Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubeka ruszyła z pomocą. Do Gdańska dotarły dary dla dzieci z Ukrainy

Do Gdańska przyjechały z Lubeki już trzy ciężarówki darów. Duży transport nowych kołderek dziecięcych dotarł do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, na oddział onkologii dziecięcej. – Nie mogliśmy siedzieć z założonymi rękoma, ta pomoc to nie tylko odruch serca, bo w naszej wspólnocie wiele osób ma gdańskie korzenie – mówi Robert Pfeifer, pastor ewangelicko-luterańskiego kościoła Mariackiego w Lubece, który akcję zorganizował.
Fot. Grażyna Pilarczyk

Każda z ciężarówek jest ładowana w Lubece kilka godzin. Kierowcy wykonują swoją pracę całkowicie społecznie. Ciężarówki są ich własnością, sami opłacają koszty paliwa.

Symboliczne życiorysy kierowców

Pierwszym kierowcą, który przyjechał 5 marca do Centrum Kryzysowego CARITAS przy ul. Ku Ujściu 58, był Thor Schindowski. Okazało się, że polsko brzmiące nazwisko nie jest przypadkiem, jego prapradziadek urodził się i mieszkał w Olsztynie.

– Chciałbym, żeby „pan gospodin” Putin zrozumiał wreszcie, że my w Europie jesteśmy jednością – mówi. Odpoczynek w trasie trwał zaledwie kilka godzin. Kilka dni później, we wtorek, przyjeżdża drugi transport. Kierowca jest Białorusinem i nie jest skory do rozmowy ani zdjęć. Tłumaczy, że jego rodzina wciąż mieszka w Białorusi, a on nie chce ujawniać, że pracuje w Niemczech. – To może być dla nich niebezpieczne – wyjaśnia. Kierowca trzeciej ciężarówki wyznaje, że jest potomkiem ministra spraw zagranicznych III Rzeszy, Joachima von Ribbentropa, i że swoim zaangażowaniem w takie akcje pomocowe spłaca swoiście rozumiany dług wobec historii.

Łącznikiem i koordynatorem całej akcji jest mieszkanka Osowej, pani Hanna Bigos. – Nie wiem, jak odczytać wątki z życiorysów naszych kierowców. Ułożyły się w jakieś silnie symboliczne przesłanie. Niemiec z warmińskimi korzeniami, Białorusin, który uciekł przed reżimem Łukaszenki i potomek Ribbentropa – w tle jest burzliwa historia środkowej Europy, której kolejny tragiczny rozdział dopisuje Putin – mówi pani Hanna. – Ale wszystko łączy wielkie serce dla Ukrainy.

Ponad 20 ton darów

Magazyny, które znajdują się nad samym kanałem portowym, zostały użyczone gdańskiej Caritas przez Zarząd Morskiego Portu Gdańsk. Przy rozładunku uwijają się wolontariusze w czerwonych kamizelkach. Jak spod ziemi pojawiają się ratownicy medyczni, którzy pomagają w noszeniu kartonów,  jest ręczna sztaplarka, bez której trudno sobie wyobrazić rozładunek i nieoceniony pan Piotr, który ją obsługuje. W kolejne dni pomaga umundurowana młodzież z I LO CN-B im. Polskich Spadochroniarzy w Gdańsku.

 – To pierwszy transport z zagranicy, który tu trafia. Na początku był szok, jak sobie z tym poradzimy, to ponad 20 ton – mówi ks. Andrzej Wiecki, wicedyrektor Caritas archidiecezji gdańskiej. – Robimy wszystko, by te rzeczy jak najszybciej trafiły do najbardziej potrzebujących w Ukrainie i tu na miejscu, w Gdańsku. Osoby, które goszczą u siebie rodziny z Ukrainy, mogą po taką pomoc zgłaszać się właśnie do Caritasu – dodaje.

Wysłaliśmy do gdańskiego szpitala onkologicznego, na oddział dziecięcy około 100 kompletów kołderek i poduszek. Teraz czekamy jeszcze na pościel do tych kompletów, jak również na nowe piżamki dla dzieci w różnych rozmiarach

Robert Pfeifer / pastor ewangelicko-luterańskiego kościoła Mariackiego w Lubece

Proboszcz lubeckiej parafii deklaruje, że cały czas zbierane są towary i pieniądze. W pierwszych transportach przyjechały głównie rzeczy dla dzieci: mleko w proszku, odżywki, obiadki w słoikach, ubrania i zabawki. Było też sporo karimat, śpiworów, nowa pościel.

– Wysłaliśmy do gdańskiego szpitala onkologicznego, na oddział dziecięcy około 100 kompletów kołderek i poduszek. Teraz czekamy jeszcze na pościel do tych kompletów, jak również na nowe piżamki dla dzieci w różnych rozmiarach – mówi pastor Pfeiffer. – Jednocześnie przedstawiciele firm farmaceutycznych w Lubece nawiązali za naszym pośrednictwem kontakt z Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, aby zapewnić dodatkowe transporty potrzebnych w tej chwili leków. Będziemy informowali, kiedy te dary przybędą – dodaje pastor.  

Patronka, gotyk i Ławy Gdańskie

W tle naszej rozmowy są nawiązania do trwającej już wiele lat współpracy kościoła St. Marien zu Lübeck z kościołem Mariackim w Gdańsku. Obecny proboszcz gdańskiego kościoła Mariackiego ks. prałat Ireneusz Bradtke ceni sobie te kontakty i przyznaje, że obie parafie łączy wiele setek lat historii Hanzy. – Łączy nas oczywiście Najświętsza Maryja Panna jako patronka, ale też gotyk i Ławy Gdańskie Dworu Artusa. Ich członkowie, podobnie jak wielu przedwojennych gdańszczan, osiedlili się po II wojnie właśnie w Lubece. Tam kontynuują tradycje czterech historycznych Ław Gdańskich, mających już ponad 500 lat. Każdy, kto choć raz był w Lubece, zauważa niesłychane podobieństwo naszych miast. Gdańsk był lokowany właśnie na prawie lubeckim i to widać na każdym kroku – wyjaśnia proboszcz.  – Bardzo dziękuję pastorowi Robertowi Pfeiferowi za ofiarną ekumeniczną współpracę.

Grażyna Pilarczyk



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama