Jak ocenia pan miniony rok w przemyśle okrętowym w Polsce ?
Polski przemysł okrętowy jest częścią europejskiego przemysłu stoczniowego, a ten został bardzo mocno uderzony przez efekt pandemii COVID-19. Struktura europejskiego przemysłu okrętowego ukształtowała się w ostatnich latach w ten sposób, że ok. 80% jego mocy produkcyjnych w obszarze budowy nowych jednostek to budowa statków wycieczkowych. Na skutek pandemii, branża wycieczkowa przestała zarabiać, co znalazło odzwierciedlenie w zaniku inwestycji, czyli składaniu zamówień na nowe jednostki w stoczniach, a to z kolei uderzyło w tę część polskich firm, będących częścią europejskiego łańcucha dostaw.
Dodam tylko, że jeszcze kilkanaście lat temu polski przemysł okrętowy to była pierwsza liga europejska i światowa. Przemiany globalne i – niestety – błędy popełnione tutaj w Polsce doprowadziły do likwidacji potężnych niegdyś ośrodków produkcyjnych w Gdańsku, Gdyni i w Szczecinie, ale również w Poznaniu, Elblągu, Częstochowie, Świętochłowicach i w Słupsku, co zredukowało nasz potencjał (z wyjątkiem Holdingu Remontowa z Gdańska i kilku mniejszych stoczni) do roli podwykonawców stoczni zachodnioeuropejskich.
Natomiast jeżeli chodzi o obszar remontów statków, w którym polskie stocznie są potentatem europejskim, z naszą flagową firmą Gdańską Stocznią Remontowa S.A. z Gdańska, to tutaj sytuacja była zdecydowanie lepsza i portfel zamówień w tym obszarze był całkiem solidny. Reasumując: bardzo trudny rok, ale branża walczy.
Jakie najważniejsze wydarzenia minionego roku wpłynęły na sytuację przemysłu okrętowego?
W Polsce na czoło wysuwają się zdecydowanie dwa takie wydarzenia, które sprawiły, że powiało optymizmem.
Pierwsze – 27.07.2021 roku minister obrony narodowej zatwierdził umowę podpisaną przez Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej a konsorcjum PGZ-Miecznik, w skład którego wchodzą trzy polskie podmioty: Polska Grupa Zbrojeniowa SA, PGZ Stocznia Wojenna Sp. z o. o. oraz prywatna stocznia Remontowa Shipbuilding S.A., na dostawę trzech nowoczesnych, nawodnych okrętów wielozadaniowych klasy fregata – Miecznik. Podpisana umowa określa ramy czasowe realizacji projektu na lata 2021-2034.
Nowe okręty mają zastąpić fregaty Oliver Hazard Perry. Ich pozyskanie jest ujęte w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP. Umowa na ich dostawę będzie największym zamówieniem dla krajowego przemysłu obronnego. Łączna wartość trzech okrętów wraz z pakietami logistycznymi, uzbrojeniem oraz wyposażeniem – w zależności od konfiguracji – ma wynieść ok. 8 mld zł.
No i drugie wydarzenie – 26.11.2021 roku w Gdańsku podpisano umowę na budowę nowych promów Ro-pax dla spółki Polskie Promy, której udziałowcami są Skarb Państwa i Polska Żegluga Morska. W ramach umowy, Gdańska Stocznia Remontowa S.A. wybuduje trzy promy, z których dwa będą pływać w barwach Unity Line, spółki zależnej PŻM. Częścią umowy jest list intencyjny zawierający opcję budowy czwartego promu. To również największe w naszej historii zamówienie w polskich stoczniach przez polskiego armatora.
Ogromnie cieszy to, że te innowacyjne jednostki zostaną zaprojektowane od etapu koncepcyjnego i zbudowane przez polski podmiot.
Jestem pewien, że ponownie polska myśl techniczna da nam powody do dumy.
Promy te przeznaczone są dla polskich armatorów, którzy twardo rywalizują na Bałtyku ze swoimi niemieckimi i skandynawskimi odpowiednikami, i polscy inżynierowie i budowniczowie dostarczą im konkurencyjne jednostki. To także ogromna szansa na przełamanie narastającego monopolu Chin w budowie takich jednostek. Na pewno oczy wielu europejskich armatorów będą zwrócone w najbliższych latach na Gdańską Stocznię Remontową i powstające w niej jednostki.
Oba te wydarzenia to duża szansa na nowe otwarcie dla przemysłu stoczniowego w Polsce.
Jakie są prognozy na 2022 rok?
Dwa wyżej opisane wydarzenia sprawiły, że pod koniec ubiegłego roku powiało optymizmem dla naszej branży. Czekamy na rozpoczęcie inwestycji w Morską Energetykę Wiatrową, co może być kolejnym silnym impulsem.
Jak wygląda sytuacja na rynku pracy w przemyśle okrętowym ?
Zdecydowanie zaczyna brakować fachowców. W ostatnich 30 latach szkolnictwo zawodowe dla naszej branży zostało faktycznie zlikwidowane, poza nielicznymi chlubnymi wyjątkami – np. Conradinum w Gdańsku.
Brak szkół zawodowych kształcących specjalistów na potrzeby przemysłu okrętowego spowodował zahamowanie dopływu kadry technicznej średniego szczebla i kadr produkcyjnych do przemysłu, a to stało się obecnie faktyczną barierą rozwojową dla naszej branży, ratującej się dziś pracownikami z zagranicy. Pojawiły się, niestety, obawy, że ten sam scenariusz powtórzy się ze szkolnictwem wyższym.
Przemysł okrętowy w Polsce czekają duże wyzwania: nadchodząca rewolucja technologiczna związana z dekarbonizacją żeglugi, inwestycje w obronność kraju, w tym realizacja programu „Miecznik” i spodziewana budowa innych jednostek na potrzeby Marynarki Wojennej RP, największy w historii program budowy w polskich stoczniach serii promów dla polskiego armatora, budowa jednostek pływających na potrzeby Morskiej Energetyki Wiatrowej, dynamiczny rozwój biur projektowych i firm serwisowych mechanizmów okrętowych i urządzeń, armatorskich firm obsługi technicznej floty, jak również wymiana pokoleniowa spowodowana przechodzeniem na emeryturę, wymaga stałego dopływu dużej liczby wysoko wykwalifikowanych fachowców. Niestety, zjawiska zachodzące na Politechnice Gdańskiej zaczynają budzić duży niepokój środowiska okrętowego Trójmiasta. Po prostu, maleje dopływ wykszatłconych kadr do przemysłu. Wszystko to zrodzi ogromnie negatywne konsekwencje dla branży okrętowej w naszym regionie w nadchodzących latach.
To jest źródłem naszego dużego niepokoju. Edukacja została bardzo mocno zaniedbana w ciągu ostatnich 30 lat. Przemysł okrętowy w województwie pomorskim w ostatnich latach to czołowa branża eksportowa, i chcąc go dalej rozwijać, istnieje pilna potrzeba odbudowy edukacji. To w tej chwili najważniejsze wyzwanie.
Napisz komentarz
Komentarze