Fotografie i grafiki Agnieszki Lendzion nadal żyją
Zostały grafiki, pastele. Zostały fotografie. Niektóre stoją na pianinie w mieszkaniu mamy. Ale spoglądają też ze ścian innych mieszkań. Gdy do Gdańska dotarła wiadomość o śmierci Agnieszki, ktoś zdjął znad komody jej grafikę „Tańczące”. Z tyłu liścik od autorki:
„Uczmy się tańczyć, bo cóż aniołowie poczną z nami w niebie. Wigilia 2004”.
PRZECZYTAJ TEŻ: Żegnamy Agnieszkę Lendzion. Bardzo się starała, aby te jej kilka godzin tutaj upłynęło szczęśliwie
Lubiła fotografować rodzinny Gdańsk, bliskich sobie ludzi, ale taniec najbardziej. Miała może 20 lat, gdy w Operze Bałtyckiej pozwolono jest przyjść na próbę „Dziadka do orzechów”. Wtedy nauczyła się patrzeć na tancerzy. Postanowiła zatrzymać w kadrze to, czego widz na scenie nie zobaczy. Niewidzialny ułamek chwili.
– Wystarczy mi, że patrzę na tańczących. Ta lekkość, ten powiew, ale i mozolna, ciężka praca, a do tego kruchość ich drogi, tancerz kończy swoją karierę bardzo szybko. Na moich zdjęciach będą tańczyć na zawsze – mówiła.
PRZECZYTAJ TEŻ: Bajka dla Ryszarda Jaśniewicza. Po premierze
– Żeby coś pięknego powstało, najpierw trzeba to sobie wymarzyć – wyznała kiedyś.
Marzyła całymi dniami, uważała, że to nawet lepsze od działania. Wszystko, co po niej zostało, powstało z marzenia. Na przykład album „Stary Nowy Gdańsk”, który wydała wraz z ojcem – znanym trójmiejskim fotoreporterem Wojciechem Lendzionem, ale też i jej własna książka „Taniec – filozofia życia”. O jej pracach ktoś powiedział, że w dobie kontrowersyjnej, często przerysowanej sztuki chciała wyjść do ludzi z nowym, delikatnym pięknem.
PRZECZYTAJ TEŻ: „Odporność”. Na zdjęciach kobiety współczesnego świata
Spytałam kiedyś, ile waży jej dusza. Odparła:
Zależy, czym ją karmię. Zło pewnie waży więcej niż dobro. Tak szybko można w życiu nabroić, a tak trudno jest dobrem naprawić. Można żyć o chlebie i wodzie w przeświadczeniu sytości duszy. Pustka w sercu nie zostanie zastąpiona żadnym wykwintnym daniem. Ostatnio moja dusza czuje głód, ale – trawestując poetę – obawiam się, że jeśli opuszczą mnie moje diabły, ulecą z nimi moje anioły…
Agnieszka Lendzion / fotografka, operator filmowy, artystka wielu talentów
Zmarła tragicznie w wieku 43 lat. Ale jej grafiki, pastele żyją. Żyją fotografie. Przypomni je w nowym roku poświęcona jej wystawa.
Pisała:
Taniec. Pasja. Życie. Chwila. Czas. Ulotność... Pierwszy krok to piękno widziane oczami małego dziecka, krok nieporadny… Pokonując ciężar dnia, unosimy ramiona, wspinając się na palce, zamykamy oczy, by ujrzeć ptaka lecącego ku wieczności. Pierwszy krok trudny, ostatni najtrudniejszy...
Agnieszka Lendzion / fotografka, operator filmowy, artystka wielu talentów
Napisz komentarz
Komentarze