Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych opublikowało w ostatni czwartek zwięzły komunikat, zatytułowany "Zdarzenie lotnicze". W jego treści czytamy: "W środę, 22 maja 2024 r., w okolicach Kurowa Braniewskiego, doszło do zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu MiG-29. Przed godziną 18:00 w trakcie wykonywania lotu szkolnego na samolocie MiG-29 z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego, doszło do utraty zbiornika paliwa. Zbiornik był pusty, spadł kilkaset metrów od zabudowań. Ze wstępnych ustaleń wynika, że postępowanie pilotów odbyło się zgodnie z obowiązującymi procedurami. W wyniku zdarzenia nikt nie odniósł obrażeń.
Myśliwiec z bazy pod Malborkiem zgubił zbiornik paliwa
Zgodnie z obowiązującymi w takich przypadkach procedurami okoliczności i przyczyny zdarzenia wyjaśni Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego."
Tyle wojsko. Trudno oczekiwać obszerniejszych wyjaśnień - chodzi wszak o samoloty bojowe, wykonujące na co dzień zadania ochrony przestrzeni powietrznej Sojuszu NATO, w ostatnich tygodniach wspólnie z włoskimi samolotami Eurofighter Typhoon. Nie powinno nikogo dziwić określanie całej sytuacji jako "incydent lotniczy" lub "zdarzenie lotnicze" - takie są procedury lotnictwa. Co innego, gdyby wskutek upadku pustego zbiornika doszło do powstania materialnych szkód, bądź ktokolwiek odniósł obrażenia. Warto zwrócić uwagę na bardzo szybkie ujawnienie całego zdarzenia, choć Dowództwo GRSZ musiało zdawać sobie sprawę, że rozpęta się polemika nt. sensu dalszego utrzymywania w służbie samolotów radzieckiej jeszcze produkcji.
CZYTAJ TEŻ: Włoskie myśliwce poderwane! Wykryto obce maszyny w pobliżu przestrzeni NATO
Samoloty myśliwskie MiG-29 znajdują się na wyposażeniu polskiego lotnictwa już od roku 1989. Na przestrzeni lat polscy piloci użytkowali maszyny zakupione w ZSRR jako fabrycznie nowe, nasz kraj pozyskiwał też samoloty używane. Kilkanaście otrzymaliśmy od Czech w zamian za polskie śmigłowce Sokół, kolejne pochodziły z niemieckiej Luftwaffe, przejęte w symbolicznej cenie 1 euro za sztukę. Niemieckie lotnictwo "odziedziczyło" maszyny po NRD. Polskie MiG-i stacjonowały w Mińsku Mazowieckim i Malborku. Obecnie tylko malborska 22 Baza Lotnictwa Taktycznego dysponuje tymi maszynami. Część polskich myśliwców przekazano Ukrainie, w Malborku służą stosunkowo najnowsze maszyny przejęte od Niemiec. Nikt w polskiej armii nie ukrywa, że wycofanie tych samolotów jest kwestią czasu. Mimo wielu walorów bojowych bardzo trudne jest utrzymywanie postradzieckich maszyn w pełnej sprawności, kiedy możliwości kupna części zamiennych u producenta nie ma. Dodajmy, że Rosja nadal rozwija ten model samolotu, opracowano m.in. wersję bazującą na lotniskowcach.
Zgubienie pustego zbiornika paliwa to zdarzenie lotnicze. Daleko mu od wypadków, które niestety zdarzały się z udziałem MiG-29. W grudniu 2017 roku w okolicach Kałuszyna na Mazowszu rozbił się samolot z 23 BLT w Mińsku Mazowieckim. Pilot nie katapultował się, mimo to nie odniósł poważniejszych obrażeń. Na krótko wstrzymano loty samolotów tego typu, zaś po ich wznowieniu, w lipcu 2018 doszło do wypadku z udziałem "malborskiego" MiG-a, który rozbił się pod Pasłękiem. Pilot katapultował się, niestety doznał śmiertelnych obrażeń. W śledztwie wyszło na jaw, że w konstrukcji fotela wprowadzono zmiany (m.in. z powodu braku oryginalnych części), które spowodowały jego nie do końca prawidłowe działanie. Samoloty MiG-29 zostały wtedy "uziemione" do czasu wyjaśnienia sprawy. Niestety, znów krótko po wznowieniu lotów w marcu 2019 w powiecie węgrowskim rozbił się kolejny samolot, odbywający lot kontrolny po wykonanych pracach remontowych. Pilot wyszedł z opresji bez szwanku.
Mieszkańcy Malborka mogą czuć się bezpiecznie?
Czy więc mieszkańcy Malborka widząc startujące lub podchodzące do lądowania samoloty - wznoszą się i schodzą nad południowymi dzielnicami miasta - powinni rozglądać się za bezpiecznym schronieniem, w obawie że coś spadnie im na głowy? To oczywiście gruba przesada. Nad miastem znajduje się też droga podejścia wielkich samolotów pasażerskich kierujących się na lotnisko w Rębiechowie. Na lotnisku w Królewie Malborskim stacjonują nie tylko MiG-29, przylatują tutaj F-16, F-35, Eurofightery, nie jest niczym szczególnym widok lądujących maszyn transportowych CASA-295 czy C-130 Hercules. W ostatnich dniach lądował tu nawet włoski samolot rozpoznawczy Gulfstream 550AW. Ruch w powietrzu jest więc bardzo duży, choćby z powodu alarmowych startów na przechwycenie nierozpoznanych maszyn zbliżających się do przestrzeni powietrznej NATO.
Powracając do "nieszczęsnego" zbiornika paliwa. Żadne lotnictwo na świecie nie jest w stanie utrzymać stuprocentowej sprawności technicznej swoich maszyn. Nowoczesne samoloty wojskowe mają możliwość odrzucenia zbiorników paliwa w powietrzu, by zmniejszyć w ten sposób ciężar maszyny dla ułatwienia walki. Jak nieoficjalnie mówią emerytowani już lotnicy i mechanicy mieszkający w Malborku, nie ma kwestii, czy dojdzie do awarii. Pytanie, kiedy i w jakich warunkach, z jakimi skutkami. Ponadto - jak ograniczyć do minimum takie zagrożenie i jak przygotować pilotów do takiej sytuacji? Na podmalborskim lotnisku w czerwcu 2016 roku, podczas prac przy samolocie w hangarze, doszło do pożaru jednego z silników. Maszyna została wtedy kompletnie zniszczona, nikomu nic się nie stało. W razie podobnej awarii w powietrzu skutki mogą być tragiczne.
Mieszkańcy Malborka przywykli do huku odrzutowych silników, nawet nie podnoszą wzroku, chyba że samoloty lecą wyjątkowo nisko. Mieszkańcy Gdańska, widząc podchodzące nad miastem do lądowania majestatyczne "pasażery" również nie mają czego się obawiać. Mimo, że zdarzenia lotnicze, co pewien czas się zdarzają.
Napisz komentarz
Komentarze