Na Pomorzu znany jesteś jako autor dwóch serii: retro, z radcą Abellem i wachmistrzem Kukulką, oraz współczesnej, z dziennikarzem śledczym Adamem Bergiem w roli głównej. Obie odniosły sukces. A jednak zdecydowałeś się na powieść, która otwiera zupełnie nowy rozdział.
To prawda, mogłem pozostać w sferze swoistego komfortu i kontynuować cykle, które przyniosły mi powodzenie. Zwłaszcza że zrosłem się z moimi bohaterami. Dobrze czułem się też w światach, które dla nich stworzyłem. Fascynują mnie Wolne Miasto Gdańsk i dawne Pomorze, czyli teren łowiecki Abella i Kukulki. Pasjonuje mnie także poszukiwanie cennych artefaktów, zaginionych w czasie, w czym specjalizował się Adam Berg.
PRZECZYTAJ TEŻ: Spotkania nie tylko z kryminałem. Bochus, Witkiewicz i Rogala na Gdańskich Targach Książki
Zdecydowała jednak chęć spróbowania czegoś nowego i opisania innej rzeczywistości. Potrzebowałem odmiany, nie chciałem być zaszufladkowany jako pisarz jednego czy dwóch, choćby najbardziej chwalonych, cyklów. Chciałem uniknąć także pewnej monotonii i rutyny, zabójczej dla każdego pisarza. Pomyślałem więc, że czas na zmianę. Zwłaszcza że od dawna po głowie tłukł mi się pomysł na napisanie czarnego kryminału, osadzonego tym razem w Warszawie. I tak powstała „Czarna krew”. Poza kryminalną intrygą i sensacyjną rozrywką, czytelnicy odnajdą w niej coś więcej. To opowieść o winie i karze, zbrodni i odkupieniu. O złu, które zawsze powraca. I o wielkiej miłości w trudnych czasach, kiedy ludzie oduczyli się kochać.
Ta swoista saga rodzinna toczy się w dwóch planach czasowych: współcześnie i pod koniec wojny.
W tej książce pobrzękują moje fascynacje kryminałem noir, „Złym” Tyrmanda, a także niezapomnianym filmem „Prawo i pięść” na podstawie prozy Józefa Hena. Mam nadzieję, że ten swoisty mix historii gangsterskiej i powojennego westernu trafi czytelnikom do przekonania.
Książka jest nowa, ale metoda literacka pozostaje taka sama: umiejętne łączenie fikcji literackiej z prawdziwymi zdarzeniami i faktami historycznymi.
To moje literackie DNA. Lubię splatać literacką fikcję z prawdziwymi zdarzeniami, w realnym życiu przeszłość często bowiem rzuca głęboki cień na współczesnych, determinuje ich czyny i postępki. Ponadczasowe jest także zło: wszechobecne, skrywane pod niezliczoną ilością masek, mające często nie złowrogą – a zbanalizowaną twarz.
W „Czarnej krwi”, jak na rasowy kryminał przystało, nie brakuje zbrodni, mrocznych tajemnic i ludzkiego szaleństwa. Nie epatuję jednak czytelnika bebechami ani opisami okrucieństwa. Ważniejsze jest dochodzenie do prawdy.
Sądzę że czytelnicy, którzy moje książki odbierają najżywiej, są trochę podobni do mnie. Kręcą ich bowiem te same tematy, są wychowani na tych samych lekturach, wykazują bliźniaczą wrażliwość.
Ten ciekawy mix czarnego kryminału, sagi gangsterskiej i powojennego westernu ma równie ciekawego bohatera.
On jest oczywiście zwornikiem tej eklektycznej formuły. Marek Smuga to prywatny detektyw, były oficer policyjnej dochodzeniówki, który musiał odejść ze służby w dwuznacznych okolicznościach. Podejmuje się rozwiązania zagadki, która wstrząsa rodziną zleceniodawców.
PRZECZYTAJ TEŻ: Adam Berg wraca do gry. Nowa powieść Krzysztofa Bochusa
Ktoś celowo podpala należący do nich nocny klub w centrum Warszawy. W pogorzelisku znalezione zostaje ciało zamordowanego właściciela klubu Jakuba Korna. To tragiczne zdarzenie uruchamia lawinę innych dramatycznych wydarzeń, które, niczym fatum, zaciążą nad wdową i bratem zamordowanego.
Mój bohater Marek Smuga przedziera się przez zasieki pozorów, fałszu i kłamstwa. Policja mu nie ufa, a mająca dwuznaczna przeszłość rodzina Kornów sama staje w centrum podejrzeń. Nic w tym śledztwie nie jest oczywiste, nikt nie jest tym, za kogo się podaje.
Dochodzenie przypomina morderczy tor przeszkód. Pojawia się kolejny trup. Mnożą się mylne tropy… A w tle toczy się historia z ostatnich miesięcy wojny, która rzutuje na losy i postępki współczesnych.
Marek Smuga odziedziczył jakieś cechy po twoich wcześniejszych bohaterach?
To zupełnie autonomiczna, osobna postać. Niejednoznaczna, obarczona swoistym grzechem pierworodnym, dokonująca czasami kontrowersyjnych wyborów.
PRZECZYTAJ TEŻ: Autor Kryminałów Krzysztof Bochus: Pomorze to moja literacka Ziemia Obiecana
Prowadzone przez niego śledztwo przypomina marsz przez pole minowe. Smuga ma pod górkę, ponieważ policja nie chce z nim współpracować. Przy tym mój bohater nie jest wolny od osobistych słabości. Zmaga się z depresją. Skrywa w sobie jakąś bolesną tajemnicę, jest więźniem dramatycznych zdarzeń z przeszłości. Na pewno jest wnikliwy, sprytny, ale potrafi też być brutalny. W swoich poczynaniach kieruje się własnym kompasem moralnym, z pracy w policji wyniósł przekonanie, że przestępcy wygrywają, ponieważ, w przeciwieństwie do stróżów prawa, skrępowanych kodeksem – nie mają żadnych skrupułów ani zahamowań. Trochę przypomina w tym względzie wachmistrza Kukulkę, który także hołdował przekonaniu, że cel uświęca środki, i forsował drogę na skróty.
Smugę można nazwać świadkiem pewnej epoki, uczestnikiem odwiecznych zapasów pomiędzy dobrem a złem, jakie od wieków toczą się na naszych oczach. Widzi, że cynizm i zła wola wygrywają w cuglach z praworządnością czy, chociażby, dobrymi obyczajami. I to na wielu polach, w polityce, w codziennym życiu. Smuga nie poddaje się temu trendowi – dlatego jest taki, jaki jest. Bardzo odrębny i niezależny.
„Czarna krew” to opowieść o winach z przeszłości, które trudno odkupić, i pielęgnowanej przez pokolenia żądzy zemsty. Jak duży wpływ, twoim zdaniem, ma historia – zarówno ta narodowa, jak i rodzinna – na nasz sposób myślenia oraz postępowania?
Lubię mariaże literackiej fikcji z prawdziwymi zdarzeniami, można powiedzieć, że to moja spécialité de la maison.
Jestem przekonany, że w jakim sensie jesteśmy więźniami historii, która często determinuje nasze uczynki. Z drugiej strony – i to jest smutna konstatacja – nie wyciągamy z historii żadnych nauk, nie jesteśmy dzięki niej mądrzejsi.
Ponadczasowe jest także zło: wszechobecne, skrywane pod niezliczoną ilością masek, mające często nie złowrogą, a zbanalizowaną twarz. W „Czarnej krwi” opowiadam taką właśnie historię.
Zapowiedziałeś już podczas Gdańskich Targów Książki powrót radcy Christiana Abella, co na pewno bardzo ucieszy wielbicieli tej popularnej serii kryminałów retro.
Radca Abell i jego nieodłączny towarzysz wachmistrz Kukulka powrócą już wiosną przyszłego roku. Tym razem scenerią powieści będą Gdańsk roku 1945, tuż po wyzwoleniu miasta, a także Kwidzyn, czyli dawny Mariewnwerder. Abell pozostanie w Gdańsku zajętym przez Sowietów i Polaków. Zostanie przez nich zmuszony do rozwiązania jeszcze jednej tajemnicy, jednego z największych sekretów III Rzeszy. Przy tej okazji, niczym ostatni Mohikanin starego ładu, skonfrontowany zostanie z nową, powojenną rzeczywistością. Książka ukaże się nakładem Skarpy Warszawskiej.
Podobno będziemy Cię teraz widywali w Trójmieście o wiele częściej niż dotychczas?
Widzę, że „Zawsze Pomorze”, które czytuję regularnie, jest świetnie poinformowane, jak zawsze, zresztą. Rzeczywiście, kupiłem ostatnio małe mieszkanie w Gdańsku. Będzie pełniło rolę mojej pracowni literackiej. Niegdyś mieszkałem wraz rodzicami we Wrzeszczu. Później los rzucił mnie do Warszawy. Nigdy jednak nie wyprowadziłem się mentalnie z Trójmiasta, a scenerią właściwie wszystkich moich książek było właśnie Pomorze. Teraz spełniłem swoje marzenie i ponownie stałem się gdańszczaninem.
Napisz komentarz
Komentarze