Od lat trwają bezskuteczne próby unormowania pracy szpitalnych oddziałów ratunkowych. Miejsca, gdzie teoretycznie powinien trafiać pacjent w stanie zagrożenia, po wypadku, z udarem lub zawałem, zamieniły się w wielogodzinne poczekalnie. Od poniedziałku, 1 stycznia od nadanego przez ratownika lub pielęgniarkę jednego z czterech kolorów zależeć będzie, czy pacjent otrzyma pomoc na SOR-ze.
Od trzech tygodni lekarze POZ nie mogą wystawiać pacjentom skierowań na Szpitalne Oddziały Ratunkowe. Jeśli ktoś miał nadzieję, że dzięki urzędniczej decyzji zmniejszy się tłok na SOR-ach, grubo się pomylił. Dlaczego nadal oddziały ratujące życie są szturmowane przez pacjentów, wymagających tylko badań i diagnozy lub założenia gipsu na złamaną nogę?