Marcin Korczyc, kierujący fundacją Ja, Nauczyciel, opublikował w internecie grafikę z hasłem „Czarnexit” i zebrał dziesiątki „lajków”. Nauczycielska inicjatywa Protest z Wykrzyknikiem opublikowała zdjęcie Przemysława Czarnka z walizką, podpisane „Pan się już pakuje. I oddala prędziutko”. Opatrzone dodatkowo hasztagiem „czarnekOUT” dostało kilka tysięcy „lajków”.
To tylko dwie z zalewających internet reakcji środowisk nauczycielskich na wynik PiS w wyborach parlamentarnych. Wynik, który – jeśli nie za miesiąc, to za dwa – da nauczycielom nowego ministra edukacji. Magdalena Zakrocka, nauczycielka z Gdańska, skomentowała zdjęcie ministra z walizką parafrazą piosenki Elektrycznych Gitar: „To już jest koniec, nie ma już PiS. Jesteśmy wolni – możemy żyć”.
– Wreszcie będzie można wziąć głębszy oddech – mówi dzisiaj, niemal dwa tygodnie po wyborach. – Brakuje mi czterech lat do emerytury i myślałam, że już nie doczekam szkoły, nad którą nie będzie rozciągał się złowrogi cień Czarnka.
Podobnie mówi Marcin Korczyc: – Szkoła podczas rządów ministra Czarnka stała się bardzo smutnym miejscem. Myśmy doświadczyli systemowej próby podporządkowania szkół jedynie słusznej partii, ale jednak ustaliśmy to na nogach, z podniesioną głową.
Na nauczycielskich forach pojawiają się jeszcze opinie: „przeproście i spadajcie”, „lżej oddychać i światła więcej” czy „dość ciemności już”. – Jak już pojawi się informacja, że Czarnek przestaje być ministrem, to niejedno grono pedagogiczne otworzy szampany – śmieje się Magdalena Zakrocka.
Czy jest co zbierać?
Gdy we wtorek 17 października oficjalnie potwierdzono wyniki wyborów parlamentarnych, w wielu pokojach nauczycielskich nastroje się zmieniły.
– U nas co prawda nikt nie tańczył, tak jak to było gdzieś w Polsce, ale ulgę czuje się w wielu głosach – mówi Paweł, matematyk w gdańskiej podstawówce. – Co prawda w mojej szkole chyba większość nauczycieli należy do Solidarności, a nie do ZNP, więc może nie wiedzieli, czy powinni się cieszyć. Ten minister i ta ekipa obiektywnie, a nie partyjnie oceniając, wyrządzili nauczycielom i edukacji wielką krzywdę, więc jednak tę ulgę, że kończy się ich czas, dało się wyczuć.
– Nie mają znaczenia polityczne sympatie – potwierdza Maria, historyczka w szkole w Kościerzynie. – Każdy tak samo mało zarabia, każdy jest przepracowany i wypalony i większość, gdyby mogła, to dawno już ze szkoły by odeszła. Wszyscy tak samo odczuwamy lekceważenie, jakie okazuje nam nasz minister i jego zastępcy, pogłębiający się brak szacunku dla nauczycieli w społeczeństwie. I jeszcze te kłamstwa o tym, że tak wspaniale zarabiamy i wmawianie ludziom, że w oświacie nie ma problemów, że histerycznie domagamy się jakich przywilejów… Oświata nigdy nie miała szczególnego szczęścia do ministrów, ale ta ekipa chyba naprawdę nauczycieli nie znosiła!
Anglistka Aleksandra jest bardziej dosadna: – Przeżyliśmy Giertycha, przeżyliśmy Kluzik-Rostkowską, przetrwaliśmy Zalewską i Piontkowskiego. Ale obecnie miłościwie nam panujący totalnie nas zniszczył. Nie wiem czy jest jeszcze co zbierać, choć łudzę się, że może jeszcze odbijemy się od dna. Edukacja leży i kwiczy.
Podobnie uważa Katarzyna, sopocka polonistka. I wylicza: – Skłócone i podzielone środowisko, coraz mniej nauczycieli, coraz bardziej zastraszeni dyrektorzy szkół, upartyjnione kuratoria, podręczniki zamieniane na prawicową modłę. Już nie wspomnę nawet o tej dramatycznej reformie-deformie edukacji minister Zalewskiej, która postawiła oświatę na głowie, a programy nauczania cofnęła do XX wieku. Nie wiem, ile czasu potrzeba, żebyśmy po tych ośmiu latach poczuli zmiany na lepsze.
Katarzyna dostrzega, że po pierwszych dniach powyborczej euforii nauczyciele przestają rozmawiać o tym, że w końcu odejdzie dotychczasowe kierownictwo Ministerstwa Edukacji i Nauki, a zaczynają się rozmowy o tym, co będzie pod nowym ministrem. I jakie zmiany pojawią się jako pierwsze.
Lista najważniejszych zadań
Nauczyciel Arkadiusz Janowski na nauczycielskim forum przekonuje, że pierwszym zadaniem nowego ministra edukacji powinno być rozliczenie Przemysława Czarnka za: siłowe wciskanie treści kościelnych do szkół, sponsorowanie organizacji pro-life i Ordo Iuris, przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w programie „willa plus", pogardę w stosunku do osób z niepełnosprawnościami i do społeczności LGBT+, zniszczenie edukacji seksualnej, medialnej, obywatelskiej i klimatycznej, pochwalanie kar cielesnych, pozbawienie dzieci opieki psychologicznej i psychiatrycznej oraz zniszczenie etosu zawodu nauczyciela.
– Zgadzam się z każdym z tych punktów – mówi Katarzyna. – Ale wiem, że jest wielu nauczycieli, którym ta atmosfera w szkołach odpowiadała. W końcu nikt nie zmuszał niektórych z nich, by karali uczniów za popieranie strajku kobiet, czy za informowanie kuratorium o tym, że w szkole przygotowują np. „tęczowy piątek”. Nikt na razie, przynajmniej w mojej szkole, nie mówi, że zmiany nie są potrzebne, ale napięcia na pewno się pojawią.
Nauczyciele czekają przede wszystkim na to, jak nowa ekipa podejdzie do obietnic wyborczych – podkreśla Stanisław Kłak z ZNP.
– Na przykład zapowiedź podwyżki jest bardzo ważna, bo ostatnie lata przyniosły dramatyczne zubożenie nauczycieli, przede wszystkim tych młodych – uważa Aleksandra. – Czekamy na realizację obietnic, ale boimy się, czy politycy nie zaczną tego odwlekać, jak już poznają stan finansów państwa. Przecież rząd już dwa dni po wyborach przyznał, że będzie wielka dziura w budżecie. Ale moim zdaniem to byłby bardzo zły ruch, gdyby jednak żadnych podwyżek dla nauczycieli nie było.
Nadzieja
Kilka dni przed wyborami parlamentarzyści opozycji podpisali „Porozumienie na rzecz edukacji”, deklarując m.in. realizację postulatów rekomendowanych przez ZNP. Dokument podpisali Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, Krystyna Szumilas, Katarzyna Lubnauer i Kinga Gajewska z KO oraz Władysław Teofil Bartoszewski, reprezentujący Trzecią Drogę. Teraz okazuje się jeszcze, że niemal 20 proc. posłów/posłanek nowego Sejmu było w przeszłości nauczycielami. Czy to pomoże we wprowadzaniu zmian w oświacie?
– Liczę na to, że opozycja zrealizuje swoje najpilniejsze do zmiany obietnice – mówi Anna Schmidt-Fic z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem. – Przede wszystkim podwyżki dla nauczycieli, a także odchudzenie podstawy programowej. Mam nadzieję też na wdrożenie postulatów opracowanych w ramach „SOS dla edukacji” i że na tej bazie rozpocznie się w Polsce spokojna, merytoryczna i partycypacyjna rozmowa dotycząca tego, jak należy zmienić edukację.
Oczywiście opozycji nie starczy na wszelkie obietnice. Zwłaszcza obietnice wzrostu wydatków na edukację są absurdalne. I w to musimy uderzać.
SOS dla Edukacji to koalicja ponad 40 organizacji społecznych działających w obszarze edukacji szkolnej. W ubiegłym roku podpisały Obywatelski Pakt dla Edukacji, a w czerwcu tego roku dodały do niego „10 rozwiązań na pierwsze 100 dni po wyborach”.
– Rozwiązania, które proponujemy, dotyczą kilku kluczowych obszarów systemu edukacji – wyjaśniała Alicja Pacewicz, jedna z inicjatorek i koordynatorek SOS dla Edukacji, przewodnicząca rady Fundacji Szkoła z Klasą. – Chodzi m.in. o zwiększenie subwencji oświatowej i wzrost nauczycielskich wynagrodzeń, zwiększenie autonomii szkół i nauczycieli, odpolitycznienie kuratoriów, zmiany w podstawie programowej i modelach pracy z uczniami czy demokratyzacja szkoły z uwzględnieniem praw uczniowskich i praktycznej edukacji obywatelskiej. Cel jest jeden: przejść z XIX wieku w wiek XXI – zmienić szkołę nudy i stresu w szkołę ciekawości, samodzielnego myślenia, współpracy, mądrego wsparcia i otwartości na świat.
Czytaj też: Ponad połowa uczniów szkół średnich nie chodzi na religię
– To nie jest tak, że trzeba coś naprawiać wyłącznie po odchodzącym rządzie – podkreśla z kolei Marcin Korczyc. – Problemy w systemie były także wcześniej i dlatego trudno podać rzecz do zrobienia pierwszą. Obywatelski Pakt dla Edukacji w obecnej kondycji polskiej szkoły jest chyba najmocniejszym katalogiem spraw pierwszych. Na szczęście politycy znają go dobrze.
Nauczyciele pamiętają
– Po Czarnku trzeba będzie posprzątać – deklarowała już przed wyborami Katarzyna Lubnauer z KO, powtarzając to samo kilka dni po wyborach. – Razem z innymi ugrupowaniami demokratycznymi jesteśmy zgodni, że konieczne jest odchudzenie podstaw programowych. Program musi być nie ideologiczny, a praktyczny. Ma stawiać też na umiejętności miękkie. Panuje zgoda między nami, w obszarze edukacji będzie łatwiej, niezależnie od tego, które ugrupowanie przejmie ministerstwo – zapewnia, przypominając jednocześnie, że utworzenie nowego rządu może przeciągnąć się nawet do grudnia.
Dzisiaj nauczyciele, słuchając polityków, zastanawiają się, kto po ministrze Czarnku posprząta. Tego, jak mówi matematyk Paweł, dotyczy większość spekulacji w pokoju nauczycielskim.
– Na teraz najbardziej przypuszczamy, że to będzie pani Dziemianowicz-Bąk z Lewicy – mówi Paweł.
Ona sama w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówiła: – Nie dzielimy skóry na niedźwiedziu, ale ja już to wiele razy mówiłam, więc powtórzę: tak, chciałabym zostać ministrą edukacji. Dlatego właśnie, że znam się na edukacji. Ten resort zawsze był traktowany po macoszemu. Dla pani Zalewskiej był trampoliną do Brukseli, a dla pana Czarnka – nagrodą pocieszenia po tym, jak nie udało mu się wysadzić z fotela ministra sprawiedliwości. Ja bym się edukacją zajmowała z sercem i zaangażowaniem.
– Kto by nie został ministrem edukacji, to powinien wiedzieć, że nauczyciele pamiętają o obietnicach – przestrzega Maria. – KO w kampanii obiecywała nam 30 procent podwyżki, Lewica – 20 procent i coroczną waloryzację płac, a Trzecia Droga podwyżki pokrywające inflację.
– Załatwienie sprawy religii w szkołach i zwiększenie liczby psychologów i w ogóle zwiększenie liczby nauczycieli – dodaje Aleksandra. – Boimy się, że w końcu, gdy powstanie nowy rząd, ktoś powie, że jak zawsze na oświatę brakuje pieniędzy.
W pewnym sensie jako uspokajające obawy nauczycieli można by potraktować niedawne słowa prezesa PiS.
– Opozycja będzie w dobrej sytuacji – mówił pięć dni po wyborach Jarosław Kaczyński na zjeździe klubów „Gazety Polskiej”. – Odzyska pieniądze unijne, a stan gospodarki nie jest wcale zły. Oczywiście opozycji nie starczy na wszelkie obietnice. Zwłaszcza obietnice wzrostu wydatków na edukację są absurdalne. I w to musimy uderzać.
Napisz komentarz
Komentarze