Jego "Jezioro Bodeńskie" miało swoją teatralną prapremierę na gdyńskiej scenie w roku 1960. Reżyserowała Teresa Żukowska.
W Sopocie Stanisław Dygat poznał Kalinę Jędrusik, wówczas młodą aktorkę Teatru Wybrzeże. Jerzy Ernz, wtedy amant gdańskiej sceny tak wspominał pierwsze spotkanie tych dwojga: „Słynnego pisarza Stanisława Dygata Kalina spotkała, tak się składa, w moim pokoju. W Domu Aktora. Dygat mieszkał tam z żoną, też aktorką. Tego dnia, pamiętam, organizowałem akurat bibkę. Dygat usłyszał muzykę i przyszedł. Po chwili już widziałem ich razem, jak leżeli na tapczanie, w poprzek. Leżeli, leżeli, gadali, gadali. I tak już zostali”.
Niedługo potem Dygat odszedł od żony. Po prostu, wyprowadził się.
Kalina Jędrusik została niebawem jego drugą żoną.
Dygat zostawił na Wybrzeżu ślady pamięci. Pani Janina Gąskiewicz, która prowadziła w Sopocie szalenie popularny wśród artystów pensjonat na ulicy Obrońców Westerplatte wspominała, że choć pracując na Wybrzeżu Dygat mieszkał w Grand Hotelu, to stołował się u niej. - Potem przychodził już z Kaliną. Zwykle zamawiali kaczkę z jabłkami. Zjadali całą!
Wpadał też na bigos do jej popularnego baru przy ulicy Bieruta.
Wątek kulinarny związany z Dygatem w Sopocie przewijał się też w opowieściach aktorki Lucyny Legut, gdy mówiła o swoim związku z reżyserem Wojciechem Hasem. W 1958 roku Has zekranizował powieść Dygata „Pożegnania”. Scenariusz do filmu powstał w sopockim mieszkaniu Lucyny Legut na Czyżewskiego.
- Dygat był leniwy i niechętnie brał się do pisania, a Has ciągle zadawał mu jakieś zadania domowe: "tyle i tyle dialogów na jutro" - opowiadała aktorka. - Dygat jęczał i wyzywał, ale pisał. Często bywał u nas, gdy pracowali nad filmem. Sprzeczali się i ogromnie dużo jedli. Zdarzało się, że za jednym posiedzeniem zjadali cały obiad, który przygotowałam na trzy dni...
Napisz komentarz
Komentarze