Kolekcjoner ratuje kolorowe obrazy
"Podobno w Hollywood jest dzielnica Disneyland, gdzie dla realizacji filmowej czarodziejskich bajek Disneya, a i filmów fantastycznych, postawiono wiele bajecznych i fantastycznych budowli, które są dziś bardzo atrakcyjnym ośrodkiem zwiedzania przez miliony turystów - pisał gdańszczanin, Gustaw Nowak. - Podobno pewnego dnia osiągnęli rekord - milion dolarów za same bilety wejścia. Tak superdochodowe jest oglądanie tak superoryginalnych budowli. Dlaczego wyspa Spichrzów nie mogłaby być czymś w rodzaju polskiego Dinsneylandu?"
Ten dość egzotyczny pomysł, uzupełniony o kilkadziesiąt szkiców, rysunków i końcowych projektów zostałby zapewne zapomniany, gdyby nie Edward Zimmermann, kolekcjoner, publicysta, badacz dziejów regionu Kaszub i Kociewia.
- Po śmierci Adama Wesołka, legendarnego kolekcjonera z Sopotu, znaczna część jego zbiorów pozostała w środowisku kolekcjonerskim, trafiając do osób, które potrafią je właściwie docenić - mówi Zimmermann. - Od wielu lat zbieram stare fotografie, pocztówki i dokumenty związane z naszym regionem, dlatego z rzeczy po Adamie nabyłem m.in. materiały uwieczniające niecodzienną koncepcję autorstwa Gustawa Nowaka. Dokumentacja składa się z około stu projektów, wykonanych niekiedy na użytym wcześniej papierze fotograficznym dużego formatu m.in. ze zdjęciami wykładowców i absolwentów Akademii Medycznej w Gdańsku na odwrocie. Projekty są zarówno w kolorze (olej, akwarele) jak i czarno-białe. Pochodzą z lat 50. i 60. ubiegłego wieku.
Zmarły w 2021 r. kolekcjoner prowadził skup złomu i skład makulatury. Niewykluczone, że podczas sprzątania domu ktoś wyrzucił stare, kolorowe obrazy i zapiski. Na szczęście uratował je człowiek, który miał ponoć niezwykłą intuicję wynajdowania rzeczy cennych i ciekawych. A potem ocalił je kolejny kolekcjoner.
Wyspa ruin
W czasie, gdy powstawały rysunki, przedstawiające dziwaczne budowle, Wyspa Spichrzów należała do najbardziej zaniedbanych i niebezpiecznych miejsc na mapie Gdańska.
Od pierwszej połowy XIV wieku gdańszczanie budowali tu spichlerze, pozwalające na gromadzenia zapasów żywności dla miasta. Dwa wieki później po przekopaniu kanału, który miał uchronić zapasy przed zakusami złodziei, powstała Wyspa Spichrzów, otoczona Motławą i Nową Motławą. Wielokrotnie wybuchały w tym miejscu ogromne pożary, po których odbudowywano kolejne spichrze, ale do prawdziwego zniszczenia doszło w 1945 r., kiedy to wyspa została niemal kompletnie zrównana z ziemią w czasie walk Armii Czerwonej z Wehrmachtem. Ocalały tylko trzy spichlerze: Steffen, Deo i Wisłoujście.
Przez kolejne lata najczęściej do nazwy leżącej w centrum miasta wyspy, dziennikarze dodawali czasownik "straszy". W latach 60. uprzątnięto jedynie niewielką część gruzowiska, a dekadę później w południowej części wyspy stanęło kilka bloków, w tym hotel "Novotel". Przez wyspę poprowadzono także trasę wylotową w kierunku Warszawy - Podwale Przedmiejskie.
Prawdopodobnie właśnie wtedy, i to nie po raz pierwszy, wróciła dyskusja na temat kształtu odbudowy Wyspy Spichrzów. Głos w niej postanowił zabrać także Gustaw Nowak.
Kim był autor projektu?
Więcej w tej historii jest pytań, niż odpowiedzi.
- Nie zostało zbyt wiele śladów po Gustawie Nowaku - mówi Edward Zimmermann. - Z materiałów, które są teraz w moim posiadaniu , wynika, że mieszkał przy ul.Konarskiego we Wrzeszczu. W latach 50. XX wieku był prezesem Towarzystwa "Trzeźwość" w Gdańsku (jest pismo potwierdzające ten fakt).
Potwierdzają to także inne zapiski. W tekście "Czytelnicy alkoholizmie" zamieszczonym 4 lutego 1972 r. na łamach Dziennika Bałtyckiego, niejaki Gustaw Nowak proponuje przeznaczyć na walkę z alkoholizmem wpływy z grzywien, płaconych przez pijaków.
Wiele wskazuje, że Nowak nie był z zawodu architektem. Raczej plastykiem, niekoniecznie profesjonalnym. Wśród spuścizny po nim zachował się plakat informujący o zorganizowanej w 1959 r. "Wystawie Amatorów Plastyków Województwa Gdańskiego". W komitecie wystawowym znalazło się pięć nazwisk. W tym na czele, największą czcionką wypisano "Nowaka Gustawa". Działał też w spółdzielczości mieszkaniowej, ale o tym za chwilę.
Próba ubarwienia szarego świata
Dziś obrazy, przedstawiające pięciokondygnacyjny hotel w kształcie szczupaka z ostrymi zębami, dwupiętrową filiżankę, budynek w kształcie odbiornika radiowego czy ołówka, robią wrażenie nieco...dziwacznych.
Co jednak ciekawe, twórca projektu budowy odpowiednika Disneylandu na Wyspie Spichrzów, powoływał się w piśmie dołączonym do rysunków budowli na pozytywne opinie zarówno przedstawicieli władz, jak i znanych architektów. Wacław Tułodziecki, minister oświaty w latach 1959-1966 uznał ponoć, że są "myśli zapładniające architekturę". Kazimierz Rusinek (zastępca członka KC PZPR, były wiceminister kultury) miał przestrzegać Gustawa Nowaka, że największymi przeciwnikami jego projektów będą zawodowi architekci. Nie spełniło się to w przypadku prof. Jerzego Hryniewieckiego, wybitnego architekta i urbanisty z Politechniki Warszawskiej, który - według Nowaka - zaproponował mu, by wszedł we współpracę z zawodowym architektem i stanął do konkursu. Wśród popierających jego projekt Gustaw Nowak wymienia także Andrzeja Osińskiego, "inż. architekta, prof. Politechniki Gdańskiej, nagrodzonego złotym medalem". Wiele wskazuje, że doszło do pomyłki w imieniu - sławnym i nagradzanym architektem, twórcą gdańskiej powojennej szkoły architektury był prof. Marian Osiński.
Inż. Jerzy Tuscher, specjalizujący się m.in. w problemach nowoczesnej techniki fasadowej uważa, że projekty sprzed ponad pół wieku trudno nazwać koncepcją architektoniczną. - Bardziej przypominają ilustracje do bajek dla dzieci - mówi. - Autor słyszał coś o Disneylandzie, ale z tekstu wynika, że nawet nie wiedział, jak taki park rozrywki wygląda. Z drugiej strony uważam, że pokazanie owych prac w jakimś stopniu wzbogaca naszą wiedzę o czasach z połowy XX wieku i żyjących wówczas ludziach. A także o drogach, jakich szukali, by ubarwić szarą rzeczywistość tamtego okresu. Była to przecież próba stworzenia czegoś kolorowego w niezbyt barwnych latach 60.
Coś się spełniło
Nikt już nie odbiera telefonu, którego numer pozostawiał w swoich pismach pomysłodawca bajkowej zabudowy Wyspy Spichrzów. Na stronie timenote.info można znaleźć informację o Gustawie Nowaku, urodzonym 28 czerwca 1915 r. i zmarłym w wieku 84 lat 16 czerwca 2000 r., spoczywającym na cmentarzu na gdańskim Srebrzysku.
Oprócz kolorowych obrazów z dziwnymi budynkami zachował się także maszynopis tekstu nazwanego "Budujemy miasta piękniejsze". Przynosi on jeszcze jedną informację o Gustawie Nowaku. Autor projektów - odwołując się do doświadczeń związanych z powoływaniem w 1947 r.w Gdańsku Spółdzielni Mieszkaniowo Budowlanej "Wybrzeże - wspomina budowę pierwszego powojennego bloku spółdzielczego przy ul. Grunwaldzkiej.
Spółdzielnia nie mogła, mimo wielu prób, dostać ani grosza kredytów budowlanych. "Organizowałem tę budowę na zupełnie innych zasadach, aniżeli robi się to dziś w spółdzielczości - czytamy. - Są do zasady własnościowe. (..) Jeśli np."Gastronomia" nie ma przekonania lub funduszy do budowy oryginalnej kawiarni w kształcie filiżanki, to pozwólmy to wybudować inicjatywie prywatnej na własność".
Na realizację akurat tego pomysłu trzeba było zmian ustrojowych i odczekania kilkudziesięciu lat. Ostatecznie pół wieku później, w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, rozpoczęła się zabudowa północnej części Wyspy Spichrzów. Zabezpieczono zabytkowe spichlerze, integrując je z nową zabudową, a projektanci postawili na powściągliwą formę architektoniczną.
Od ulicy Stągiewnej biec ma zadaszony pasaż, w którym planuje się m.in. organizację wystaw czasowych. Może kiedyś zawisną w nim kolorowe projekty Gustawa Nowaka?
Napisz komentarz
Komentarze