Nikt ci tyle nie da, ile polityk obieca, zwłaszcza przed wyborami. Podczas poprzedniej kampanii do parlamentu, obecnie rządzący zwracali się do kobiet, obiecując im odzyskanie władzy nad własnym życiem i ciałem. I opłaciło się, bo to kobiety ostatecznie zdecydowały o wyniku wyborów. To był ich sprzeciw wobec antykobiecej polityki, prowadzonej przez osiem lat przez partię Jarosława Kaczyńskiego.
Ale rząd się zmienił. Jednak większość obietnic, dotyczących praw kobiet, jeszcze nie zrealizowano. A my jesteśmy już w trakcie kolejnej kampanii wyborczej. Pytanie - czy po tym rozczarowaniu kobiety znowu tłumnie ruszą do wyborów? I czy nadal wierzą w swoją sprawczość? A może żal i rozgoryczenie tym razem wezmą górę?
W dodatku w kampanii prezydenckiej temat praw kobiet specjalnie się nie wybija. Nakryła go bowiem czapka z napisem... bezpieczeństwo. Ale sprawdziliśmy, co najważniejsi kandydaci na prezydenta obiecują kobietom i co mają im do zaoferowania.
Kontrast w tych obietnicach i poglądach jest bardzo wyraźny, zwłaszcza na przykładzie dwóch najważniejszych konkurentów do prezydenckiego fotela: Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego. I dotyczy on przede wszystkim aborcji.
CZYTAJ TEŻ: Co czwarty policjant na Pomorzu jest kobietą. Słaba płeć? To stereotyp
"O prawa kobiet będę walczyć do upadłego"
Zapowiada to w swojej kampanii Rafał Trzaskowski z Koalicji Obywatelskiej.
Na jednym z wyborczych spotkań, zapytany także o to, jak szybko w przypadku wygranej w wyborach zadba o prawa kobiet, odparł:
- Jeśli chodzi o prawo antyaborcyjne, jestem przekonany, że jeszcze w tym Sejmie znajdziemy większość do tego, żeby sytuację poprawić. Nie wiem, czy doprowadzić do tego, żeby sytuacja była taka, jak sobie to zaplanowaliśmy i wymarzyliśmy, ale na pewno ją poprawić — zaznaczył.
Dodał też: - Bardzo wiele koleżanek i kolegów z innych partii, które współtworzą koalicję rządzącą, chowają się trochę w cieniu prezydenta Andrzeja Dudy. Mówią: czemu mamy podejmować decyzję, skoro prezydent Duda i tak to zawetuje? Jestem przekonany, że jeżeli będzie nowy, demokratyczny prezydent, mogę w swoim imieniu powiedzieć, że będę walczył do upadłego o to, żeby prawo w tej sprawie się w Polsce zmieniło - deklarował.
Innym razem zapewniał, że to kobieta powinna decydować o swoim życiu i zdrowiu – dodając, że jako prezydent podpisze ustawę, liberalizującą dzisiejsze prawo antyaborcyjne.
To nie jest zaskoczenie, bo zmiana prawa aborcyjnego jest wśród stu obietnic Koalicji Obywatelskiej. Jego słowa nie powinny być więc traktowane jako rewolucja, a odpowiedź na realne potrzeby społeczeństwa. Zdecydowana większość Polek i Polaków opowiada się za liberalizacją obecnego, drakońskiego prawa.
„Będę obrońcą polskich kobiet...”
Z kolei Karol Nawrocki - kandydat zwany obywatelskim, a tak naprawdę Prawa i Sprawiedliwości, mówi "nie" nawet powrotowi do tzw. kompromisu aborcyjnego.
- Moje poglądy są pro-life - powtarza. W ten sposób Nawrocki deklaruje jasno, że będąc prezydentem, nie podpisałby nawet ustawy przywracającej tak zwany kompromis aborcyjny, czyli stan prawny sprzed chyba najbardziej kontrowersyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego ostatnich lat.
Ale zapewnia, że „będzie obrońcą polskich kobiet”. W jaki sposób?
– Jako prezydent nie dopuszczę do tego, żeby w polskich powiatach likwidowano szpitale, żeby likwidowano oddziały położnicze i ginekologiczne – a taki był plan obecnej władzy – oświadczył. I dalej mówił: – To jest sprawa i bólu kobiet w drodze do porodu, ale to też sprawa honoru, lokalnego przywiązania. Kobiety mają prawo rodzić w swoich rodzinnych miejscowościach, bo może taką podjęły decyzję. Państwo musi wspierać kobiety i te wybory Polek. Nie może zabierać oddziałów ginekologicznych i położniczych.
Karol Nawrocki wprowadził też do kampanii osobisty wątek, biorąc w obronę na niedawnym spotkaniu w Łukowie kobiety pracujące w IPN i Muzeum II Wojny Światowej: - Pomagierzy mojego głównego kontrkandydata atakują wspaniałe, zdolne, kompetentne kobiety, które pracowały w Muzeum II Wojny Światowej i w IPN (…) Matki i żony, które od dwóch dni są męczone, inwigilowane i przerzuca się ich dokumenty. Pewnie nie mówiłbym o tym, gdyby nie te dwa dni nerwowego życia tych kobiet, które poświęcały się IPN i Muzeum II Wojny Światowej. (...) Tu, w Łukowie, chcę się zwrócić (do przeciwników politycznych – przyp. red.) za pośrednictwem mediów, kamer (...): jeśli jesteście mężczyznami, to walczcie z mężczyzną, a zostawcie dobre kobiety i ich życie rodzinne. Miejcie odwagę stanąć do walki z prawdziwym mężczyzną, jeśli jesteście mężczyznami – mówił Nawrocki.
„Jak można tak traktować kobiety?”
Za obrońcę kobiet uważa się też Sławomir Mentzen z Konfederacji. Ale on patrzy na prawa kobiet z jeszcze innego punktu widzenia.
"Ci wszyscy lewicowi politycy i ideolodzy próbują na siłę sprowadzić kobiety do roli osób, które od rana, jak tylko się obudzą, nie myślą o niczym innym, tylko o tym, że koniecznie muszą zrobić aborcję. Jak można tak redukować kobiety? Tak samo poniżające dla kobiet jest wprowadzanie jakichś parytetów, czy to w spółkach, czy w związkach sportowych. Jak można tak traktować kobiety?" - pyta w kampanii.
Na TikToku dzieli się z kolei inną opinią: - Wydaje mi się, że kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni, a nawet więcej mają tych praw, bo odchodzą na emeryturę w wieku 60 lat, a nie 65 lat, nie muszą służyć w wojsku w trakcie wojny. Należałoby nawet powiedzieć, że to prawa mężczyzn są tutaj zagrożone, a nie kobiet.
Z kolei z wpisu Mentzena na portalu X wynika, czego – jego zdaniem - potrzebują kobiety.
„Kobiety w Polsce są ambitne, pracowite, zakładają firmy, robią kariery, osiągają sukcesy. Potrzebują niskich i prostych podatków, a nie traktowania jak ludzi wymagających specjalnej troski”.
ZOBACZ TAKŻE: Nowa definicja zgwałcenia. Kobieta nie musi już udowadniać, że się broniła
Prawo do aborcji tak, ale po… referendum
Szymon Hołownia z Polski 2050 robi gest wobec kobiet z zastrzeżeniem. Jak mantrę powtarza, że prawo do aborcji tak, ale po… referendum. Uważa bowiem, że ustawa wprowadzająca możliwość aborcji do 12. tygodnia ciąży "nie wyjdzie" z Sejmu w tej kadencji (m.in. za sprawą Trzeciej Drogi – do której on sam należy – dop. aut.). Przyznał zresztą sam, że jako poseł nie zagłosuje za taką ustawą, ale jako prezydent podpisałby ją, jeśli zdecydowaliby o tym Polacy w referendum.
- Uważam, że polskie społeczeństwo dojrzało do zmian, ale ich nie może zrobić klasa polityczna. Ona straciła mandat do tego, żeby się tym zajmować, patrząc na to, jak to robi. Powinna być to silnie umocowana decyzja społeczna – dodał.
„Chcemy legalnej aborcji”
Magdalena Biejat kandydatka Nowej Lewicy ma jasno sprecyzowane zdanie na ten temat. - Chcemy legalnej aborcji – mówi głośno i niezmiennie. Tyle, że jej pozycja w tym wyścigu jest bardzo słaba.
„Magdalena Biejat, zawsze będzie stała po stronie praw kobiet – walczyła o nie podczas strajków, dostając gazem po oczach, walczy o nie dziś, w kampanii prezydenckiej i walczyć będzie aż do skutku” – czytamy na profilu Fb Lewicy.
Magdalena Biejat zdaje sobie sprawę z tego, że legalizacja aborcji do 12. tygodnia będzie bardzo trudna do zrealizowania. Jeszcze w listopadzie 2023 roku po wygranych przez koalicję wyborach, zapowiadała: „Chcemy legalnej aborcji do 12. tygodnia, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie ma możliwości, żeby wpisać taki zapis do umowy koalicyjnej, bo Trzecia Droga mocno w tej sprawie oporuje. […] Ale my też jesteśmy gotowi się cofnąć i cofnęliśmy się. Proponujemy, i mamy poparcie ze strony KO, żeby zamiast tego zapisu znalazł się zapis o dekryminalizacji, czyli o wykreśleniu pomocy przy aborcji z Kodeksu Karnego”.
Od tamtej pory niewiele się zmieniło.
Dr Milena Drzewiecka, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS tak tłumaczy temat wybory, a sprawa kobiet: - Politycy wiedzą, że nie mogą pominąć kobiet, więc się nimi otaczają. Wystarczy spojrzeć np. na widownię podczas spotkań wyborczych. Karol Nawrocki nie bez powodu sięgnął też po rzeczniczkę (nie rzecznika), a Sławomir Mentzen do Lwowa pojechał z partyjną koleżanką. Karolowi Nawrockiemu na konwencji kibicowała żona, a z okładki jednego z tabloidów patrzyło na nas ostatnio uśmiechnięte małżeństwo Trzaskowskich. Powtarzam, politycy wiedzą, że nie mogą pominąć kobiet. Tyle, że te kobiety występują raczej w rolach towarzyszących. Ewentualnie zakulisowych, vide szefowa sztabu Trzaskowskiego.
Na pytanie o prawa kobiet jako temat w kampanii, dr Drzewiecka, odpowiada tak: - Pewne akcenty można usłyszeć u Rafała Trzaskowskiego. Magdalena Biejat wspomina o prawach kobiet, natomiast media nie dają jej tyle czasu antenowego co pierwszej, sondażowej trójce. Aborcja nie jest aktualnie ani na agendzie, ani w interesie kandydatów obozu rządzącego. Mówienie o aborcji to jak uruchamianie wątku, dlaczego rząd nie zmienił prawa zaostrzonego przez PiS? Bezpieczeństwo to aktualnie słowo klucz. I to słowo stereotypowo łączone jest z męskością. Kilka lat temu Caroline Criado Perez wydała książkę "Niewidzialne kobiety". Tej kampanii można by nadać tytuł "Niesłyszalne kobiety". Choć pamiętajmy, że kampania się jeszcze nie skończyła, a damski elektorat potrafi głośno zaskoczyć. W Dzień Kobiet spodziewam się zdjęć kandydatów z kobietami i życzeń dla kobiet – kończy dr Drzewiecka.
Dr Mirosław Oczkoś, specjalista od wizerunku i marketingu politycznego oraz wykładowca w SGH w Warszawie mówi, że w wyborach prezydenckich temat praw kobiet przykryła czapka z napisem bezpieczeństwo.
- To zrozumiałe, nawet gdyby tej czapki w wydaniu „uszatka rosyjska", nie było. Bo wybory prezydenckie są bardzo spersonalizowane. I nawet gdyby sytuacja na świecie była spokojniejsza, to w Polsce większość obywateli nadal nie jest gotowa na kobietę prezydenta. Zwłaszcza, kiedy sobie uzmysławiają, że prezydent w razie wyboru kobiety jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. To się nie mieści w rejestrach percepcji wielu Polaków. Kobiety więc nadal mają w polityce pod górkę. Muszą udowadniać, że są równie twarde jak mężczyźni i że są kobietami, a nie kobiecą wersją mężczyzny, co jest niezwykle trudne i trzyma polityczki w pętli wizerunkowej – tłumaczy dr Oczkoś.
Podobnie jest z tematami, dotyczącymi praw kobiet w tej kampanii - dodaje.
- Przez osiem lat mieliśmy całą wstecz jeśli chodzi o prawa kobiet. I nadal głosy Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji dotyczących roli kobiet, pochodzą z czasów średniowiecza. Chociaż deklaratywnie z ich strony padają słowa zachwytu pod adresem kobiet albo zapewnienia, że będą ich bronić, to nadal wpychają je do zacisza domowego, które kobieta powinna strzec. Kobieta jest więc przez konserwatystów w dalszym ciągu traktowana przedmiotowo i to dokładnie widać w kampanii prezydenckiej. Konserwatywni kandydaci taranują polską politykę skostniałymi podziałami na „pucie" – jak mówi Karol Nawrocki. Nic dziwnego, że na tym tle bardzo sensownie wypada pani Magdalena Biejat oraz Rafał Trzaskowski, którzy dla praw kobiet mają dużą przestrzeń – puentuje dr Oczkoś.
Napisz komentarz
Komentarze