Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Starość może być piękna. Widać to na fotografii

Fotografia cyfrowa pozwala nam na natychmiastowe utrwalenie wspólnych chwil z nestorami naszych rodzin, i szybkie podzielenie się tym zapisem. Pamiętajmy jednak, by choć raz w miesiącu wydrukować sobie takie zdjęcie na pamiątkę – mówią Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka, kustoszka i Maja Bieńkowska, adiunktka muzealna w Dziale Gdańska Galeria Fotografii Muzeum Narodowego w Gdańsku.
(Fot. ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku)

Kiedy oglądamy nasze fotografie sprzed lat, dopiero widzimy, że lat nam przybywa...

Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka: To banał, ale człowiek widzi siebie samego mniej więcej tak samo, podczas gdy oko kamery pokazuje nieubłagane zmiany. Można powiedzieć, że fotografia, czy zapis filmowy zmieniają nasze postrzeganie siebie.

Dziś inaczej fotografuje się seniorów niż sto lat temu?

M.T-Z.: Gdy fotografia zaistniała powszechnie, czyli w latach 50. XIX w., bardzo chętnie fotografowano się w atelier, czyli zakładach fotograficznych. Niezwykle popularne były tzw. carte de visite, niewielkie, zwykle pojedyncze portrety osób we wnętrzu. Naklejone na tekturkę zdjęcie stanowiło rodzaj wizytówki. Chętnie ją sobie przekazywano, aby podtrzymać więzi rodzinne i przyjacielskie albo w celach matrymonialnych. Zależnie od warstwy społecznej i zamożności modeli, różnie te wizytówki wyglądały. I tu szczególne miejsce zajmują fotografie osób starszych, których jako nestorów rodzin chciano zachować w żywej pamięci dzięki zdjęciom właśnie. Do sesji w atelier przygotowywano się starannie, strojem, fryzurą, nakryciem głowy. Na zdjęciach starsze damy dzierżą w ręku torebki, różańce lub okulary, starsi panowie: książkę, fajkę lub eksponują zegarek z dewizką w kamizelce.

Wiek znaczył mądrość i doświadczenie, dlatego fotografowanym w atelier często dodawano elementy symbolizujące ten stan: starożytną kolumnę, okno, bogato rzeźbione sprzęty.

Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka / kustoszka, Muzeum Narodowe w Gdańsku

Maja Bieńkowska: Starsi ludzie inaczej byli przedstawiani w portretach stylizowanych – mężczyźni jak dostojni mędrcy, wiek podkreślał ich wysoką pozycję społeczną i doświadczenie. Kobiety wyglądają niczym matrony. Ten sposób obrazowania, nawiązujący do malarstwa, zmienił się na początku XX wieku wraz z pojawieniem się fotografii ulicznej, upowszechnieniem jej, oraz z przemianami obyczajowymi. Jednak, patrząc na fotografie z uroczystości rodzinnych z lat 20. i późniejszych, wciąż widać szacunek i hierarchię w umiejscowieniu osób w kadrze. Osoby starsze zajmują honorowe miejsce. Tendencja ta utrzymała się do dzisiaj.

Kim są seniorzy na zdjęciach ze zbiorów muzeum w Dziale Gdańskiej Galerii Fotografii?

M.T.-Z.: Zachowały się fotografie atelierowe osób starszych, jak i wiele fotografii tworzonych przez artystów i pasjonatów fotografii, którzy historie swoich rodzin zapisywali dla pokoleń na negatywie. Jednym z wczesnych tego typu zdjęć jest podwieczorek w ogrodzie autorstwa fotografa Tadeusza Rzący. Fotografia rodzinna wykonana w Alwerni ok 1900 r., w ogrodzie podkrakowskiego domu, przedstawia grupę osób w różnym wieku, dzieci fotografa: Tadeusza i Zofię, oraz nestorkę rodu siedzącą po prawej stronie, matkę Tadeusza – Klementynę z Borschildów Rzącową. Widać, że ustawienie grupy chwilę trwało i już mało kto patrzy w obiektyw, poza dziećmi oraz żoną artysty, Francuzką Marią Rzącową z domu Horteux.

Inną ciekawą fotografią w ogrodzie jest scena na ławeczce z dwoma starszymi małżeństwami i synem jednego z nich. Dla ojca nie wystarczyło już miejsca. Piękny gest trzymania się za rękę prezentują małżonkowie z lewej strony. Ten symboliczny sposób okazania przywiązania podkreślają jeszcze odpoczywające u stóp fotografowanych pieski. Zdjęcie pochodzi z albumu Henryka Sylwestrowicza z Kijowszczyzny sprzed 1918 roku.

Inny rodzaj fotografii z naszych zbiorów, zapisujących chętnie wizerunki osób starszych, to portrety wykonywane przez artystów ubogim, pracującym na roli lub w handlu. Są to na przykład prace z cyklu „Typy wileńskie” Stanisława Filiberta-Fleury. Żydowski handlarz tytoniu z wielkim koszem, czy żebrząca staruszka w kraciastej chuście, zaproszona spod kościoła do wnętrza zakładu. Te portrety to studium człowieka bez upiększeń. Odbicie feudalnego społeczeństwa, w którym o losie decydowało pochodzenie. Dla posiadającego majątek i wykształcenie Fleurego, był to świat nieustannej inspiracji oraz zachwytu nad powiązaniem losu człowieka i natury.

Ludzie starsi sprzed stu lat inaczej żyli, ale i fotografia była inna.

M.T.-Z.: Wszystko, poza uczuciami, było inne! Powinności seniorów kończyły się zwykle przekazaniem pałeczki młodszym. Czy byli tak zmęczeni, czy po prostu oddawali pole do działania potomkom? Nikt nie słyszał o uniwersytecie trzeciego wieku lub powszechnej potrzebie „bycia w formie”. Dzisiejsi dziadkowie chcą być zdrowi i sprawni dla siebie oraz wnucząt. Wielu chętnie korzysta z ich pomocy w poruszaniu się w świecie cyfrowym.

Na szczęście, fotografia, także cyfrowa, pozwala nam na natychmiastowe zachowanie wspólnych chwil z nestorami naszych rodzin, i szybkie podzielenie się tym zapisem. Pamiętajmy jednak, by choć raz w miesiącu wydrukować sobie takie zdjęcie na pamiątkę!

Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka / kustoszka, Muzeum Narodowe w Gdańsku

M.B.: Sztuka, również fotografia, zawsze żywo reagowała na to, co dzieje się na świecie, czasem podążając za zmianami obyczajowymi, a czasami te zmiany prowokując. Na pewno spopularyzowanie fotografii, pojawienie się aparatów małoobrazkowych sprawiło, że tych zdjęć zaczęto robić więcej, z większą swobodą. Kiedyś wizyta w atelier była wydarzeniem, fotografowano od święta. Dziś, biorąc pod uwagę, jak wiele zdjęć potrafimy zrobić podczas wakacji lub uroczystości rodzinnej, trudno to sobie wyobrazić. Jednak, gdy zajrzymy do rodzinnych archiwów, zobaczymy, jak wiele jest tam zdjęć naszych pradziadków lub prapradziadków.

Seniorzy na starych fotografiach, gdy pozują do zdjęcia z rodziną, przeważnie są w centrum uwagi.

M.T.-Z.: Mówiło się kiedyś: wiek przed urodą, młodością, czyli pierwszeństwo dla seniorów. W dzisiejszej codziennej, wernakularnej fotografii, także w centrum sytuujemy najstarszych członków rodziny. Otaczamy ich uwagą, opieką i uczuciem. Sami seniorzy chcą wyglądać, jak najlepiej, dla nich dress code to standard, ale obecnie poprzez ubiór także chętnie odejmują sobie lat.

M. B.: Patrząc na fotografie z lat 20.,30., gdzie uwiecznione są całe rodziny, widzimy, że seniorzy zajmują honorowe miejsca. Dzisiaj też doceniamy nestorów naszych rodzin, chcemy zachować pamięć o naszej rodzinie poprzez sfotografowanie, spisanie czy nagranie obecności.

Ci dostojni seniorzy na fotografiach, ile mają lat? Może, choć twarze poorane zmarszczkami, ledwo przekroczyli sześćdziesiątkę?

M.T.-Z.: Granica starości co dekadę się podwyższa, kiedyś seniorami byli ludzie 50+, dziś 70+. Żyjemy dłużej, bo bardziej dbamy o siebie. Pielęgnujemy ciało i umysł. Seniorzy, często bardzo już wiekowi, prowadzą bardzo aktywne życie, także zawodowe. Przed stu laty niewielu osiągało naprawdę zaawansowany wiek, dziś jest to normą. A starsza pani jako dj’ka, czy modelka już nikogo nie dziwi. I to jest wspaniałe!

M. B.: Starość może być piękna i na fotografii niejednokrotnie to widać.

Jeżeli spojrzymy na portrety starszych mężczyzn lub kobiet, na ich twarze poorane zmarszczkami, pasma siwych włosów, odczuwamy zachwyt. Tu świadectwo upływu czasu jest czymś pięknym i wzruszającym. To ślad pełnego wydarzeń, długiego życia.

Maja Bieńkowska / adiunktka muzealna, Muzeum Narodowe w Gdańsku

Jak był wtedy stosunek do starości? W życiu i w sztuce.

M.T.-Z.: Starość dawniej określano jako stan umysłu i sztampowo wyposażano modela, czy modelkę w atrybuty tego stanu. Zwyczajowo status osoby określał jej strój, szczególnie u kobiet była to forma zdobienia głowy, jeszcze na początku XX wieku uczennica czesała się inaczej niż mężatka, a wdowią głowę przykrywały czepiec lub chustka. Starsze kobiety na fotografiach w naszych zbiorach niemal zawsze noszą ciemne stroje, czy po to, by się nie wyróżniać? Nie rywalizować z młódkami?

W sztuce starość była raczej czymś negatywnym, symbolem zbliżającej się śmierci, przedstawiano ją z obawą i z niechęcią. Chyba też istotne, w jakim wieku był sam fotograf. Zofia Rydet, sama będąc zaawansowaną wiekiem osobą, swoim modelom-rówieśnikom prawiła takie komplementy, że czuli się w swych skromnych domach dumni i pełni godności. Ta dama polskiej fotografii starość wynosiła na piedestał.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama