Bo przecież słuchanie kolejnych prezentacji uczestników Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Dawnych Instrumentach, przenosiło słuchacza do odrębnego świata dźwięków. Różniącego się od tego, jaki przez lata kształtował się podczas słuchania tych samych utworów, granych na współczesnych fortepianach. Inaczej też brzmi orkiestra, jeśli utwory wykonywane są na instrumentach z danej epoki. Rosnąca z roku na rok popularność odwoływania się do historii poprzez dźwięki skłania do zastanowienia. Czy to nie jest czasem tęsknota za tym, co przez swoją „staroświeckość” wydaje się szlachetniejsze, niż pęd życia współczesnego świata?
Inne pytanie, i to w zakresie znacznie poważniejszym niż „tylko” materia brzmieniowa, zadał niedawno Leszek Możdżer, który zastanawia się nad interferencją fal dźwiękowych w kontekście ich odbioru i wpływu na psychikę słuchacza, a także próbuje odnaleźć miejsce muzyki w porządku wszechświata.
Leszek Możdżer zamówił fortepian, w którym zakres oktawy pokonuje pianista, posługując się dziesięcioma klawiszami. Klawiatura wygląda inaczej niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni, zaś dźwięki, jakie uzyskuje się przyciskając kolejne klawisze, nie są tymi samymi (poza jednym), jakie słyszymy grając na współczesnym instrumencie gamę chromatyczną
Tym razem postawił pytanie, wynikające z logiki i obserwacji dwunastotonowego systemu dur-moll, w ramach którego zapisana jest i wykonywana europejska literatura muzyczna. Możdżer słusznie zauważył, że w życiu codziennym posługujemy się cyfrowym systemem dziesiętnym. Nie zawsze tak było, przecież nasi przodkowie odmierzali różne wielkości, licząc np. tuzinami. O ile w większości dziedzin życia posługujemy się systemem dziesiętnym, to skala muzyczna, jaką operujemy i wedle której budowane są instrumenty, składa się z dwunastu półtonów. Oznacza to (upraszczając), że by od danego dźwięku „dotrzeć” do jego odpowiednika o oktawę niższego lub wyższego, mamy po drodze dwanaście półtonów, oddalonych od siebie na skali drgań o te same interwały. Możdżer pyta: czy jest to naturalna sytuacja? Skoro żyjemy w świecie skali dziesiętnej, to czy posługiwanie się w muzyce takim systemem nie jest czymś nienaturalnym? Czy nie powinniśmy raczej swojej recepcji muzyki ukierunkować tak, by również w świecie dźwięków posługiwać się skalą dziesięciostopniową? Jednym słowem, by od dźwięku do jego odpowiednika o oktawę wyższego bądź niższego wędrować nie za pomocą dwunastu interwałów, lecz dziesięciu? Szukając odpowiedzi, Leszek Możdżer zamówił fortepian, w którym zakres oktawy pokonuje pianista, posługując się dziesięcioma klawiszami. Klawiatura wygląda inaczej niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni, zaś dźwięki, jakie uzyskuje się przyciskając kolejne klawisze, nie są tymi samymi (poza jednym), jakie słyszymy grając na współczesnym instrumencie gamę chromatyczną. Instrument (nazwany dekafonicznym) został zbudowany, Możdżer w lipcu br. zagrał na nim pierwszy koncert. Prawdę mówiąc, współuczestników projektu fortepianu dekafonicznego jest czterech: Aleksander Bogucki – fizyk z Instytutu Fizyki Doświadczalnej FUW, Paweł Nurowski – matematyk z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, Andrzej Włodarczyk – konstruktor i specjalista od fortepianów historycznych oraz Leszek Możdżer.
Szaleństwo czy proroctwo nowych czasów w muzyce? To przecież nie wszystko. Bo kolejny, postawiony przez Możdżera problem to dotarcie do palety dźwięków w zagęszczonej przestrzeni – przez równoczesne operowanie trzema fortepianami: wspomnianym dekafonicznym, współczesnym (w stroju A1 = 440 Hz) i historycznym (w stroju A1 = 432 Hz). Będę szukał odpowiedzi, czy taki zestaw to faktyczna rewolucja, czy tylko efektowna teoria – i oczywiście podzielę się swoimi odczuciami w odpowiednim momencie.
Napisz komentarz
Komentarze