Jeszcze wiosną przedstawiciele związków z komunalnych spółek przewozowych przestrzegali, że jesienią gdyńskiej komunikacji publicznej może grozić zapaść. I stało się - w ubiegły czwartek ZKM Gdynia poinformował na swojej stronie, że następnego dnia trzeba będzie odwołać część kursów. Ostatecznie w porannym i popołudniowym szczycie odwołano 51 kursów w sieci ZKM. Przyczyna - problemy kadrowe.
W Gdyni brakuje kierowców autobusów. Odwołano ponad 50 kursów
- Za chwilę możemy się dowiedzieć, że odwołujemy część kursów i robimy cięcia w komunikacji zbiorowej, bo nie ma kierowców - przyznaje Łukasz Piesiewicz, radny klubu Koalicja Obywatelska, Ruchy miejskie i Lewica. - Co... nie jest do końca prawdą. W tej chwili mechanizm wygląda tak, że ci sami kierowcy, którzy pracują w miejskich spółkach, po zakończeniu zmiany wchodzą do tych samych pojazdów, w których jeździli - z tym, że pojazdy te stają się już pojazdami podwykonawców - i robią np. cztery nadgodziny. Nie mogą tego robić w miejskiej spółce, gdyż miejskie spółki nie dają nadgodzin.
Dlaczego? Radny tłumaczy, że nadgodziny nie opłacają się prezesom spółek miejskich, bo zaburzają im bilans zysków i strat. Więcej pieniędzy idzie na wynagrodzenia, widać skutki złej gospodarki kadrowej. - Niech kierowcy zarabiają godnie, mają możliwość brania nadgodzin w miejskich spółkach. To koszt ok. 18 mln złotych, by całkowicie zlikwidować niedobory pracowników - twierdzi radny.
Radni proponują okragły stół ws. gdyńskiej komunikacji miejskiej
Ta trudna do zrozumienia sytuacja była tematem wtorkowej konferencji zwołanej przez radnych klubu KO, Ruchów Miejskich i Lewicy. Poinformowali, że zwrócili się do Tadeusza Szemiota, przewodniczącego Rady Miasta Gdyni o zaproszenie na dyskusję o przyszłości gdyńskiej komunikacji. Dyskusja ma odbyć się w drugim tygodniu października i zgromadzić wszystkich jej interesariuszy - od prezydent Kosiorek, przez szefa ZKM Gdynia, przedstawicieli związków zawodowych miejskich spółek przewozowych, prezesów PKA, PKM i PKT, ale także przedstawicieli spółek prywatnych, wykonujących pracę w obszarze Gdyni.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nieważna uchwała o stypendiach dla studentów z Gdyni? Wojewoda wszczęła postępowanie
- Piątkowe cięcia kursów to jest tylko objaw znacznie większego problemu, jaki mamy w gdyńskiej komunikacji miejskiej. Problemu, który jest do rozwiązania, ale najwyraźniej nie ma woli politycznej, żeby go rozwiązać. Dlatego w imieniu blisko połowy gdynian - tylu na co dzień jeździ komunikacją zbiorową - podejmujemy, a bardziej kontynuujemy temat z kampanii wyborczej. Jeśli chcemy miasta nowoczesnego, bez korków, musimy inwestować po pierwsze w komunikację zbiorową - twierdzi Łukasz Piesiewicz, wyrażając obawę, że w styczniu nowe władze Gdyni zakomunikują o potrzebie cięcia kursów z powodu braku kierowców. Dlatego, by uniknąć problemów, chcą w porozumieniu z ekspertami wypracować rozwiązania, które sprowadzają się do odpowiedniego lokowania pieniędzy.
KORMiL proponuje wspólny bilet miesięczny ZKM-SKM-PR w obszarze Gdyni.
- Od miesiąca pani prezydent nie odpisuje na mój wniosek o rozpoczęcie rozmów z marszałkiem Strukiem - mówi Łukasz Piesiewicz. - Tu potrzeba 4 mln złotych, ale w konsekwencji możemy uwolnić część nieszczytowych kursów wzdłuż SKM. Mówimy też o wprowadzeniu możliwości wypłacania nadgodzin w miejskich spółkach komunikacyjnych.
Radni KORMiL liczą, że prezydent Kosiorek przedstawi swoje pomysły na komunikację zbiorową, w tym zapowiadane w jej kampanii połączenie miejskich spółek przewozowych. Czekają także na deklaracje dotyczące przyszłości komunikacji zbiorowej ze strony nowych władz Gdyni. Podkreślają przy tym, że promowanie transportu indywidualnego oznacza jeszcze większe korki w Gdyni, niż obecnie.
Napisz komentarz
Komentarze