Spodziewał się pan takiego tornada w polityce, jakie obserwujemy od kilku dni?
Tak. Dlatego, że skutki ośmiu lat niszczenia państwa przez PiS trzeba naprawiać szybko, w ciągu roku. A najważniejsze decyzje muszą być podjęte w ciągu trzech, czterech pierwszych miesięcy.
PiS łatwo się nie poddaje, co widać na przykładzie TVP.
To są chuligańskie ekscesy polityków, którzy nie potrafią się pogodzić z porażką. I próbują destabilizować instytucje publiczne poprzez takie awantury, jak okupacja w TVP, czy poprzez awantury sejmowe. Już dwutygodniowy, tymczasowy rząd premiera Morawieckiego to były destabilizacja państwa, strata pieniędzy i czasu. A teraz PiS idzie jeszcze dalej. Nie wiem, czy ktoś rozliczy Mateusza Morawieckiego z kłamstwa, kiedy zapewniał prezydenta i naród, że jest w stanie uzbierać większość sejmową. Okłamał pana prezydenta i okłamał Polaków.
PRZECZYTAJ TEŻ: Debata prezydencka w Sopocie. Prezydenci Trójmiasta o wyższości samorządu nad wielką polityką
PiS mówi, że to koalicja rządząca łamie prawo w przypadku zmian wobec TVP. Nazywa to zamachem na... wolność mediów.
Jestem przekonany, że wszystkie decyzje są zgodne z prawem. Pan Kaczyński nie pamięta, co robił z telewizją przez osiem lat? Jak ją razem z Kurskim zawłaszczali dla siebie, robiąc propagandową tubę PiS? Szczującą na konkurentów politycznych? Znam pana premiera Donalda Tuska dość dobrze i wiem, że na pewno nie pozwoli, aby telewizja publiczna stała się partyjną, tak jak to było w czasach rządów PiS.
I żeby przywrócić jej niezależność, to, po pierwsze, trzeba usunąć funkcjonariuszy partyjnych PiS, którzy tam zasiadają. Innego sposobu na przywrócenie niezależności TVP nie ma.
To jednak było szokujące, kiedy zniknęła TVP Info.
To jest tak, jak ze śpiączką farmakologiczną. Pacjenta wprowadza się w taki stan, żeby pomóc mu przeżyć, wyjść ze śmiertelnego zagrożenia. Tutaj też mieliśmy do czynienia z ogromnym zagrożeniem.
Dlaczego PiS, pana zdaniem, nie chce oddać TVP i broni jej jak ostatniej reduty?
Bo to była ich propagandowa tuba, na którą składaliśmy się my wszyscy, Polacy. Łatwo wydaje się cudze pieniądze. Oni za nasze kłamali, wyzywali nas od Niemców, stosując wobec nas najbardziej podłe metody.
Przy jakiejś sprawie może być jeszcze tak gorąco, jak w przypadku TVP?
Moim zdaniem, są trzy dla nich najważniejsze sprawy – propaganda, pieniądze i uzależnienie sądów. PiS ogromnie się boi utraty wpływów i rzeczy niezależnych od Nowogrodzkiej. Te wszystkie Pegasusy, postępowania prokuratorskie wobec posła Brejzy, senatora Gawłowskiego czy wobec mnie, te przecieki ze śledztw do mediów, opłacanych z pieniędzy publicznych, manipulacja dowodami pokazały, że oni stworzyli taką machinę składającą się ze służb specjalnych, prokuratury i mediów tzw. publicznych. I teraz ktoś im te drogie „zabawki”, niszczące konkurencję polityczną, zabiera.
PRZECZYTAJ TEŻ: Prokurator generalny Ziobro skargą nadzwyczajną chce bronić dziennikarzy piszących o tzw. aferze sopockiej
Pan został wiceprzewodniczącym komisji śledczej ds. spraw wyborów kopertowych. Oglądałam pierwsze posiedzenie i, widząc posła Czarnka w akcji, pomyślałam, że łatwo nie będzie.
Widać, że PiS bardzo boi się komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Pewnie najlepiej wie, że były one nielegalne. Dowody? Zacznijmy od tego, że PiS wprowadził ustawę abolicyjną wobec samorządowców, którzy przekazali spis wyborców operatorowi pocztowemu. Próbowali tą ustawą objąć przedstawicieli rządu. Zaskarżyli nawet tę ustawę o wyborach kopertowych, która już, co ciekawe, nie obowiązuje. Zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego, który powinien wydawać wyroki dotyczące przyszłości, a nie przeszłości. Zrobili to po to, aby Trybunał uniewinnił polityków PiS.
PRZECZYTAJ TEŻ: Jacek Karnowski ściął włosy. Prezydent Sopotu dotrzymał obietnicy
A teraz skierowali do komisji trzech harcowników, panów: Czarnka, Jabłońskiego i Budę, którzy ewidentnie próbują siać chaos. Bo oni chcieliby nie badać tego, co najważniejsze. Oni chcą wykazać, dlaczego te nielegalne wybory się nie odbyły. A zadaniem komisji śledczej, wyznaczonym przez Sejm, jest zbadanie tego, czy była jakakolwiek podstawa prawna do przeprowadzenia wyborów kopertowych? Czy byłyby legalne, gdyby się odbyły? Czy przygotowywał je organ do tego upoważniony? Czy była podstawa prawna do wydania środków publicznych? Czy środki publiczne, które przy tej okazji wydano, nie zostały zmarnowane?
Zapytam też na koniec o Sopot. Od ponad dwóch miesięcy nie jest pan już prezydentem. Sopotem rządzi komisarz z nadania pisowskiego.
Komisarz, który, jak słyszę, podejmuje dziwne i szkodliwe decyzje. Ale pewnie nowa pani komisarz przeprowadzi audyt w tej sprawie.
Pierwszą decyzją nowej pani wojewody Beaty Rutkiewicz było wystąpienie do premiera Donalda Tuska o odwołanie komisarza z pisowskiego nadania i powołanie nowej komisarz Magdaleny Czarzyńskiej-Jachim, którą rekomendowała demokratycznie wybrana, mająca mandat społeczny Rada Miasta Sopotu.
Mam nadzieję, że nowa pani komisarz, mająca wielką wiedzę o Sopocie i doświadczenie w pracy dla naszego miasta, będzie w urzędzie już za kilka godzin.
Napisz komentarz
Komentarze