Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kolejny atak wilków. W Choczewie zagryzły kilkanaście owiec

W Zwartowie w gminie Choczewo po raz kolejny doszło do ataku wilków. Tym razem zagryzły one czternaście owiec i jagniąt, a dodatkowo pięć nie zostało przez właściciela odnalezionych. To drugie takie zdarzenie w tym miejscu w ciągu kilku tygodni.
Kolejny atak wilków. W Choczewie zagryzły kilkanaście owiec

Autor: choczewo24.info

Atak wilków w Choczewie! Zagryzły stado owiec

Do zdarzenia ponownie doszło na farmie fotowoltaicznej w Zwartowie. Jak informuje portal choczewo24 tym razem skutki ataku wilków były dużo bardziej tragiczne niż za pierwszym razem w lipcu. Wilki zagryzły pięć kotnych owiec, dziewięć jagniąt, a pięciu zwierząt nie znaleziono.

ZOBACZ TEŻ: Bliskie spotkanie ze żmiją zygzakowatą? W kociewskich lasach to nie rzadkość

- To już jest drugi atak wilków, ale tym razem te straty są już znaczące. Młode sztuki miały w niedalekiej przyszłości wpływać na dalszą rozbudowę stada i kiedy dzisiaj już wiemy, ile ich utraciliśmy, to skutki tego ataku są poważne. W stadzie znajdowały się 43 szt. zakocone owce, które dają średnio 2-3 „jagniaki” i 5 tryków, dlatego też mieliśmy prawo sądzić, że po tym pierwszym sezonie wypasu, będziemy mieli ok. 80 szt. owiec. Dzisiaj całe stado liczy już mniej sztuk, niż w chwili rozpoczęcia hodowli. Przypominam, że już podczas pierwszego ataku wilków na początku lipca br straciliśmy siedem sztuk owiec: pięć matek kotnych, u których spodziewaliśmy się też „wykotów”, jedno jagnię i jednego barana (skop). W tej chwili w stadzie zostało jeszcze ok. 40 szt. i mam nadzieję, że do kolejnych ataków wilków już nie dojdzie, choć tak naprawdę nie mamy pomysłu co zrobić, jak zabezpieczyć pozostałe owce? Na dzień dzisiejszy teren farmy mamy ogrodzony mocnym, porządnym płotem, ale jak widzimy… wilki się podkopują – relacjonuje w portalu choczewo24 Mateusz Michałowski, zarządca „Gospodarstwa Rolnego Łukasz Michałowski”.

Według pracowników gospodarstwa tym razem straty wyrządziła wataha pięciu wilków, prawdopodobnie inna, niż za pierwszym razem.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Atak wilków na owce w Zwartówku. Czy trop prowadzi do Wąglikowic?

Jak przyznaje dr Maciej Szewczyk, adiunkt w Katedrze Ekologii i Zoologii Kręgowców Uniwersytetu Gdańskiego, członek Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", farma fotowoltaiczna w Zwartówku leży w obrębie korytarza ekologicznego północnego. Są to korytarze łączące większe kompleksy leśne takie jak Puszcza Darżlubska i lasy lęborskie na zachód ze Słowińskim Parkiem Narodowym. Ten naturalny korytarz jest wykorzystywany w wędrówkach przez duże ssaki, nie tylko wilki. W przypadku wilków najczęściej wędrują młode osobniki, będące na początku lub w trakcie tzw. dyspersji. Oznacza to, że oddzieliły się już od swoich rodzin i muszą zdobywać pożywienie na własną rękę. Zdarza się, że te, które sobie z tym nie radzą, atakują zwierzęta hodowlane.

Do ataku wilków doszło mimo zabezpieczeń. Zdaniem dr Szewczyka wilki coraz łatwiej radzą sobie z różnymi ogrodzeniami, bo spotykają się z nimi już na co dzień.

- W lesie jest mnóstwo płotów, stawianych przez leśników, które mają chronić uprawy leśne głównie przed jeleniami. Wilki nauczyły się nie tylko dobrze żyć w zagrodzonym terenie, ale także z niego korzystać w polowaniach na sarny i jelenie. Robią podkop, a gdy jelenie znajdą słaby punkt w ogrodzeniu i wejdą na teren szkółki leśnej, wilki wykorzystują szansę. Podobnie jest z ogrodzeniami pastwisk na terenach odległych od domostw ludzkich. Jeśli nie ma tam np. psa pasterskiego, wilkowi wystarczy zrobić podkop pod ogrodzeniem – mówi Szewczyk.

Przypomnijmy, obowiązuje już zezwolenie Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na odstrzał dwóch wilków, które na przełomie kwietnia i maja tego miały zagryźć siedem owiecz gospodarstwa w Wąglikowicach.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama