W ubiegłym tygodniu personel Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku został poinformowany o planowanym przeniesieniu - prawdopodobnie już latem - 16 łóżek z oddziału dziecięco- młodzieżowego Srebrzyska do wyremontowanego oddziału dziecięcego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim. Zwolnione miejsce ma zająć oddział dzienny dla dzieci i młodzieży.
- Może być trudno - uważa jeden z lekarzy. - Miejsc na oddziale i tak jest za mało. Karetki przywożą nam nawet po 5-6 młodych ludzi na każdym dyżurze. Trafiają tu dzieci nie tylko z Trójmiasta, ale także północnych krańców województwa. Teraz będziemy odsyłać je do Kocborowa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ratownik, krzesło i pacjent. Atak czy obrona? Film ze Srebrzyska krąży w sieci
Dr Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku twierdzi, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Na obecnym etapie rozważane są różne opcje mające na celu poprawę sytuacji psychiatrii dzieci i młodzieży. Przeprowadzenie odważnego planu polegającego na przekształceniu części łóżek na trzykrotnie większą liczbę miejsc oddziału dziennego dla dzieci i młodzieży wymaga jeszcze szerszych konsultacji i współpracy zarówno z Narodowym Funduszem Zdrowia, organem właścicielskim podmiotu jak i zespołem terapeutycznym.
- Jak wcześniej niejednokrotnie wspominałem, „łóżko nie leczy”, stąd też chcemy rozszerzyć wsparcie ambulatoryjne - przekonuje dr Kaszubowski. - Jedną z rozważanych koncepcji jest, by przy zachowaniu tej samej liczby miejsc stacjonarnych w województwie otworzyć w WSP oddział dzienny dla dzieci i młodzieży w liczbie 40-45 miejsc. Powtórzę, nie planujemy i nie likwidujemy oddziału stacjonarnego. Jednym z wariantów jest przeniesienie kilkunastu łóżek do szpitala w Starogardzie Gdańskim, jednocześnie wykorzystując uzyskaną w ten sposób przestrzeń i potencjał kadrowy na otwarcie w Gdańsku oddziału dziennego.
Dyrektor szpitala na Srebrzysku podkreśla, że w aglomeracji trójmiejskiej jest ogromne zapotrzebowanie na taki oddział. Dzieci, które trafiają na oddział stacjonarny, a następnie go opuszczają, powinny kontynuować terapię. Niestety, nie mają gdzie tego robić. Jedyny gdański dzienny oddział w Nowym Porcie jest przepełniony i czeka się tam rok, nawet dwa na wolne miejsce. Skutek tego też jest taki, że dzieci często wracają do szpitala psychiatrycznego na tzw. rehospitalizacje.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Już działa poradnia dla dzieci i młodzieży na Srebrzysku
- Oddział dzienny znacząco zwiększy możliwości terapii dostępne w Trójmieście i całym regionie - uważa dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. - Pozwoli to między innymi na skrócenie czasu hospitalizacji dość dużej grupy dzieci i młodzieży, kontynuację terapii i znaczącą poprawę dostępności dla tej grupy pacjentów.
Jakie jeszcze są zalety oddziału dziennego? - Dzieci przebywają tam w dni powszednie, mają zajęcia z psychologiem, psychoterapeutą, są pod opieką psychiatry, mają zajęcia szkolne, dostają posiłki - mówi dyrektor Srebrzyska.- Wracają jednak na noc do domu i spędzają weekend z rodziną. Nie jest więc zdjęta odpowiedzialność wychowania i zajmowania się dziećmi z rodziców, a młody człowiek przebywający w środowisku szkolnym i rodzinnym, równocześnie podlega terapii. To jest najlepsze rozwiązanie. Takich oddziałów powinno być kilkanaście w całym województwie. Założeniem reformy psychiatrii dziecięcej jest deinstytucjonalizacja, czyli odchodzenie od polityki azylowej w kierunku ambulatorium, czyli na rzecz poradni i oddziałów dziennych.
Nie planujemy i nie likwidujemy oddziału stacjonarnego. Jednym z wariantów jest przeniesienie kilkunastu łóżek do szpitala w Starogardzie Gdańskim, jednocześnie wykorzystując uzyskaną w ten sposób przestrzeń i potencjał kadrowy na otwarcie w Gdańsku oddziału dziennego.
dr Mariusz Kaszubowski / dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku
Pozostają jeszcze pytania - jak rozwiązać problem i tak przepełnionego oddziału dziecięcego w szpitalu na Srebrzysku? Czy przeanalizowano ewentualne skutki ograniczenia liczby łóżek w Gdańsku? I najważniejsze - gdzie będą leczone dzieci, dla których zabraknie miejsca w gdańskim szpitalu?
- Gdyby nawet było 100 łóżek i tak byśmy je zapełnili - odpowiada dyrektor Kaszubowski. - Rozwiązaniem nie jest dokładanie kolejnych miejsc na oddziałach stacjonarnych. To trochę jak walka z pożarami, możemy skupić się tylko na gaszeniu ognia ale warto też pomyśleć i podziałać w kierunku takim by ognisk pożarów było jak najmniej. Nadal będą funkcjonować oddziały stacjonarne dla dzieci i młodzieży w Gdańsku i Starogardzie Gdańskim, a poprzez poszerzenie oferty terapeutycznej w oddziale dziennym dążyć będziemy to tego by dzieci nie musiały być hospitalizowane, jak to też zdarza się teraz, w innych miejscach np. Świeciu, Warszawie czy Krakowie.
Tak czy inaczej optymalnym wyjściem, przy obserwowanym obecnie gwałtownym wzroście zachorowań u najmłodszych, byłoby pozostawienie 46-łóżkowego oddziału stacjonarnego dla dzieci i młodzieży w Gdańsku, powiększenie oddziału w Kocborowie i równoczesne otwarcie oddziału dziennego. Na Srebrzysku jednak słyszę, że nie ma na to szans, głównie ze względu na brak personelu. - Trudno nam dziś o psychiatrę dziecięcego czy doświadczonego psychoterapeutę - mówi dyrektor gdańskiego szpitala. - Pozostaje też kwestia miejsca. I w tym temacie już podjęliśmy kroki, gdyż posiadamy projekt budowy nowego oddziału dziennego dla dzieci i młodzieży. Pozostaje zdobycie pozwoleń, potrzebnych uzgodnień oraz środków na ten cel.
Napisz komentarz
Komentarze