Mijają lata, zmieniają się konserwatorzy, a budynek LOT-u jak stał, tak stoi. I niszczeje. Właścicielowi nieruchomości nie udało się dotychczas porozumieć z konserwatorem w sprawie obiektu, który miałby stanąć w sąsiedztwie Bramy Wyżynnej. Skutek jest taki, że LOT marnieje w oczach, a dookoła niego kwitnie handel, co łącznie stanowi kiepską wizytówkę gdańskiego Śródmieścia.
W ostatnim czasie środowiska prawicowe w Gdańsku mocno promowały ideę odbudowy Danziger Hofu, której wyraźnie sprzyjał powołany za czasów PiS, Igor Strzok. Dotychczasowy konserwator wychodził z następującego założenia: dopóki inwestor nie przedstawi koncepcji nowego obiektu, który spełni jego architektoniczne wymagania, nie ma szans na wyburzenie LOT-u. Koncepcja, wyłoniona w konkursie architektonicznym SARP z 2017 r. była w opinii Igora Strzoka nie do zaakceptowania.
Dlatego konserwator najchętniej widział w tym miejscu rekonstrukcję wybudowanego w 1898 r. neorenesansowego hotelu, który uległ zniszczeniu w marcu 1945 r.
- Gdyby inwestor chciałby wyburzać LOT, nie zgodzimy się na to, dopóki nie będziemy mieć informacji, co w tym miejscu powstanie. Obecnie wydanie takiej decyzji można wyobrazić sobie tylko w przypadku planów zrekonstruowania Dworu Gdańskiego – mówił nam na kilka dni przed odejściem z WUOZ-u, Igor Strzok. - Rekonstrukcja LOT-u z przełomu lat 50-60 czy rekonstrukcja Dworu Gdańskiego z końcówki XIX w, będą wyłącznie odtworzeniem. Jednak każda z tych opcji będzie lepsza niż zbudowanie w tym miejscu olbrzymiego dzieła architektury nam współczesnej, które nie tylko przytłoczyłby Targ Węglowy i zespół Bramy Wyżynnej, ale nawet to co znajduje się na Wałach Jagiellońskich.
Czy obraz tej części Śródmieścia zmieni się po zmianie na stanowisku szefa Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku? Na pewno dalsze rozmowy z inwestorem będą toczyć się z pominięciem wizji odbudowy Danziger Hof – słyszymy w WUOZ.
- Osobiście, nie jestem zwolennikiem rekonstrukcji czegoś, co nie pozostawiło po sobie nawet kamienia – mówi Dariusz Chmielewski, pomorski wojewódzki konserwator zabytków. - Przede wszystkim dlatego, że nikogo nie stać dziś na to, by odbudować olbrzymi obiekt w pełnej cegle, kamieniarce i w detalach snycerskich. W efekcie próby takiej odbudowy, powstałyby elementy podobne do tego, co widzimy w ciągu pierzei ul. Stągiewnej, a więc pseudozabytki, na których detal odlany jest z betonu. To nie jest moja bajka.
Konserwator przyznaje, że są przypadki, gdy przeprowadza się udane rekonstrukcje wbrew ustaleniom kart międzynarodowych. Po wojnie, wiele miast historycznych odbudowało układy ulic, pierzeje oraz kamienice.
- W stosunku do Danziger Hofu mam jednak obawę, że czego byśmy tam nie zrobili, nie będzie to wierną kopią oryginału i niestety, będzie wyglądać karykaturalnie. Obiekt historyczny, przebudowany i zniekształcony, ale jednak mający ślady oryginalnych elementów, może zostać zrekonstruowany. Wtedy ma to sens. Natomiast budowa na surowym gruncie czegoś co stało i było zachwycające w XIX w., może zakończyć się bez satysfakcjonującego efektu. Byłem w Dreźnie i oglądałem odbudowę tamtejszych obiektów. Mam mieszane odczucia. Są budynki stojące na bardzo wysokim poziomie, ale są też kiepskiej jakości, betonowe, pseudohistoryczne. Jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzeni w miejscu LOT-u, nie powiem dziś, za którą jestem opcją. Zresztą, to temat nie tylko tego budynku, ale też pierzei, które zniknęły po wojnie oraz organizacji samego Targu Węglowego z przebudowanym teatrem.
Napisz komentarz
Komentarze