Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych rozpoczęty. Film otwarcia „Pod wulkanem” podzielił widownię

Ruszył festiwalowy pociąg filmowy. Na razie rozkręca się bardzo wolno. I gwiazd w nim tyle, co na lekarstwo. Ale to dopiero pierwszy dzień konkursowych pokazów. Za to widownia zdążyła już się podzielić przy pierwszych filmach.
Festiwal filmowy Gdynia, Gdynia, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych otworzył film "Pod wulkanem"

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Jak zwykle otwarciu gdyńskiego festiwalu towarzyszył czerwony dywan przed Teatrem Muzycznym, po którym w poniedziałkowy wieczór 23 września przeszli goście, w tym ekipa filmu „Pod wulkanem” – polskiego kandydata do Oscarów 2025. 

- Czuję dużą odpowiedzialność, stojąc tu dzisiaj przed państwem. Widzę Gdynię jako festiwal łączący, festiwal wspólnotowy, festiwal dla wszystkich: dla młodych, dla tych bardziej doświadczonych. Dla środowiska filmowego i dla osób kochających kino z całej Polski. Chcę, abyśmy byli festiwalem uważnym, festiwalem aktualnym, festiwalem rozmów istotnych, bo nasz głos się liczy. Tej uważności i wrażliwości przede wszystkim życzę nam wszystkim na kolejne festiwalowe dni – mówiła podczas gali otwarcia Joanna Łapińska, dyrektor artystyczna gdyńskiego festiwalu. 

Z kolei dyrektor festiwalu Leszek Kopeć wspomniał o sytuacji powodziowej w południowej Polsce. "Współczujemy, jesteśmy myślą razem z nimi i staramy się, żeby chociaż trochę odczuli nasze wsparcie" – stwierdził, zapowiadając, że festiwal przeznaczy część pieniędzy ze sprzedaży gadżetów festiwalowych dla powodzian. Jego słowa spotkały się z gromkimi brawami. 
Otwierając festiwal prezydentka Gdyni Aleksandra Kosiorek życzyła m.in.: "silnych wzruszeń, uzasadnionego gniewu, pięknej nadziei, słodkiej miłości".

"Pod wulkanem" podzielił widownię

Filmem otwarcia było wspomniane już „Pod wulkanem” Damiana Kocura polski kandydat do Oscarów 2025. Sam reżyser powiedział przed projekcją, że oczekiwania wobec filmu są wysokie, dodając, że nie trzeba robić filmu po polsku i o Polakach, żeby zrobić film o ludziach. Wcześniej w jednym z wywiadów tłumaczył, że jego film jest o tym, jak pozorne jest nasze bezpieczeństwo i jak szybko, w ciągu jednej nocy, możemy zmienić się z turystów w uchodźców, niezależnie od koloru naszej skóry czy kraju pochodzenia.

CZYTAJ TEŻ: „Pod wulkanem” polskim kandydatem do Oscara. W Gdyni otworzy festiwal

Film podzielił widownię. Po pokazie wiele osób zastanawiało się, co tak urzekło polską komisję oscarową z Pawłem Pawlikowskim na czele. Bo – jak mówili - to było jak pocztówka z wakacji, z ładnie filmowaną Teneryfą. Wytykano dłużyzny i słaby scenariusz, przekonując, że „Pod wulkanem” jest bez szans na Oscara. Inni filmu bronili filmu mówiąc, że Damian Kocur idzie pod prąd i w nienachalnym stylu pokazuje stan emocjonalny młodej, ukraińskiej rodziny, która w jednej chwili przez wybuch wojny w swoim kraju z turystów staje się uchodźcami. 

To nie był jedyny pokaz pierwszego dnia festiwalu. Obejrzeliśmy także „Wrooklyn ZOO” Krzysztofa Skoniecznego. Taką współczesną wersję „Romeo i Julii” z tym, że Romeo jest skejtem, a Julia Romką. To film o zakazanej miłości, ale też o stawianiu czoła starej, rodzinnej tradycji, społecznym zakazom i uprzedzeniom…

Osiemnastoletni Kosa jest najlepszym skejterem we Wrocławiu. Ma piękną dziewczynę, świetnych kumpli, uwielbianego dziadka - w tej roli doskonały Jan Frycz - i jasny plan na przyszłość. Chce wygrać prestiżowe deskorolkowe zawody, których stawką są duże pieniądze i wyjazd do Los Angeles. Wszystko zmienia się diametralnie, gdy w czasie beztroskich wakacji poznaje Zorę – magnetyczną, romską dziewczynę, wraz z którą w życie chłopaka wkracza magia i namiętne uczucie, jakiego nigdy dotąd nie zaznał. Wkrótce, by zawalczyć o swą miłość, młodzi zakochani będą musieli stawić czoła starej rodzinnej tradycji, społecznym zakazom i uprzedzeniom oraz zaślepionym nienawiścią bandytom. Wspólnie zrobią wszystko, by oszukać przeznaczenie, choć cena ich wyborów może być naprawdę wysoka. 

Był też prezentowany film „Ludzie”, który wyreżyserowali wspólnie Maciej Ślesicki i Filip Hillesland. Obraz poświęcony agresji Rosji na Ukrainę. Kiedy wybucha wojna, pięć kobiet - reprezentujących różne pokolenia i perspektywy - podejmuje desperacką walkę, aby ocalić siebie oraz swoich najbliższych. 

Jak mówi Ślesicki, ten film wziął się z wściekłości po tym, jak Rosjanie napadli na Ukrainę. I pokazuje, że okrucieństwo wojny najbardziej dotyka cywilów.

W tym filmie, podobnie jak w „Pod wulkanem” głównie grają aktorzy ukraińscy. Wyjątkiem w „Ludziach” jest bohater, w którego wciela się Cezary Pazura. Ale trzeba przyznać, że naszemu gwiazdorowi show skradła czwórka ukraińskich dzieci, występujących u jego boku. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama