Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nikt nie wystraszył Kaczyńskiego, tak jak kobiety. Czy mogą wygrać wybory dla opozycji?

Nikt w ciągu ostatnich ośmiu lat nie wystraszył Jarosława Kaczyńskiego tak, jak polskie kobiety, które jesienią 2020 roku wyszły wściekłe na ulice setek polskich miast i miasteczek.
Nikt nie wystraszył Kaczyńskiego, tak jak kobiety. Czy mogą wygrać wybory dla opozycji?

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

W znakomitej książce Kamila Dziubki „Kulisy PiS” jego współpracownicy opowiadają, że Kaczyński zaskoczony skalą protestów po pamiętnym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, realnie bał się utraty władzy. Podobno rozważał nawet wprowadzenie stanu wyjątkowego i wyprowadzenie wojska na ulice.

Wściekłość ma jednak to do siebie, że z czasem opada, nawet jeśli przyczyny, które ją wywołały nie ustały. Choć więc opinia publiczna od czasu do czasu poruszana jest doniesieniami o ciężarnych, które zmarły na skutek braku interwencji wystraszonych lekarzy, problem zszedł jakby nieco głównej agendy. Donald Tusk rok temu wykonał wprawdzie spektakularny ruch, zapowiadając, że na listach Platformy nie będzie miejsca dla tych, którzy nie zagłosują za prawem do aborcji ze względów społecznych, ale trzęsienia ziemi to nie wywołało.

W obecnej kampanii kwestia praw kobiet ustępuje bezpieczeństwu: militarnemu, ekonomicznemu, społecznemu. Awanturom o imigrantów, szkołę, wiek emerytalny. Czy zatem ta energia, która trzy lata zatrzęsła rządami Prawa i Sprawiedliwości, nie da się przełożyć na werdykt wyborczy?

Kobiety trzeba „podnieść”

Liberalizacja przepisów aborcyjnych to nie był temat na kampanię, tylko temat skierowany do konkretnego sektora wyborców, przede wszystkim młodych kobiettłumaczy politolożka, dr Anna Materska-Sosnowska z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. – Natomiast robienie z tego głównego, albo co gorsza jedynego hasła wyborczego byłoby politycznym błędem. Tak samo jak próba uczynienia osią debaty takich kwestii, jak likwidacja funduszu kościelnego, czy też innych kwestii związanych z rozgraniczeniem państwa i Kościoła. Wiemy, w jakim kraju żyjemy, jaki jest stosunek do Kościoła, czy do innych kwestii światopoglądowych. Jest to próba pobudzenia poszczególnych grup i można się zastanawiać czy to się uda, czy to będzie wystarczające. Czyli mówiąc krótko: kto o prawach kobiet będzie mówił i jak przekonująco? I to się sprawdza. Jeżeli patrzymy jak głosują sektory, to młodzi nie popierają PiS, a już zwłaszcza nie młode kobiety.

Liberalizacja przepisów aborcyjnych to nie był temat na kampanię, tylko temat skierowany do konkretnego sektora wyborców, przede wszystkim młodych kobiet. Natomiast robienie z tego głównego, albo co gorsza jedynego hasła wyborczego byłoby politycznym błędem.

dr Anna Materska-Sosnowska / politolożka, UW

Dr Materska-Sosnowska wysoko ocenia natomiast umiejętności Platformy Obywatelskiej w zabieganiu o kobiecy elektorat. Docenia fakt, że na ich listach wyborczych zadziałał „suwak”, a więc mniej więcej równa obecność mężczyzn i kobiet na listach kandydatów i ich naprzemienne usytuowanie.

Proszę też zwrócić uwagę, że ci mali przedsiębiorcy, u których niedawno był Tusk, to były kobiety, głównie przedstawicielki branż uznawanych za kobiece, a więc kosmetyczki czy fryzjerki. Postulat wprowadzenia „babciowego”, mówienie o przedszkolach, rynku pracy – to jest program kierowany w głównej mierze do kobiet.

Czy kobiety mogą wygrać wybory dla opozycji? Dr Materska-Sosnowska nie ma wątpliwości: – Te wybory wygrają ci, którzy są dziś niezdecydowani. I do nich trzeba kierować teraz przekaz. Niezdecydowani to „partia” szacowana od 14-16 procent. Więc to jest ta grupa która może przeważyć wynik wyborów. A badania pokazują, że największa liczba niegłosujących to są kobiety i właśnie kobiety trzeba, że tak powiem „podnieść”.

Klasa polityczna przestała unikać słowa na „A”

Marta Lempart nie zgadza się z twierdzeniem, że tematyka kobieca traktowana jest marginalnie w tej kampanii wyborczej. Jako argument wskazuje 100 konkretów zaprezentowanych przez Platformę Obywatelską. Legalizacja aborcji była tam na wysokim 9. miejscu, a wśród innych obietnic było też darmowe znieczulenie okołoporodowe i in vitro.

A przypomnijmy sobie gdzie była legalna aborcja w poprzednich wyborach? – pyta retorycznie szefowa Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. – Nigdzie! Przynajmniej jeśli chodzi o program Koalicji Obywatelskiej, bo Platforma Obywatelska była wtedy za ówczesnym zakazem aborcji. A to stosunek do aborcji zawsze jest wskaźnikiem tego, jak traktowane prawa kobiet: czy kobiety są traktowane jak ludzie, czy są traktowane jako własność prawicy i Kościoła?

To, że PO, która jest partią konserwatywną, chadecką, do niedawna centroprawicową, tak mocno akcentuje ten temat, świadczy – jej zdaniem – o tym, że jej liderzy, bardzo uważnie czytają badania dotyczące tego, co jest ważne dla elektoratu. 70 proc. Polaków chce za legalizacji aborcji, a wśród elektoratu opozycji – 90 proc.

Klasa polityczna przestała unikać tematu praw kobiet, przestała unikać wypowiadania słowa „aborcja”, a przecież jeszcze osiem mówiło się na ten temat bardzo dookoła, używając takich określeń jak „wybór”. Widzę też strach i przerażenie w oczach pisowskich funkcjonariuszy. Premier Morawiecki histerycznie opowiada, że oni są za kobietami, i że piekło kobiet robią ich polityczni przeciwnicy. Premier Kaczyński też opowiada jakieś banialuki, o tym, że piekło kobiet robi kto inny. Ministerstwo Zdrowia w absolutnie desperackim odruchu pracuje teraz nad zaleceniem dla szpitali, że zagrożenie dla zdrowia psychicznego jest również przesłanką do aborcji, jako zagrożenie zdrowia i życia. Czyli sankcjonuje to, co już dzieje się w tych dobrych szpitalach, i o co walczyły organizacje feministyczne. Widać więc, że PiS bardzo się boi tematu aborcji i próbuje trochę złagodzić swoje stanowisko. A przeciw temu histerycznie znów zareagował episkopat. Te wszystkie wrzaski, histerie, płacze i straszenia to miód na nasze uszy.

Widać więc, że PiS bardzo się boi tematu aborcji i próbuje trochę złagodzić swoje stanowisko. A przeciw temu histerycznie znów zareagował episkopat. Te wszystkie wrzaski, histerie, płacze i straszenia to miód na nasze uszy

Marta Lempart / liderka Strajku Kobiet

Marta Lempart przyznaje, że na listach wyborczych nie ma zbyt wielu osób z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Wynika to z tego, że aktywistki nie chcą pomagać partiom poprzez wypełnianie miejsc na listach, bez realnych szans na wejście, lub chociaż poprowadzenie kampanii w sposób, który potem pozwala wejść na scenę polityczną, zaangażować się w wybory samorządowe albo w kolejnych wyborach dostać lepsze miejsce. Natomiast kilka działaczek przyjęło miejsca „biorące”.

Na Pomorzu piątką na liście KO jest jedna z naszych największych gwiazd: Danuta Wawrowska – zachwala Marta Lempart. – To prawniczka, która lata temu zaczęła w Polsce walkę pod hasłem „alimenty to nie prezenty”, jest współautorką zapisów dotyczących izolacji sprawców przemocy i zmiany definicji gwałtu. W Warszawie na miejscu 9. jest wspaniała Dorota Łoboda, której działania są odpowiedzią na to, co wymyśla minister Czarnek i prawica, jeśli chodzi o polskie szkoły. W Olsztynie z listy Lewicy, jako pierwsza kobieta na liście, startuje Bożena Przyłuska, która jest najbardziej w Polsce zaangażowaną osobą, jeśli chodzi o walkę o świeckie państwo. Są jeszcze inne osoby, które startują z trochę dalszych miejsc, ale też mają szansę się dostać.

Celem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet jest przekonanie osób w wieku 18-25 lat, które były na protestach w 2020 roku, a teraz połowa z nich deklaruje, że nie idzie na wybory, żeby jednak poszły do urn. Do nich adresowana jest kampania „Głosuj za aborcją”.

Tej grupie mówimy: byłaś na protestach w sprawie aborcji, to teraz idź na wybory, bo to w tym momencie głosowanie także w tej sprawie. Pomóż nam, bo musimy uzbierać te 231 mandatów w przyszłym Sejmie, żeby w ogóle była realna możliwość zalegalizowania aborcji w Polsce – i zobacz, masz kandydatki i kandydatów, którzy zagłosują „za”! Daj nam szansę doprowadzić sprawę do końca. Idź głosować, dla legalnej aborcji – kończy liderka Strajku Kobiet.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Zamienić parasolki na długopisy

Do aktywnego udziału w nadchodzących wyborach ma przekonać kobiety ruszająca właśnie kampania profrekwencyjna „To Twój Wybór", zainicjowana przez Inicjatywę Głos Kobiet, grupę organizacji społecznych działających na rzecz ochrony i promocji praw kobiet. Celem kampanii jest uświadomienie kobietom sprawczości i siły ich głosu w wyborach, w kwestiach dla nich fundamentalnych. Kampania prowadzona jest przy wsparciu Fundacji Batorego oraz specjalistów ds. komunikacji, pracujących pro bono.

Mniej niż połowa młodych Polek deklaruje, że weźmie udział w wyborach parlamentarnych. Większość, choć wie jakiej Polski chce dla siebie i swoich bliskich, nie korzysta z prawa wyborczego, bo nie wierzy, że ich głos się liczy – alarmuje Inicjatywa Głos Kobiet.

Badanie Fundacji More in Common nt. nastrojów wśród kobiet przeprowadzone w maju 2023 pokazuje, że kobiety nie lubią rozmawiać o polityce. Unikanie takich rozmów deklaruje ponad 60 proc. młodych Polek, a tylko 40 proc. tych najmłodszych śledzi informacje w mediach i interesuje się wydarzeniami na polskiej scenie politycznej. Dlatego inicjatorki kampanii chcą je przekonać, że polityka nie jest czymś abstrakcyjnym, oderwanym od ich życia, ale wpływa na to, co dzieje się tu i teraz. Przesądza o sprawach istotnych w ich codzienności.

Strajki kobiet w obronie prawa do decydowania o ich życiu w 2020 roku pokazały siłę kobiet. Teraz czas pokazać nasz sprawstwo. Zamieńmy parasolki na długopisy. Pokażmy, że umiemy zadbać o nasze prawa apelują inicjatorki kampanii.

Kobiety na listach wyborczych 2023

Od 2011 roku lat w Polsce zasada obowiązuje, że co najmniej 35 proc. kandydatów na listach muszą stanowić kobiety. Nie oznacza to automatycznie, że taki sam odsetek pań zasiądzie w parlamencie. W obecnej kadencji Sejmu stanowią one zaledwie 28 proc.

W tegorocznych wyborach najbardziej równościowe okazały się listy Lewicy (452 kandydatek i 460 kandydatów), KO (436 kobiety i 483 mężczyzn) i Bezpartyjnych Samorządowców (406/469). Na przeciwległym biegunie jest Konfederacja (370/ 540). Niewiele lepiej wypadają PiS (372/548) i Trzecia Droga (378/540).

Jeśli chodzi o kobiety-jedynki to najwięcej jest ich na listach KO – 17 (na 41 okręgów). Kolejne pozycje to Lewica (14), PiS (10), Trzecia Droga (9), BS (8). Konfederacja pierwsze miejsce na listach dała tylko jednej pani, Annie Bryłce z okręgu konińskiego.

Źródło: OKO Press


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama