Przed meczem kibice gdańskiej Lechii zrobili tak, jak zapowiadali, czyli uczcili pamięć tragicznie zmarłej, w październikowym karambolu na drodze S7 koło Borkowa, czwórki dzieci. Na jednej z trybun kibice odpalili race, które utworzyły wielki krzyż, była też ogromna flaga z imionami małych kibiców Lechii: Nikodema, Mikołaja, Elizy i Tomka oraz znicze zapalone na sektorze rodzinnym stadionu Polsat Plus Arena Gdańsk.
Do meczu z Cracovią Lechia Gdańsk przystępowała z wieloma kłopotami.
Kłopoty Lechii Gdańsk przed meczem z Cracovią
Po pierwsze, sytuacja w tabeli ciągle jest zła, bo drużyna z Gdańska zajmowała 16., spadkową, pozycję.
W pamięci zarówno piłkarze, jak i kibice mają ostatni mecz z Piastem w Gliwicach, gdzie biało-zieloni prowadzili 3:1 i powinni ten mecz wygrać, a jednak przywieźli do domu tylko punkt. To mało w kontekście walki o utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Po trzecie wreszcie, trener Szymon Grabowski ma nadal problem personalny, bo do meczu z Cracovią jedynym zdrowym napastnikiem, z którego mógł skorzystać, był Ukrainiec Bogdan Wiunnyk. Słowak Tomas Bobcek nadal jest kontuzjowany, niestety kontuzji nabawił się także Kolumbijczyk Camilo Mena.
Siłą rzeczy, Lechia wyszła na Cracovię z jednym napastnikiem, właśnie Wiunnykiem, czterema obrońcami i piątką zawodników w drugiej linii. W bramce Szymona Weiraucha zastąpił Bohdan Sarnawski. W tej sytuacji jednym pozytywem dla biało-zielonych był brak w składzie „Pasów” kontuzjowanego Kamila Glika.
Lechia Gdańsk przegrała z Cracovią Kraków
Cracovia szybko zdominowała Lechię i po dość pechowym zagraniu ręką Tomasza Neugebauera sędzia musiał podyktować rzut karny, którego na gola zamienił Fin Benjamin Kallman. Potem gra się nieco wyrównała, ale i tak odnosiło się wrażenie, że to Cracovii „piłka mniej przeszkadza w grze”.
Z czasem to Lechia zaczęła się lepiej prezentować, ale Conrado za faul dostał drugą żółtą kartkę i z czerwoną kartką musiał opuścić boisko. To pokrzyżowało ofensywne plany lechistów, którzy tuż przed końcem pierwszej połowy stracili drugiego gola po sprytnym zagraniu Kallmana.
Lechii bardzo trudno było nawiązać równorzędna walkę w drugiej połowie. Mimo tego, piłkarze z Gdańska zastosowali tzw. wysoki pressing, nie dając zbyt wiele swobody Cracovii. Lechiści, grając całkiem dobrze w osłabieniu, doprowadzili w 77. minucie do stanu 1:2 po przytomnym zagraniu i bramce Kosowianina Bujara Pllany dla Lechii. Ta za wszelką cenę próbowała zmienić niekorzystny wynik, ale to się nie udało. Gdańska drużyna nie musi się jednak wstydzić tego meczu.
Lechia Gdańsk - Cracovia 1:2 (0:2)
Bramki: Bujar Pllana (77) – Benjamin Kallman (4 min., karny, 44).
Napisz komentarz
Komentarze