Projekt ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej został 14 czerwca br. skierowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji do konsultacji międzyresortowych. Zawiera on, o czym jako pierwszy napisał portal prawo.pl, wymóg, by szpitale, których organem założycielskim jest MSWiA i MON, zostały wyposażone w podziemną infrastrukturę, pozwalającą na wykonywanie w czasie wojny operacji chirurgicznych, prowadzenia intensywnej terapii oraz działający oddział łóżkowy, który zapewni bezpieczeństwo pacjentów i personelu w sytuacji skażenia. Na wydatki zabezpieczające ludność cywilną na czas wojny, w tym także na szpitale, modernizację lub remonty i utrzymanie budowli ochronnych oraz budowanie odporności infrastruktury zostanie przeznaczonych 49,5 mld zł.
Rząd przeznaczy miliardy na „podziemne szpitale”
W Polsce działa 29 zakładów opieki zdrowotnej MSWiA. Na Pomorzu są to: Szpital MSWiA w Gdańsku oraz Sanatorium Uzdrowiskowe MSWiA w Sopocie. Mamy także 19 szpitali wojskowych (w naszym województwie - 7 Szpital MW w Gdańsku oraz 115 Szpital Wojskowy w Helu).
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gdzie jest twój schron? Oto największe obiekty w Gdańsku!
Jak obecnie wygląda zabezpieczenie tych placówek? - Nie mogę się wypowiadać na temat szpitali wojskowych. Natomiast trzeba pamiętać, że VII Szpital Marynarki Wojennej powstawał w latach 50. XX wieku, kiedy o takich sprawach jeszcze myślano - mówi Michał Szafrański, specjalista zajmujący się zawodowo obiektami specjalnymi w Siłach Zbrojnych RP, przewodniczący Zespołu Eksperckiego przy Instytucie Budownictwa Ochronnego, prezes stowarzyszenia Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej.
Ekspert dodaje: - Dobrze, że rząd zajął się tym problemem, chociaż nie spodziewam się - mimo szumnych zapowiedzi - szybkich działań. Trzeba pamiętać, że od momentu, gdy zapadnie decyzja o finansowaniu do momentu powstania takiego obiektu, mijają co najmniej miesiące. Taki jest proces budowlany. Ile trzeba więc lat, zanim powstanie wystarczająca liczba takich podziemnych szpitali?
Akcja – likwidacja
W cywilnych placówkach w Trójmieście sytuacja nie wygląda najlepiej.
Do 2019 r.w budynku przy ul. Klinicznej w Gdańsku działał szpital położniczy. Pod tym budynkiem, w czasie nasilenia alianckich nalotów zdecydowano się w 1943 r. wybudować ogromny schron przeciwlotniczy. Jest to trzypiętrowy, żelazobetonowy bunkier ze ścianami o grubości nawet trzech metrów, przeznaczony na półtora tysiąca osób. Jak opowiadał były szef kliniki, prof. Krzysztof Preis, każdego piętra, z poszczególnych oddziałów, przez łącznik prowadziło odrębne wejście do schronu, który mógł przejąć funkcje szpitala.
Po przenosinach kliniki do kompleksu UCK i sprzedaży budynku prywatnej spółce rozpoczęto remont. Obiekt nie ma już pełnić funkcji szpitalnych.
Gdańsk – zasypane schrony
Pozostając w Gdańsku, mamy jeszcze dwa "nieresortowe" szpitale spółki Copernicus oraz Uniwersyteckie Centrum Kliniczne.
- Szpitale , które były budowane przez kilkadziesiąt ostatnich lat, nie zostały zaprojektowane na czas wojny, tylko pokoju - tłumaczy Michał Szafrański. - M.in. można w tym kontekście mówić o szpitalu na Zaspie.
Na terenie szpitala im. M. Kopernika znajdują się podziemia, które dawniej pełniły funkcję schronu. Trzeba jednak pamiętać, że od wielu lat obiekt ten nie był remontowany i wymaga przywrócenia tej funkcji.
W przypadku Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego aplikacja Schrony, utworzona przez Państwowa Straż Pożarną, pokazuje tylko jeden obiekt, znajdujący się pod budynkiem nr 2.
Jak mówi Michał Szafrański, podczas rozbudowy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku zniszczono, zasypując je, kilka schronów jeszcze z czasów II wojny światowej.
- Jeszcze kilka-kilkanaście lat temu szpitale te istniejące zasoby traktowały jako zło konieczne - podkreśla ekspert. - Planowana jest budowa Centrum Medycyny Pediatrycznej UCK. W tym momencie należy apelować do osób odpowiedzialnych za inwestycję o zaplanowanie także funkcji ochronnej szpitala. Nawet jeśli przepisy nie nakładają takiego obowiązku. Niech kondygnacje podziemne pełnią funkcję ukrycia. Jest to kwestia wzmocnienia stropu, zapewnienia wyjścia zapasowego, zaprojektowania agregatu prądotwórczego tak, żeby był osłonięty przed działaniem czynników rażenia.
Pozytywnym przykładem może być zakończona ostatnio budowa szkoły w dzielnicy Fordon w Bydgoszczy. Pokazuje on, że jeśli samorząd chce zrealizować taki obiekt, jest to możliwe.
Gdynia – pół na pół
Gdyński Szpital św. Wincentego a'Paulo, zlokalizowany na Placu Kaszubskim nie był budowany przed wojną z uwzględnieniem funkcji ochronnej. Również nowsza część, dostawiona partiami w latach 70. XX w. oraz w ostatnim czasie, takiej funkcji nie może spełniać. Chociażby dlatego, że stropy nie są odporne na zagruzowania.
Pozostaje jeszcze szpital w Redłowie.
- W tym przypadku można mówić o podobnej sytuacji, jak w 7 Szpitalu MW - wyjaśnia prezes stowarzyszenia Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej. - Część budynków w latach 30. XX wieku pełniła funkcje koszarowe, część budynków pochodzi z lat 50. XX w., kiedy to poważnie myślano przygotowaniach na czas wojny.
ZOBACZ TEŻ: Sztuczne płuca ocaliły życie 6-letniego Daniela. Sukces lekarzy z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego
Bezbronne szpitale?
Nie ma co się łudzić - w razie (odpukać) konfliktu zbrojnego dwa resortowe szpitale i jedno sanatorium w Trójmieście zapewnia pomoc tylko niewielkiej grupie poszkodowanych. Pozostali powinni mieć szansę na ratunek w szpitalach cywilnych. Czy i one nie powinny być choć częściowo przygotowane na kryzys?
- Wszystkie kraje, które są dotknięte współczesnymi konfliktami zbrojnymi, takie jak Izrael czy Ukraina, z konieczności musza podziemne szpitale budować - tłumaczy Michał Szafrański. - Tylko takie obiekty są w stanie zapewnić ciągłość realizowania świadczeń ochrony zdrowia na minimalnym poziomie.
Wystarczy jeden wybuch bomby, pocisku, by naziemna część szpitala została wyłączona z eksploatacji. Jeżeli zbiorniki gazów, niezbędnych do funkcjonowania szpitala, znajdują się na otwartej przestrzeni, nawet odłamek je uszkodzi. Podobnie agregaty prądotwórcze. A szpital bez prądu nie jest w stanie funkcjonować.
I jeszcze jedno - problemu nie rozwiązuje duża powierzchnia podziemna w szpitalu budowanym po wojnie. - Jeżeli konstrukcja nośna takiej części podziemnej nie jest obliczona na obciążenia od zagruzowania, to piwnica w przypadku zawalenia budynku stanie się masowym grobem - przestrzega ekspert.
Napisz komentarz
Komentarze