Próżno już szukać w Gdańsku stadka owiec w naturalny sposób usuwającego nadmiar zielonej roślinności w okolicach Motławy, minęły też z górą dwa tygodnie od zwolnienia dyscyplinarnego zaangażowanego w „owcagate” urzędnika, któremu zarzucono poświadczenie nieprawdy. Radny Przemysław Majewski postanowił jednak szczegółowo zbadać też inne sprawy, w które zaangażowany był ten sam urzędnik. Jak pisze samorządowiec, „owce zniknęły z opływu Motławy, ale ja zapytałem władze miasta o zamówienie z 2020 roku”. Jego przedmiotem było ustawienie odłowni na dziki. W odpowiedzi wiceprezydenta Gdańska Piotra Borawskiego czytamy: „Nie było innego bezpiecznego rozwiązania”.