– Najpierw ludzie – Potem zyski! Nasze prawo, Prawo pracy! Kapitalizm musi odejść! Godna praca, Godna płaca! – takie i podobne hasła można było usłyszeć w środę, 24 kwietnia w Gdańsku przed siedzibą polskiego przedsiębiorstwa LPP, które jest właścicielem pięciu popularnych marek modowych: Reserved, House, Cropp, Mohito i Sinsay. Wydarzenie zorganizowane przez Gdański Ruch Sprawiedliwości Społecznej oraz Lewicę Razem miało upamiętnić ofiary katastrofy w Bangladeszu, do której doszło w 2013 roku. Zginęło w niej ponad 1000 osób.
Protest przed siedzibą LPP w Gdańsku. „Kapitalizm to wyzysk bez granic!”
Joana Sobańska, organizatorka protestu zwracała uwagę na chciwość pracodawców.
– Dlaczego pracodawcy naginają zasady BHP? Dlaczego płaca jest niska? Dlaczego nękają związkowców? Robią tak, bo chcą mieć większe zyski. Kapitalizm to wyzysk bez granic! – powiedziała.
Głos mogli zabrać także uczestnicy wydarzenia. Jednym z nich był Konrad Grządkowski z pomorskiej Lewicy Razem.
– Zyski przedsiębiorców w znacznym stopniu generują pracownicy u nich zatrudnieni. Niestety, pracodawcy często naruszają ich prawa wynikające z Kodeksu pracy. Represje ze strony przedsiębiorców nas nie zrażają – będziemy dalej zakładać związki zawodowe, dalej walczyć o przestrzeganie prawa pracy i dalej nagłaśniać każdy przypadek naruszenia – zapewnił.
Wyzysk także w Polsce
Wydarzenie to posłużyło także do nagłośnienia polskich przypadków wyzysku pracowników. Podczas wystąpień zostały przywołane trzy historie:
- Ilony Pujanek,
- Dariusza Dziamskiego
- i Magdy Malinowskiej.
Ilona Pujanek popełniła samobójstwo w 2017 roku. Przyczyną był mobbing w fabryce Amica. Dariusz Dziamski zmarł w 2021 roku, ze względu na zaniedbania w Amazon. Magda Malinowska natomiast została nielegalne zwolniona z tej samej firmy po nagłośnieniu sprawy Dariusza Dziamskiego.
Katastrofa w fabryce Rana Plaza. Co stało się w Bangladeszu?
Do zawalenia się fabryki Rana Plaza w Bangladeszu doszło 24 kwietnia 2013 roku. Zakład zajmował się masową produkcją ubrań dla sieci takich jak H&M czy Primark. Budynek zawalił się pod własnym ciężarem po nielegalnym dobudowaniu trzech dodatkowych pięter z generatorami.
W wyniku katastrofy, zginęło 1,1 tys. osób. 2,5 tys. zostało dotkliwie rannych. Większość ofiar stanowiły kobiety, które pracowały w zakładzie jako szwaczki.
Pracownicy mieli zostać zmuszeni przez kierownictwo fabryki do wejścia do budynku, pomimo widocznych pęknięć na ścianach.
Wydarzenie to otworzyło światową dyskusję na temat wyzysku pracowników w krajach azjatyckich. Można też doszukać się w nim polskiego akcentu. W gruzach po katastrofie znaleziono metki marki Cropp. Spółka LPP przyznała się do tego dopiero po naciskach ze strony dziennikarzy. Żaden współodpowiedzialny koncern nie poniósł konsekwencji.
Po dziś dzień tragedia w Rana Plaza jest uznawana za największą katastrofę budowlaną XXI w.
Napisz komentarz
Komentarze