Gdańsk: Strażnicy miejscy zlikwidowali nielegalną hodowlę psów
Codziennie okoliczni mieszkańcy słyszeli głośne szczekanie. Szczeniaki były sprzedawane poza posesją z bagażnika samochodu, a ogłoszenie w te sprawie znajdowało się na jednej z platform sprzedażowych.
Jak relacjonują członkowie Ekopatrolu, na miejscu to, co tam zastali, wywołało u nich szok. Na terenie posesji nie było kilkanaście, lecz kilkadziesiąt psów w różnym wieku. Cavaliery, jamniki, shih-tzu oraz mopsy były zaniedbane i brodziły we własnych odchodach. Trudno było tam też znaleźć miskę z wodą i jedzeniem.
CZYTAJ TEŻ: Psy i szynszylę zostawiła bez wody i jedzenia. Na tydzień
Okazało się, że to nielegalna hodowla, z której właściciele czerpią niemałe zyski. W swoim zachowaniu nie widzieli niczego złego. Sprawiali wrażenie, jakby los zwierząt był im obojętny. Funkcjonariuszki podjęły decyzję o interwencyjnym zabraniu psów. Do pomocy przyjechały inne jednostki straży miejskiej, pracownicy Schroniska „Promyk” oraz patrol policjantów. W sumie mundurowi zabrali z posesji 58 psów. W większości były to kilkuletnie zwierzęta. We wtorek 10 kwietnia, psy przejdą badania lekarskie i weterynarz zadecyduje o dalszym ich losie. Według osoby zgłaszającej wcześniej znajdowała się tam ferma lisów, jednak została zamknięta, a ich miejsce zajęły psy.
- Na szczęście, była to od dłuższego już czasu pierwsza taka sprawa, w której była aż taka ilość zaniedbanych psów – mówi Andrzej Hinz, inspektor ds. kontaktu z mediami w Straży Miejskiej w Gdańsku. - Mamy tego typu zgłoszenia, ale zazwyczaj dotyczą one pojedynczych psów, czy kotów, które bywa, że są w trudniejszych warunkach, ale nie aż do tego stopnia. To co zastali strażnicy wczoraj (9 kwietnia) na terenie tej posesji, to naprawdę było drastyczne. Nie spodziewali się, że ten proceder aż na taką skalę tam istnieje. Generalnie ludzie zgłaszają różne rzeczy. Jednak przypadków nielegalnych hodowli, czy spraw, które dotyczą większej ilości zwierząt w jednym miejscu, od dłuższego czasu nie było. Ta po raz pierwszy do nas trafiła.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wejherowo: Zaniedbała psa, interweniowała policja i Animalsi
Rany na skórze, pasożyty i fatalne warunki
Psy przebywały w koszmarnych warubkach. Ich sierść była skołtuniona, miały rany na skórze, po niektórych pieskach chodziły pasożyty, miały zaropiałe oczy i klejące się od brudu kojce.
- Jedyne zwierzęta, które były zadbane, to szczeniaki, które raczej traktowane były, jako towar, a nie jako żywy, czujący podmiot – tłumaczy Andrzej Hinz – One były zadbane, przygotowane do sprzedaży. Co ciekawe, sprzedaż nie odbywała się na mmiescu, tylko właściciele, tej pseudohodowli umawiali się z potencjalnymi klientami gdzieś na terenie miasta. W samochodzie był piesek, a poprzez różne portale sprzedażowe pozyskiwali takich klientów. Spotykali się na neutralnym terenie. Pieski były przekazywane w dobre ręce, a właściciele liczyli zyski.
O nielegalnym procederze wie także gdańska policja. Jak nas poinformowała podinsp. Magdalena Ciska, oficer prasowy Komendanta mieskiego Policji w Gdańsku, w związku z interwencyjnym odebraniem psów na terenie jednej z posesji dzielnicy Orunia-św. Wojciech- Lipce, policjanci zajmują się tą sprawą i prowadzą czynności w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Za to przestępstwo grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze