe. 

Być może nie zdawał sobie sprawy z wartości tych prac, bo jednym z portretów zakryte było nieszczelne okienko łazienkowe.

Czyim portretem uszczelnił okno?

Samego Witkacego! I to pędzla Rafała Malczewskiego! Z łazienki trafiło prosto do naszego muzeum.

Słupska kolekcja to dziś 232 portrety różnych typów.

Muzeum stopniowo pozyskiwało pojedyncze dzieła. Natomiast w roku 1973 kolekcja powiększyła się o zespół 8 rysunków i 3 portretów pochodzących ze zbiorów rodziny Jana Józefa Głogowskiego, inżyniera i fotografa związanego z Witkacym. Rok później trafiły do nas 44 prace od Włodzimierza Nawrockiego – dentysty zaprzyjaźnionego z artystą. Witkacy w zamian za usługi stomatologiczne portretował tak samego Nawrockiego jak i jego krewnych. Dowodzi tego choćby napis na „Portrecie Zofii Nawrockiej”. 

Witkacy nigdy nie był w Słupsku. Zmarł śmiercią samobójczą w 1939 roku. 

Po wojnie zjechała do poniemieckiego Słupska ludność z całej Polski, która kolekcję polskiego twórcy, trzeba przyznać, dość kontrowersyjną jak na tamte czasy, powitała niemal entuzjastycznie. Przez lata Witkacy stał się wizytówką miasta. Organizowane są tu konferencje naukowe, na które zjeżdżają witkacolodzy z kraju i świata, na ostatniej gościliśmy prelegentów z Anglii, Stanów Zjednoczonych, Australii czy Niemiec. Imię Witkacego otrzymał słupski Nowy Teatr i liceum plastyczne, odbywa się festiwal teatralny „Witkacy pod strzechy”, pod patronatem artysty organizowane są ogólnopolskie konkursy literackie i plastyczne. Ciekawostka, w słupskiej willi „Witkacy” zatrzymują się goście naszych konferencji muzealnych, choćby słynny witkacolog Janusz Degler czy przyjaciel naszego muzeum, stryjeczny wnuk Witkacego, Maciej Witkiewicz.

Kolekcja jest słynna w świecie.

Toteż chętnych do sponsorowania nowych zakupów nie brakuje. W minionym roku, w związku z obchodami stulecia muzealnictwa w Słupsku, trafił do nas - dzięki Samorządowi Województwa Pomorskiego - szczególnie cenny portret matki artysty z1918 roku. Jeden z dwóch obrazów, które Witkacy matce zadedykował. Pierwszy ofiarował nam właśnie wielki mecenas twórczości artysty, wspomniany pan Maciej Witkiewicz. Port Lotniczy w Gdańsku zasponsorował z kolei zakup portretu Tadeusza Wawrzyńca- Pietrzkiewicza, kuzyna Witkacego. Zakupiliśmy go od wnuczki sportretowanego. Słupskie Stowarzyszenie Kiwanis Klub Słupia podarował portret Janiny Turowskiej, a portret Zdzisława Czermańskiego otrzymaliśmy w prezencie od Miasta Słupska.

Wspomniana firma portretowa powstała równo sto lat temu, w czasie, gdy Witkacy miał kłopoty finansowe. „Nie jest to przyjemność duża/Cały dzień malować stróża/I za taki marny zysk/Zgłębiać taki głupi pysk” … pisał. 

Z formistycznych obrazów olejnych, w których się realizował trudno było się utrzymać, a stały dochód okazał się niezbędny, zwłaszcza że w 1923 roku Witkacy się ożenił. Jego żoną została Janina z Unrugów, wnuczka Juliusza Kossaka. Wtedy to narodził się pomysł na stworzenie firmy portretowej. Była przedsięwzięciem wyjątkowym i, jak jej twórca, awangardowym. W swym podejściu do modeli był niezwykle despotyczny: „Wykluczona absolutnie jest wszelka krytyka ze strony klienta" – zastrzegał. Nie pozwalał na zadawanie pytań w stylu: „Dlaczego jestem na tym obrazie taka smutna?”.

W regulaminie zaznaczał, że portrety kobiece z obnażonymi szyjami i ramionami były o jedną trzecią droższe...

Zastrzegał, że jest portrecistą psychologicznym, generalnie skupiał się na twarzy. Reszta była tylko dodatkiem, nie zwracał uwagi na szczegóły garderoby. No, chyba że ktoś zażyczył sobie portretu w typie A, to była wersja ekskluzywna, czyli najdroższa. Rzadko też malował ręce, uważał, że to trudne i ...niepotrzebne. Kiedy jednak już je narysował wyglądały znakomicie. Niechętnie też portretował dzieci.

Wykonał setki portretów ludzi znanych i mniej znanych.

Portrety w naszej kolekcji to w dużej mierze wizerunki znajomych i przyjaciół artysty, są też portrety anonimowych – nie rozpoznanych jeszcze - klientów firmy. Z bardziej znanych osób na pewno warto wymienić pisarzy Tadeusza Boya-Żeleńskiego czy Michała Choromańskiego, generałów Kazimierza Sosnkowskiego i Janusza de Beauraina, artystów: malarza Rafała Malczewskiego i rzeźbiarza Augusta Zamoyskiego.

Charakterystyczne są informacje, które umieszczał na obrazach.

Zapisywał, pod wpływem jakich środków tworzył w danym czasie, nawet jeśli to była tylko herbata czy fajka, nie tylko halucynogenna meskalina czy psychoaktywna harmina. Uważał, że wszystko, nawet obecność jakiejś osoby podczas pracy, ma wpływ na kształt dzieła. Informacje uzupełniał o datę powstania obrazu.

Oznaczenie: „ppc” to „prawie po ciemku”, a „wc” - „wyjście do toalety”.

Na portrecie Jana Nawrockiego zapisał Nπ94 + wc , co oznaczało, że nie pił alkoholu już 94 dzień i w trakcie portretowania skorzystał z toalety. W naszej kolekcji nie mamy portretu z oznaczeniem „ppc”, ale na wielu jest skrót „cof.” – czyli, że był smakoszem kawy i lubił ją pić portretując.

Kogo portretował paląc papierosy? Kogo przy herbacie? Kogo przy wódce? Kogo na trzeźwo?

Zażywanie narkotyków i innych używek podczas portretowania wchodziło w grę tylko wtedy, gdy uwieczniał przyjaciół i znajomych. Portrety potencjalnych klientów firmy powstawały wyłącznie na trzeźwo. Zwykle notował czas abstynencji, na portrecie Włodzimierza Nawrockiego, informacja „NP. 4,5,7,8,2,3,4” oznacza, że nie palił 17 dzień i tyle też czasu zajęło mu ukończenie dzieła. Z kolei na portrecie Heleny Białynickiej-Biruli z 1931 roku zaznaczył: „porter, cof. + tokay” – znaczy to, że malując pił piwo, kawę i tokaj.

Te zapiski to jakby dzieło osobne.

Swego rodzaju „dziennik” artysty. Zresztą informacje umieszczane na obrazach są zbieżne z tymi z listów Witkacego do żony czy innych osób. 

Kolekcja z roku na rok się rozrasta, muzeum pomieści to wszystko?

Witkacy ma od niedawna swoje osobne lokum, czyli Biały Spichlerz, jest tam stała wystawa mu poświęcona, zajmuje dwa piętra. Prezentujemy tu pamiątki po artyście, które podarował nam Maciej Witkiewicz, to blisko dwieście obiektów, choćby malowane węglem portrety rodziców Witkacego czy należący doń srebrny zegarek albo jego żelazko podróżne, ciupaga, którą dostał od Sabały czy kołatka, która zawieszona była na drzwiach jego pracowni w Zakopanem.

Na jakiej godzinie zatrzymały się wskazówki tego srebrnego zegarka? 

Na 12:18, ale nie sądzę, żeby to miało jakieś znaczenie, a być może jeszcze tego nie odkryłam?

Inne muzea mają na słupską kolekcję chrapkę? Były pomysły, by przenieść ją do Zakopanego na przykład?

Myślę, że Muzeum Narodowe bardzo chciałoby mieć ją u siebie. (śmiech) Zresztą nasze zbiory były pokazywane ostatnio w Warszawie, a nawet w Bonn. Wybrane obiekty prezentowało gdańskie Muzeum II Wojny Światowej, były główną częścią ekspozycji poświęconej utraconym w czasie wojny dziełom sztuki.

Ile warta jest kolekcja?

Jest bezcenna! Jej wartość wzrasta z roku na rok. Najcenniejszy zakupiony ostatnio obraz, to portret matki artysty. Jest wart 350 tysięcy zł.

Równowartość trzypokojowego mieszkania w Słupsku.

Ale mamy też portrety warte i pół miliona, a nawet więcej…

Duch Witkacego chyba zadowolony?

Wiele tu w Słupsku wokół Witkacego się dzieje, a on lubił błyszczeć... 


Urodziny Witkacego w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku

Z cyklu „Forum sztuki i artystów – wykłady z historii sztuki” w słupskim muzeum wykład: „60 lat kolekcji Witkacego w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku”. W 2025 roku przypada 140. rocznica urodzin Stanisława Ignacego Witkiewicza, która zbiega się z 60. rocznicą utworzenia kolekcji Witkacego w Muzeum Pomorza Środkowego. O początkach tworzenia kolekcji Witkacego, jej historii, kustoszach i osobach mających wpływ na zasób kolekcji i jej znaczenie, a także wystawach artysty prezentowanych w Słupsku w czasie sobotniego wykładu opowie Anna Baruk-Bejda – obecny kustosz kolekcji. Na osoby uczestniczące w wykładzie czekać będzie, tradycyjny już w muzeum, urodzinowy tort Witkacego do samodzielnego złożenia. W tym dniu na wystawę stałą „Witkacy. Obrazy – rysunki – grafiki + archiwalia” oraz na wystawę czasową „Witkacy inaczej…” w Białym Spichlerzu będzie wstęp bezpłatny.

22 lutego, godz. 11 w Białym Spichlerzu w sali im. Barbary Zielińskiej, ul. Szarych Szeregów 12.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama