Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Transparent kontra oświadczenie, czyli gorący czas w Lechii Gdańsk

Zarząd gdańskiej Lechii wydał oświadczenie, w którym daje dyskretne ultimatum trenerowi Szymonowi Grabowskiemu. Kibice go lubią, ale władze klubu zaczynają powoli tracić cierpliwość ze względu na fatalne wyniki biało-zielonych.
Szymon Grabowski, Lechia Gdańsk
Trener Lechii Gdańsk Szymon Grabowski

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Oświadczenie prezesa Lechii Gdańsk

Podczas sobotniego meczu PKO BP Ekstraklasy między Stalą Mielec i Lechią Gdańsk, kibice biało-zielonych obecni na stadionie w Mielcu wywiesili transparent „Kevin go home”. Był adresowany do dyrektora technicznego Kevina Blackwella. O tym, że część kibiców Lechii za nim nie przepada świadczy fragment oświadczenia gdańskiego klubu, które Lechia wydała 8 października 2024 roku. Pisze w nim: 

„Zarząd Lechii Gdańsk jest oczywiście bardzo zaniepokojony dramatyczną serią przegranych meczów, w wyniku których nasza drużyna znajduje się obecnie na pozycji spadkowej, a także faktem, że zostaliśmy wyeliminowani z rozgrywek Pucharu Polski przez klub z trzeciego poziomu rozgrywek. Co więcej, nasz zarząd nie rozumiał niektórych złych decyzji trenerskich podejmowanych przez trenera Szymona Grabowskiego w pierwszych 10 meczach sezonu, a nawet czasami braku opieki trenerskiej jako takiej. Niemniej jednak, po wysłuchaniu argumentów naszego dyrektora technicznego Kevina Blackwella i zgodnie z jego rekomendacją, nasz zarząd podjął decyzję, aby nadal wierzyć w zdolność Szymona Grabowskiego i jego sztabu do poprowadzenia „Biało-Zielonych” z powrotem do sukcesu.

Jednocześnie nasz zarząd pragnie wyrazić wdzięczność wobec pana Kevina Blackwella i przeprosić za haniebne rasistowskie wiadomości, które otrzymał od niektórych kibiców. Lechia Gdańsk doskonale zdaje sobie sprawę z decydującej roli, jaką odegrał w ubiegłym sezonie od momentu jego przybycia w listopadzie 2023 roku do awansu naszego klubu do Ekstraklasy w maju 2024 roku.

CZYTAJ TEŻ: Lechia Gdańsk straciła gola w doliczonym czasie i przegrała w Mielcu ze Stalą

Lechia cytuje też swojego prezesa Paolo Urfera: „Czujemy presję z zewnątrz, aby zwolnić naszego trenera, tak jak zrobiłyby to inne kluby piłkarskie. Mamy jednak silne wartości moralne i szanujemy zaangażowanie oraz pracę naszego sztabu szkoleniowego. Szymon nauczył się już wiele w poprzednim sezonie i oczywiście potrzebuje więcej czasu, aby udowodnić, że może być trenerem Ekstraklasy. Mam nadzieję, że wyniki wrócą bardzo szybko, a nasza cierpliwość i silna wiara zostaną nagrodzone w najbliższej przyszłości.”

Zarząd Lechii grozi palcem trenerowi

To dość osobliwe oświadczenie, ale w tym gorącym dla Lechii czasie można było się go spodziewać. Jak je rozumieć? Wydaje się, że klub grozi palcem trenerowi Grabowskiemu, a drugą ręką gładzi go po głowie. Pierwsza reakcja jest jasna, wyniki drużyny są poniżej oczekiwań, a frekwencja na stadionie w Gdańsku niezadowalająca. Druga poniekąd także, bo Paolo Urfer i zarząd Lechii widzą, że Szymon Grabowski jest lubiany przez kibiców i nie chcą konfliktu z nimi. 

To po części efekt licznych medialnych wypowiedzi trenera, w których docenia i bardzo wyraźnie podkreśla rolę kibiców podczas meczów swojej drużyny. Kibice pamiętają, kto wywalczył awans do ekstraklasy i widzą, że Grabowski nie pracuje w komfortowych warunkach, czyli nie ma ilości i jakości zawodników, potrzebnych do wygrywania w ligowej elicie o zaległościach w wypłatach nie wspominając. Trudno jednak nie docenić merytorycznego wkładu Kevina Blackwella w powrót do ekstraklasy. To bardzo doświadczony menedżer z przeszłością pracy w angielskiej Premier League, choć nie wchodzący w relacje z kibicami. To raczej oni ostatnio weszli z nim i jak pisze klub nie były one miłe. Być może widzą w nim człowieka Urfera, który mógł mieć wpływ na wcześniejsze zmiany w sztabie trenerskim. Te miały dać efekty w postaci lepszego przygotowania fizycznego zawodników, ale póki co na boisku tego nie widać i jest nerwowo. 

Lechia jest na spadkowym, 16. miejscu w tabeli i ma czas do 18 października, kiedy to do Gdańska na mecz przyjedzie Legia Warszawa. To czas, by uspokoić napiętą sytuację, czyli zapłacić piłkarzom i pracownikom zaległe pensje, dobrze przygotować się do meczu i dać kibicom trochę radości, bo Legia nie jest drużyną nie do pokonania.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama