Czy lasy społeczne powinny jedynie sąsiadować z osiedlami, czy też – jak postulują przedstawiciele strony społecznej i większości samorządów – obejmować cały obszar Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego? Czy plan wycinek ma być zmodyfikowany, ograniczony czy też las ma być wyłączony z planowanych cięć?
– Tę ostatnią opcję zaproponowała strona społeczna – mówi uczestniczący w obradach mec. Paweł Szutowicz z Koalicji Las Jest Nasz. – Oczywiście, z wyjątkami przewidzianymi w wytycznych ministerstwa, czyli wyłączeniami dotyczącymi bezpieczeństwa, klęsk żywiołowych, zwalczania gatunków obcych i inwazyjnych, wymogów planów ochrony przyrody oraz pozyskania drewna przez lokalną społeczność na indywidualne potrzeby energetyczne.
Podnieść wycinkę o 100 procent, obniżyć o 30 proc.
Równocześnie toczą się prace nad Planem Urządzania Lasu dla Nadleśnictwa Gdańsk na lata 2025-2034. Jego założenia nie uwzględniają całkowitej rezygnacji z wycinek, a jedynie ich ograniczenie o ok. 30 proc. Oznacza to wycięcie do 86 tys. m sześc. drewna rocznie.
Wycinki zostaną ograniczone o 30 proc., ale wcześniej zostały podwyższone o 100 proc. – z 600 tys. m sześc. 20 lat temu do 1,2 mln m sześc. obecnie. Planowane pozyskanie na poziomie 860 tys. m sześc. przez 10 lat jest zatem w dalszym ciągu znacząco większe od pozyskania z czasów, gdy gospodarka leśna budziła zdecydowanie mniejsze kontrowersje. Ponadto 30 proc. to średnia. Jeśli wejść w szczegóły, to okazuje się, że w młodnikach wycinki zostaną ograniczone nawet o 38 proc., ale w drzewostanach dojrzałych – tylko o 17 proc. W końcu różnica w ilości dojrzałych drzew faktycznie wyciętych w ostatnich 10 latach do ilości, którą leśnicy planują wyciąć w nadchodzącej 10-latce, sprowadza się do 4 tys. m sześc., czyli mniej niż 1 proc.
mec. Paweł Szutowicz / Koalicja Las Jest Nasz
Co z tą Gdynią?
Nic więc dziwnego, że podczas posiedzeń komisji zarysowała się wyraźna linia podziału – z jednej strony mamy środowisko leśników i osób związanych z gospodarką leśną. Z drugiej – przedstawicieli organizacji społecznych .
– Samorządy przyjmują dość ostrożne stanowisko – słyszę od jednego z uczestników narad. – Z wyjątkiem Sopotu, który jest bardzo stanowczy i ma swoje ugruntowane zdanie. Na przeciwległej pozycji jest Gdynia. To może dziwić, bo poprzedni prezydent Wojciech Szczurek zdecydowanie wraz z pozostałymi samorządowcami występował przeciw nadmiernej wycince trójmiejskich lasów. Czy to oznacza zmianę polityki miasta?
Podobny zarzut pojawił się we wpisie Małgorzaty Wójcik z Bryzy, radnej Gdyni z klubu Koalicji Obywatelskiej, Ruchów Miejskich i Lewicy, która podczas narady zaproponowała, by wyłączyć z wycinek obszar wzgórz o nachyleniu 30 st. (ze względu na ważną w pobliżu miast funkcję retencyjną) oraz pasy lasu o szerokości 500 m od granic zabudowy miejskiej.
Propozycji radnej sprzeciwił się przedstawiciel prezydent Aleksandry Kosiorek, Ogrodnik Miejski Tadeusz Schenk, sugerując pozostawienie zmodyfikowanej gospodarki leśnej (co pozwala na wycięcie w procesie rozłożonym na lata ponad połowy dojrzałych drzew).
– Stoi on twardo na stanowisku, żeby gospodarką leśną objęty był cały dozwolony przez Plan Ochrony obszar TPK – pisze radna Wójcik, podkreślając, że takiego pomysłu nie zgłosił żaden z przedstawicieli samorządów biorących udział w pracy zespołu.
Spadające konary
Tadeusz Schenk, naczelnik gdyńskiego Wydziału Ogrodnika Miasta podkreśla, że i tak wycinki w Nadleśnictwie Gdańsk będą radykalnie ograniczone. Średni wiek drzewostanów wynosi tam 96 lat. To bardzo dużo.
Jestem przeciwny propozycji, by w lasach zlokalizowanych w pasie 200 metrów od zabudowy nie prowadzić żadnej gospodarki – mówi Ogrodnik Miasta. – W warunkach gdyńskich lasy na styku z budynkami ciągną się dziesiątki kilometrów, podstawą działania na tych terenach powinno być zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców. Często są to drzewa w wieku 150-170 lat, głównie buki, których konary odrywają się i spadają nawet w bezwietrzne dni. Właśnie na moje biurko trafiła sprawa z ulicy Tatrzańskiej, gdzie drzewo spadło na budynek i samochód. Do regularnych szkód, pomimo ciągłej pielęgnacji i przeglądów, dochodzi też przy ulicy Bydgoskiej.
Tadeusz Schenk / naczelnik Wydziału Ogrodnika Miasta Gdyni
Zniszczeń jest dużo i stanowią one realne zagrożenie dla budynków oraz mieszkańców korzystających z lasu rekreacyjnie.
– Nie sposób zapewnić bezpieczeństwa w przypadku nawet 40-metrowych drzew – twierdzi Tadeusz Schenk. – Dlatego uważam, że na tym terenie powinna być prowadzona zmodyfikowana gospodarka leśna, czyli usuwanie pojedynczych drzew. Muszą je wytypować fachowcy – leśnicy, którzy mają odpowiednie doświadczenie i wiedzę na temat biologii drzew. Powinno być to działanie systematyczne, a nie z doskoku, na zasadzie wyjątku od ogólnie przyjętego zakazu wycinek.
Kolejnym tematem jest gospodarka na stromych stokach.
– Są to miejsca, w których należy dopuścić wycinanie pojedynczych drzew w dojrzałych drzewostanach, po to aby pod spodem starego lasu wyrosło młode pokolenie drzew – tłumaczy przedstawiciel Gdyni. – Taki wielopiętrowy las jest zdecydowanie bardziej odporny na erozję wodną, zatrzymuje więcej opadu w koronach i lepiej stabilizuje grunt niż drzewostan jednopiętrowy.
Dlaczego trzeba wycinać stare buki?
– W drzewostanach bukowych jest bardzo ciemno – mówi Schenk, z wykształcenia leśnik. – Żeby powstało młode pokolenie buka, należy pojedyncze drzewa usuwać, tak by wpuścić trochę światła do dna lasu i dać szansę skiełkować nasionom. Należy to zrobić, gdy las ma około 120 lat, gdyż starsze, np. 160-letnie, drzewostany nie mają już takiej siły kiełkowania.
– Adwersarze stawiają tezę, że las rośnie sam i odnawia się sam. Niestety, to nie jest do końca prawda. Las pozostawiony sam sobie będzie podlegał procesom sukcesji, a jego skład gatunkowy zmieni się na niepożądany. Na naszych cennych i unikatowych w skali kraju siedliskach, zwłaszcza lasu świeżego, powinniśmy w szczególności zadbać o kontynuację odnowienia naturalnego buka, który dodatkowo wykazuje dużą odporność na zachodzące zmiany klimatyczne. Powinniśmy też wprowadzać na te tereny dęba, którego jest w składzie gatunkowym naszych lasów zbyt mało. Jego odnowienie jest dużo trudniejsze i trzeba by go wprowadzić sztucznie. Las pozostawiony sam sobie będzie zdecydowanie mniej bezpieczny, gorzej dostępny dla ludzi i jeszcze dodatkowo, z przyrodniczego punktu widzenia, nie będziemy inicjować odnowienia młodego pokolenia lasu najcenniejszych rodzimych gatunków drzew – dodaje Schenk.
Nasz rozmówca wspomina także o sośnie, która zakwasza glebę, degradując żyzne siedliska leśne. Leśnicy wycinali więc gniazda, usuwali sosnę i wprowadzali tam buki i dęby. Nazywa się to przebudową drzewostanu. W najbliższym dziesięcioleciu takie działania są planowane wyłącznie na małych powierzchniach, poza lasami dookoła Trójmiasta. Proponowana jest tu tzw. rębnia V, czyli ciągła, która zakłada przebudowę drzewostanu trwającą minimum 40 lat i polegającą na wycinaniu pojedynczych drzew, tak aby młody las mógł się rozwijać naturalnie pod okapem starego drzewostanu.
– W lasach społecznych te działania i zabiegi mają zostać jeszcze bardziej ograniczone – argumentuje Ogrodnik Miasta Gdyni. – W lasach wokół Trójmiasta do naturalnego rozkładu ma pozostać nawet powyżej 50 proc. starego drzewostanu, co jest prawdziwą rewolucją. Ogranicza to w sposób radykalny gospodarkę leśną, przy zachowaniu wymiany pokoleniowej. Jest to już ogromna zmiana podejścia do tematu wycinek. Całkowite wyłączenie lasu z gospodarki leśnej uderzyłoby bezpośrednio w bezpieczeństwo i trwałość naszych cennych lasów. Jest to z całą pewnością odważny eksperyment, którego skutki będziemy mogli obserwować w najbliższych dziesięcioleciach. Nasze decyzje będą zatem oceniać już przyszłe pokolenia.
Leczenie zęba przez odcięcie głowy?
– Uzasadnienie, że wycinki muszą być kontynuowane, bo z drzew opadają konary, to jak proponowanie, by ból zęba leczyć poprzez odcięcie głowy – odpowiada Paweł Szutowicz, dodając, że postępowanie polegające na wyłączeniach zawiera wyjątki.
– Jednym z takich wyjątków są kwestie bezpieczeństwa, które będzie oceniane na bieżąco, w oparciu o ciągłą obserwację drzew, a nie poprzez wyliczenia zrobione za biurkiem na kalkulatorze – dodaje.
Z argumentami o potrzebie wycinki starych buków nie zgadza się Paweł Pawlaczyk, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, leśnik z wykształcenia.
– Nasienie buka nie potrzebuje światła do kiełkowania, to raczej wykiełkowana siewka buka potrzebuje trochę światła, by rosnąć – wyjaśnia ekspert. – Zgodzę się, że aby urosły młode buki, trochę światła potrzeba. Drzewostany bukowe są ciemne, gdy są młode (a wiek młodości dla buka to ok. 40-120 lat), później zwykle różnicują swoją strukturę. Wtedy światło i odnowienie w nich się pojawia. I wcale nie znika, gdy drzewa mają 160 lat, więc siły kiełkowania jednak wystarcza. Mamy w Europie nie tylko 160-letnie, ale i 300-400 letnie drzewostany bukowe, w których powstaje odnowienie. A cięcia w wieku 100-130 lat sprawiają, że zabraknie drzew starych, bardzo cennych dla przyrody.
Wprawdzie Paweł Pawlaczyk nie optuje w obecnej dyskusji za całkowitym wyłączeniem lasu z gospodarki leśnej, ale nie zgadza się też, że takie wyłączenie uderzałoby w jego trwałość.
Las będzie się zmieniał, jednak na świecie nie było dotąd przypadku, by las wyłączony z gospodarki leśnej zanikł, rozpadł się całkowicie i zniknął. Nie widzę więc przesłanek, by las wokół Trójmiasta, nawet gdyby zupełnie go wyłączyć z jakichkolwiek działań, miał zachować się inaczej.
Paweł Pawlaczyk / członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody
Koniec spotkań i co dalej?
W spotkaniach uczestniczyli wyłonieni przez resort klimatu i środowiska oraz LP facylitatorzy, czyli zawodowi specjaliści od mediacji. I to oni mają przedstawić raport, który musi być gotowy przed końcem października. Jak widać przy obecnej różnicy stanowisk, nie będzie to łatwe zadanie.
Następnie protokół wraz z innymi raportami sporządzonymi po zakończeniu pracy zespołów w pozostałych ośmiu aglomeracjach (Warszawy, Łodzi, Poznania, Wrocławia, Katowic, Krakowa, Szczecina, Bydgoszczy-Torunia) trafi do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Na ich podstawie resort powinien przygotować propozycje rozwiązań ogólnych, które potem będzie można zastosować m.in. w Trójmieście.
Napisz komentarz
Komentarze