Z wyborów parlamentarnych 2023 zapamiętam dwa obrazy. Pierwszy to ciągnący ulicami Warszawy marsz, nawet jeśli nie milionowy, to i tak bezprecedensowo liczny. Drugi, późniejszy o dwa tygodnie, to kolejki do lokali wyborczych, w których niejednokrotnie stano jeszcze po oficjalnym zakończeniu głosowania.