Andrzej Pecka, w ostatnich wyborach na prezydenta Gdańska zebrał 12 335 głosów, zyskując niemal 7 proc. poparcia. W czwartek, 12 września na portalu społecznościowym poinformował oficjalnie o rozstaniu z partią Hołowni. Dołączył także obszerny list do Zarządu Krajowego Polski 2050, w którym szczegółowo wyjaśnił powody rezygnacji.
CZYTAJ TEŻ: Andrzej Pecka kolejnym kandydatem na prezydenta Gdańska
- Na obecną chwilę żegnam się z polityką. Powiem szczerze, muszę ochłonąć, muszę się odnaleźć w nowej sytuacji. Mam też duże poczucie ulgi, że jestem poza tym wszystkim. Pozostaję w Trójmieście i czynnie pracuję dalej jako lekarz - mówi nam Andrzej Pecka. I dodaje: - Od początku mówiłem, że nie będę koncesjonowaną opozycją. Uważam, że powinien być powołany okrągły stół będący formą paneli obywatelskich. W wielu istotnych dla obywateli tematach. Nie tylko ochrony zdrowia. Powinniśmy mówić na temat naprawy państwa. W wszystkich sferach. Z tą myślą szedłem do polityki. Mocno kibicuję, żeby w następnych wyborach nie wygrał PiS i Konfederacja. Jeżeli jednak nie zaczniemy naprawiać państwa, robiąc anty-PiS i tworząc kolejne komisje śledcze, ludzie się tym zmęczą.
"Wbiję ci sztylet w serce"
Andrzej Pecka jest kardiologiem, jednym z założycieli Polski 2050 i ekspertem partii w kwestiach ochrony zdrowia. W czerwcu br. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że kilka miesięcy wcześniej, podczas spotkania przedwyborczego w Jastrzębiej Górze Bartosz Szmajchel, ówczesny sekretarz Polski 2050 na Pomorzu miał owiedzieć do Pecki: "Wbiję ci sztylet w serce, tak żeby ciebie nie odratowali". Kandydat na prezydenta Gdańska zgłosił to do prokuratury. Teraz z goryczą stwierdza, że "groźby kojarzone ze światkiem przestępczym mimo niechlubnej historii w mieście Gdańsk, traktowane są przez sąd koleżeński partii jako żart, a partia nagradza zawieszonego w prawach członka cichym poparciem w konkursie na eksponowane stanowisko". Kolejne zarzuty związane są z wycofaniem przez partię poparcia dla jego kandydatury w wyborach na prezydenta Gdańska oraz działań, które mogą nosić miano korupcji politycznej.
ZOBACZ TEŻ: Szymon Hołownia został marszałkiem Sejmu. Posłowie zdecydowali
Decyzję Andrzeja Pecki skomentował w piątek w Radiu Gdańsk Emil Rojek, wicewojewoda pomorski z ramienia Polski 2050. - Cały czas jesteśmy jeszcze młodym ruchem, młodą partią - stwierdził wicewojewoda. - W takich młodych organizacjach to jest naturalne, że ten przepływ osób, które przychodzą i odchodzą, się pojawia. Rzeczywiście pan Andrzej Pecka złożył rezygnację. To znakomity kardiolog i bardzo sympatyczny człowiek, ale mocno przeżył porażkę w wyborach na prezydenta miasta i myślę, że jeszcze po prostu stara się z tym uporać, stąd pewnego rodzaju frustracja. Natomiast panu Andrzejowi bardzo kibicujemy i liczymy na to, że wróci do pełnych sił i będzie chciał dalej działać
Pecka: Słowa wicewojewody są skandaliczne
- Słowa Emila Rojka uważam za skandaliczne - odpowiada Andrzej Pecka. - Moje odejście nie jest na pewno wyrazem frustracji z powodu przegranej w wyborach na prezydenta Gdańska. Jego powody dokładnie wyjaśniłem w upublicznionym liście do Zarządu Krajowego partii. To jest żenujące. Przypomina zamiatanie pod dywan chociażby afer pedofilskich. Próbuje się spłycić to, co przekazałem w oświadczeniu.
Pytany o reakcje kolegów z partii na decyzję o swoim odejściu, dr Pecka mówi, że bardzo grzecznie i bardzo ciepło pożegnał się z ludźmi z ruchu. - Oczywiście z tymi niefunkcyjnymi - dodaje. - Nie chcę zepsuć czegoś kolegom z zarządu, którzy walczą o demokratyczną partię. Odebrałem też wiele pełnych wsparcia telefonów.
Andrzej Pecka podkreśla, że nie chce niszczyć partii i ma nadal ogromny szacunek do swoich kolegów. - Bardzo ich lubię, też jestem lubiany - uważa. - Dano mi to wyraźnie do zrozumienia przy odejściu, usłyszałem, że liczą w większości na mój powrót.
Napisz komentarz
Komentarze