Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Trzy lata od zabójstwa prezydenta Gdańska. Zbrodnia nieosądzona i nie wyciągnięto żadnych wniosków. Ale dzielmy się dobrem

Mijają trzy lata od zamordowania śp. Pawła Adamowicza, ówczesnego prezydenta Gdańska. Ta zbrodnia wciąż nie jest osądzona, mimo że sprawca zabił prezydenta w miejscu publicznym podczas finału WOŚP na oczach wielu ludzi i kamer telewizyjnych. Po okresie żałoby, jako społeczeństwo nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków z tej potwornej zbrodni. Mało tego, mowa nienawiści w polityce eskaluje, a hejt staje się wszechobecny. Czy i kiedy się opamiętamy?
(Fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Różnijmy się pięknie, na argumenty i z szacunkiem dla interlokutora, osoby z którą się nie zgadzamy. Skończmy z nakręcaniem przemysłu pogardy, spirali ekstremizmów i burzeniem granic przyzwoitości. Zdrowie i bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze. Dzielmy się dobrem.

Mariusz Szmidka / redaktor naczelny Zawsze Pomorze

Zabójstwo prezydenta Gdańska było śmiertelnym ciosem wymierzonym w serce drugiego człowieka, ale też ciosem wymierzonym w serce demokracji, WOŚP i wszystkich ludzi, pragnących żyć w bezpiecznym mieście, regionie i kraju.

A Gdańsk, Pomorze mają w swoim DNA idee solidarności, wolności, tolerancji, otwartości, które wzmacniają identyfikację jego mieszkańców z regionem, budują naszą tożsamość i dają siłę do działania. Te idee budowania wspólnoty opartej na wartościach, otwartą, różnorodną i dzielącą się dobrem z innymi, były szczególnie bliskie śp. Pawłowi Adamowiczowi. Ale dla sprawcy nie miało to znaczenia. Możemy się różnić, a nawet powinniśmy, ale nie możemy się nienawidzić, zwalczać, niszczyć.

Wtedy, trzy lata temu, sam powtarzałem że to nie powinno się nigdy zdarzyć, że powinniśmy wyciągnąć wnioski z tego aktu terroru. Bo ta niepotrzebna i bezsensowna śmierć, powinna dać nam wszystkim do myślenia. Zachęcałem do refleksji o granicach sporu politycznego, sposobach na wyrugowanie z przestrzeni publicznej języka nienawiści, zaprzestania poniżania kogokolwiek czy dyskredytowania konkurenta politycznego.

Bo każdy przejaw nienawiści może wywołać reakcję. Nieobliczalną reakcję nieobliczalnego człowieka. W obliczu tamtego wydarzenia na ulicach pojawiły się tłumy, ludzie spontanicznie zapalali znicze, współczuli rodzinie zamordowanego, solidaryzowali się z nią. Politycy także zachowali się przyzwoicie, zaprzestali wzajemnych ataków personalnych, wyciszyli emocje i okazali należny szacunek zmarłemu i jego najbliższym. Ale tylko na chwilę.

Niestety dzisiaj, po trzech latach, mam wrażenie, że jest gorzej w relacjach między ludźmi. Mowa nienawiści w polityce eskaluje i przekłada się na sytuację w samorządach, miastach, wsiach, a nawet rodzinach. Haki, nienawiść, wykluczanie i dyskredytowanie są na porządku dziennym. Niektórzy „zacietrzewieni” ludzie machają ręką, twierdząc, że nic się nie zmieni. Że mamy dwie Polski, dwa zwalczające się plemiona i potrzeba dwóch pokoleń, by te polsko-polskie relacje naprawić.

Apeluję, by nie poddać się takiemu myśleniu, bo ono doprowadzi nas do kolejnych tragedii. Różnijmy się pięknie, na argumenty i z szacunkiem dla interlokutora, osoby z którą się nie zgadzamy. To szansa, by siebie usłyszeć, a może nawet przekonać do swoich poglądów.

Skończmy z nakręcaniem przemysłu pogardy, spirali ekstremizmów i burzeniem granic przyzwoitości. Zdrowie i bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze. Dzielmy się dobrem.

Ta niepotrzebna i bezsensowna śmierć, powinna dać nam wszystkim do myślenia. Zachęcam do refleksji o granice sporu politycznego, sposobów na wyrugowanie z przestrzeni publicznej języka nienawiści, zaprzestania poniżania kogokolwiek czy dyskredytowania konkurenta politycznego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama