Fortuna 1. Liga. Lechia Gdańsk-Zagłębie Sosnowiec. Zwycięstwo biało-zielonych
Wielu kibiców Lechii Gdańsk na dźwięk słów „Zagłębie Sosnowiec” przywołuje w pamięci ubiegłoroczny wrześniowy mecz tych drużyn w Sosnowcu. Wspomnienia nie są miłe, bo biało-zieloni, mimo że jechali tam jako faworyt, przegrali 2:5, grając koszmarnie, zwłaszcza w defensywie. To był jednak czas, kiedy trener Szymon Grabowski budował drużynę niemal do zera, a stabilizacja formy nie była – delikatnie mówiąc – najmocniejszą stroną Lechii.
Od tego czasu minęło już pół roku i w grze gdańskiej drużyny widać zdecydowaną różnicę na korzyść. Lechia w czterech pierwszych meczach 2024 roku wywalczyła komplet 12 punktów, wygrywając kolejno:
- z Wisłą Płock 3:1,
- Zniczem Pruszków 2:0,
- Resovią 4:0
- i Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1.
Lechia po ostatnim meczu awansowała na pozycję lidera, co dało jej jeszcze więcej wiary w to, że cel, czyli awans do ekstraklasy, jest coraz bardziej realny.
– Koncentracja jest bardzo duża, bo wiemy, że, stawiając kolejny krok do przodu, przybliży nas to do celu. To jest dla nas najważniejsze, i to się dla nas tylko liczy – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener Lechii.
Zawsze łatwiej się mówi niż robi, dlatego to piłkarze musieli zamienić słowo w czyn i skutecznie zrewanżować się Zagłębiu za bolesną porażkę w Sosnowcu.
Wiele na to wskazywało już od pierwszych minut piątkowego (15 marca) meczu. To Lechia, zgodnie z przewidywaniami, była drużyną wyraźnie przeważającą na boisku. Nawet jeśli gościom udawało się kilka razy przedostać pod pole karne Lechii, to i tak nic z tego nie wynikało, bo defensywa biało-zielonych grała bez zarzutu. Gospodarze potrafili też szybko, bo dwoma, trzema podaniami piłki, znaleźć się pod polem karnym Zagłębia Sosnowiec i... też z tego niewiele wynikało. Jedna z takich akcji dała Lechii rzut rożny, po którym piłkę ręką w polu karnym zagrał Oleksiej Dowgij. Sędzia Piotr Rzucidło z Warszawy podyktował „jedenastkę”, którą na gola zamienił Tomasz Neugebauer.
Lechia do końca pierwszej połowy wyraźnie przeważała, ale drugiej bramki nie zdobyła.
W drugiej części spotkania dał o sobie znać aktywny Camilo Mena, który dość często miewa problem z podjęciem właściwej decyzji pod bramką. Tym razem jednak Kolumbijczyk strzałem w długi róg bramki Zagłębia podwyższył wynik.
Lechia potwierdziła, że potrafi grać skutecznie w ofensywie, bo po kilku minutach prowadziła już 3:0, choć tym razem gdańskich napastników wyręczył samobójczym strzałem głową Francuz William Remy. Ta bramka dodała mocy Lechii, która miała coraz większą przewagę nad Zagłębiem. Przeciwnikowi za to zaczynało brakować sił i motywacji, aby dać odpór gospodarzom. Lechia nie zostawiła żadnych złudzeń rywalowi i, strzelając cztery gole, dała kolejny sygnał, że bardzo chce awansować do ekstraklasy.
Lechia Gdańsk - Zagłębie Sosnowiec 4:0 (1:0)
Bramki: Tomasz Neugebauer (27., karny), Camilo Mena (52.), William Remy (59., samobójcza), Łukasz Zjawiński (90+4).
Napisz komentarz
Komentarze