W latach osiemdziesiątych, jako nastoletni ministrant w jednej z pomorskich parafii, Marek Mielewczyk był molestowany przez księdza Andrzeja S. Przestępstwo, za które kapłan nigdy nie został skazany, przedawniło się. Pokrzywdzonemu, po wielu dekadach, w sądzie udało się wywalczyć przeprosiny, ale S. konsekwentnie ich odmawia.