Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wyborcze cuda na stacjach. 50 groszy taniej w dwa tygodnie

Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że zakończeniu wakacji powinna towarzyszyć podwyżka stacjach paliw. Tymczasem, wbrew sytuacji w całej Europie, ceny benzyny czy oleju napędowego lecą w Polsce w dół. - Można spodziewać się, że po wyborach koncern będzie chciał zrekompensować sobie obecne straty – obawiają się eksperci.
stacja beznynowa

Autor: Karol Uliczny | Zawsze Pomorze

Ceny paliw na stacjach lecą na łeb na szyję

Wbrew prognozom analityków rynku paliw, ceny na stacjach w Polsce lecą na łeb na szyję. W niedzielę, 3 września na stacji Orlenu przy ul. Kołobrzeskiej w Gdańsku za 95-oktanową benzynę trzeba było zapłacić 6,64 zł/litr. Niespełna dwa tygodnie później, 15 września, to samo paliwo kosztowało już 6,14 zł/l. W ten sposób zbliżono się do promocyjnej ceny z wakacji, gdy kierowcy mieli możliwość skorzystania z kuponów obniżających ją nawet o 40 gr./litrze. Obecna sytuacja na rynku detalicznym mocno zaskakuje ekspertów. Od kilkunastu dni zapowiadali podwyżki, w najlepszym wypadku ustabilizowanie cen na najwyższym poziomie w tym roku. Podstawy do takich prognoz dawało co najmniej kilka czynników, przede wszystkim wzrost ceny ropy za baryłkę, która w ciągu dwóch miesięcy skoczyła z 72 do 90 dol. oraz cen gotowych paliw na europejskim rynku, ale także spadek wartości złotego, szczególnie po ogłoszeniu przez prezesa NBP obniżki stóp procentowych oraz rekordowo niskie zapasy ropy po rezygnacji z produktów naftowych z Rosji. Sytuacja na stacjach w Polsce zdaje się nie podlegać prawidłowościom rynku oraz logice sektora paliwowego. Według prognoz E-petrol ceny detaliczne miały osiągnąć w tym tygodniu poziom: 6,51-6,62 zł/l dla PB 95, 7,11-7,22 zł/l dla PB 98, 6,33-6,45 dla ON oraz 2,78-2,85 dla LPG. Jak pokazuje przykład z Gdańska, będą znacznie niższe. Jako przyczynę podaje się niespodziewany spadek cen hurtowych w Polsce.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Paliwowy zawrót głowy na wakacje. Stacje obniżają ceny

- Realizowana przez producentów paliw w kraju polityka cenowa kolejny tydzień niweluje skutki wzrostu cen ropy i paliw gotowych na rynku europejskim oraz słabnącego złotego. Poprzez sukcesywny spadek cen produktu krajowego w hurcie jest dalej miejsce na obniżki cen paliw na stacjach w kolejnym tygodniu, rzędu kilku – kilkunastu groszy na litrze – mówi Urszula Cieślak, analityk BM Reflex. - Taka sytuacja nie musi mieć miejsca na wszystkich stacjach. Mamy miejsca, gdzie cena litra oleju napędowego kształtuje się na poziomach znacznie powyżej średniej krajowej, nawet ok. 7 zł/l. Wynika to z faktu, że w dalszym ciągu produkcja krajowa nie zaspokaja w pełni zapotrzebowania na olej napędowy, stąd potrzebny jest uzupełniający import.

Mamy miejsca, gdzie cena litra oleju napędowego kształtuje się na poziomach znacznie powyżej średniej krajowej, nawet ok. 7 zł/l. Wynika to z faktu, że w dalszym ciągu produkcja krajowa nie zaspokaja w pełni zapotrzebowania na olej napędowy, stąd potrzebny jest uzupełniający import

Urszula Cieślak / analityk BM Reflex

Jaki powód obniżenia cen na stacjach paliw?

Pytany o powody niespodziewanego obniżenia cen hurtowych, Orlen odpowiada, że jest to wynikiem dbania o interes polskiego konsumenta.

- Ceny benzyny i oleju napędowego na stacjach w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej. Ponadto, koncern działa w kierunku stabilizacji cen, aby uniknąć gwałtownych wahań kosztów paliwa, dla kierowców zaopatrujących się na jego stacjach – odpisuje biuro prasowe płockiego koncernu. - Ceny paliw, nie tylko w Polsce, ale całej Europie, zależą od notowań gotowych produktów paliwowych na europejskich giełdach, o których nie decydują poszczególne koncerny paliwowe, a czynniki rynkowe, czyli relacja pomiędzy podażą a popytem. Dodatkowo na ceny paliwa na poszczególnych rynkach oraz w ofercie poszczególnych dostawców wpływ mają także, m.in. źródła pozyskania paliw, koszty, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług - w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy. W związku z tym odnoszenie ceny paliw w Polsce wyłącznie do ceny baryłki ropy jest błędem, ponieważ - jak już wspomnieliśmy - ropa naftowa jest tylko jednym z czynników kształtujących cenę paliw gotowych.

Które z tych czynników przyczyniły się do drastycznego spadku cen na stacjach paliw? Tego spółka nie precyzuje. Natomiast zbliżające się wybory parlamentarne spowodowały, że kolejny raz, firma kontrolująca 65 proc. rynku paliw w Polsce znalazła się w ogniu pytań o sztuczne regulowanie cen. Tak było m.in. po Nowym Roku, gdy mimo przywrócenia 23-proc. podatku VAT, ceny paliw praktycznie nie drgnęły, na co wpływ miało ekspresowe obniżenie cen dla obiorców hurtowych. Prezes Daniel Obajtek przekonywał wówczas, że przyjęte rozwiązania służyły uniknięciu sytuacji, w której na stacjach zabrakłoby paliw.

- Jestem ekonomistą i takiego działania po prostu nie rozumiem – komentuje obecną sytuację Kazimierz Krupa, były redaktor naczelny „Forbesa”, obecnie wspólnik w Kancelarii Drawbridge. – Jeżeli ropa zdrożała powyżej 90 dol./baryłkę oraz złoty, tylko w ostatnich dniach, osłabił się pomiędzy 5-10 proc., w zależności do której waluty porównujemy, to nie ma mechanizmu, który pozwoliłby na obniżkę cen paliw. Albo ona była za duża już wcześniej, albo obecnie, z powodu nadchodzących wyborów, paliwa sprzedawane są na granicy zysku i strat. Obydwa wyjaśnienia, być może byłyby satysfakcjonujące dla polityka albo dla socjologa, ale na pewno nie mogą być dla ekonomisty. Podobnie jest z ostatnimi decyzjami Rady Polityki Pieniężnej. Nie mają one nic wspólnego z racjonalną ekonomią, co zresztą zostało potwierdzone przez reakcję rynku, pod postacią spadku wartości złotego.

Jeżeli ropa zdrożała powyżej 90 dol./baryłkę oraz złoty, tylko w ostatnich dniach, osłabił się pomiędzy 5-10 proc., w zależności do której waluty porównujemy, to nie ma mechanizmu, który pozwoliłby na obniżkę cen paliw. Albo ona była za duża już wcześniej, albo obecnie, z powodu nadchodzących wyborów, paliwa sprzedawane są na granicy zysku i strat.

Kazimierz Krupa / Kancelaria Drawbridge

Kazimierz Krupa nie wyklucza, że po wyborach na stacjach będzie czekać kierowców niemiłe zaskoczenie.

- Jeżeli w ostatnich miesiącach cena była za wysoka, skala podwyżki może nie być aż tak drastyczna. Jeżeli było inaczej, można spodziewać się, że koncern będzie próbować zrekompensować sobie obecne straty. Obawiam się, że horyzont myślenia obecnie rządzących, a co za tym idzie Orlenu, sięga najdalej 15 października. O tym co będzie później, obecnie zdają się nie myśleć – mówi współtwórca Giełdy Energii.

- Mamy do czynienia z klasycznym działaniem monopolisty – krytykuje działania Orlenu poseł Tadeusz Aziewicz z Koalicji Obywatelskiej. – Istota działania monopolisty polega na tym, że może on podejmować różnego rodzaju działania gospodarcze, kompletnie nie licząc się z konkurencją. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której rosną ceny na światowych rynkach paliw, tymczasem Orlen obniża ceny w Polsce kierując się celem politycznym a nie gospodarczym. Podmiot, który zmonopolizował sektor paliwowy uprawia politykę, wpływając tym samym na funkcjonowanie demokratycznego państwa w przeddzień strategicznych wyborów. W dłuższej perspektywie, cenę za tego rodzaju zachowania zawsze płaci konsument. W moim przekonaniu, w Polsce znowu tak będzie, dopóki nie zdemonopolizujemy rynku paliwowego. Jest to jedno z poważniejszych wyzwań programowych dla dzisiejszej opozycji.

Orlen: nie zabraknie paliwa na stacjach

Eksperci wątpią, by w najbliższych tygodniach na polskim rynku paliw miało się coś zmienić.

- W odniesieniu do ostatniej konferencji prezesa NBP i zapowiedzi, że inflacja we wrześniu ma spaść do poziomu nieco powyżej 8,5 proc., naturalna wydaje się presja na niskie ceny paliw – komentuje Urszula Cieślak z BM Reflex.

Rozdźwięk pomiędzy krajowym rynkiem a sytuacją na światowych giełdach jest już tak wyraźny, że analitycy obawiają się jeszcze innych konsekwencji. Jak wskazują eksperci e-petrol.pl, notowany spadek cen w hurcie i detalu, przy drożejącej ropie i produktach naftowych na świecie powoduje, że import do Polski praktycznie stał się nieopłacalny. W związku z tym, pojawiają się pytania o zagrożenia związane z brakiem paliwa na stacjach.

- Dostawy benzyny i oleju napędowego do wszystkich naszych klientów zewnętrznych oraz na stacje paliw Orlen przebiegają bez zakłóceń – przekonuje spółka. - Produkcja własna w rafineriach w Płocku i Gdańsku, uzupełniana importem realizowanym przez koncern, jest wystarczająca, aby wszyscy odbiorcy, którzy posiadają umowy z Grupą Orlen, byli zaopatrywani w taką ilość paliwa, jaką zadeklarowali.

Publikowane co tydzień dane Komisji Europejskiej wskazują, że Polska może wkrótce zostać krajem UE z najniższymi cenami paliw. Według wyliczeń z ub. tygodnia, mniej za PB 95 płaci się już tylko w Rumunii, Bułgarii oraz na Malcie. Z kolei olej napędowy taniej tankują jedynie kierowcy w Bułgarii oraz na Malcie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama