Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ptaki, koty, ludzie i jeden śmiertelnie niebezpieczny wirus, który przełamuje bariery

W Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach do wtorku, 27 czerwca potwierdzono już 13 przypadków zakażenia kotów wirusem ptasiej grypy. W jaki sposób zwierzęta te zostały zarażone? Czy wirus zagraża ludziom i dlaczego jest tak niebezpieczny – odpowiada prof. dr hab. Bogusław Szewczyk, wirusolog z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii UG i GUMed, który ponad dwa lata był członkiem zespołu ekspertów powołanych przez UE do znalezienia źródeł przenoszenia wirusa ptasiej grypy.
kot u weterynarza

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Czy dziś, gdy  koty w Polsce atakowane są przez wirusa ptasiej grypy, istnieje niebezpieczeństwo przeniesienia choroby na ludzi?

Tego się najbardziej boimy. Rzeczywiście, możliwe jest przejście na człowieka wirusa od dzikiego lub hodowanego kota. Zostało udowodnione podczas wielkich epidemii drobiu w Chinach, że ludzie pracujący z drobiem, np. w ubojniach, zakażali się wirusem od ptaków. W przypadku choroby kotów, może jeszcze nie jest to związane z wielkim ryzykiem.

Trzeba jednak pamiętać, że próby przytulania do siebie chorego zwierzęcia mogą zakończyć się tym, że jego właściciel dostanie dawkę wirusa, która będzie dla niego szkodliwa. Dochodzi wówczas do przełamania tzw. bariery immunologicznej. Dlatego tak ważna jest, po zaobserwowaniu pierwszych objawów choroby, natychmiastowa izolacja zwierzęcia. Zasada jest jedna: kategorycznie należy unikać kontaktu z chorym kotem, bo może to sprawić, że zakazimy się wirusem ptasim.

Co w tej sytuacji powinniśmy przede wszystkim zrobić?

Należy zredukować niebezpieczeństwo. Lekarza weterynarii najlepiej ściągnąć do domu. Jeśli potwierdzi, że mamy do czynienia z ptasią grypą, to szansa na przeżycie zwierzęcia jest niewielka i pozostaje uśpić chorego kota.

Zawsze?

Trudno odpowiedzieć, bo bez dokładnych badań nie mamy pełnego obrazu sytuacji. O skali zachorowań nie wiemy jeszcze zbyt wiele, gdyż zebranie potwierdzonych danych przez Państwowy Instytut Weterynaryjny wymaga dłuższego czasu. Być może, nie wszystkie przypadki zachorowań były zgłoszone weterynarzom, i przy mniejszej dawce wirusa zwierzę przeżywało. W obecnej sytuacji jednak najważniejsza będzie odpowiedź na inne pytanie: w jaki sposób doszło do zakażeń u kotów?

PRZECZYTAJ TEŻ: Koty zabija wirus grypy? Są już wyniki badań z Trójmiasta

Weterynarze od początku ostrzegają, by nie dawać kotom surowego mięsa drobiowego. Może jest coś na rzeczy?

Przez ponad dwa lata jako jedyny Polak byłem ekspertem nadzwyczajnej komisji powołanej przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) Unii Europejskiej, której zadaniem było znalezienie źródeł przenoszenia wirusa ptasiej grypy. Komisja ustaliła, że choć ptaki przelotne są nosicielami różnych podtypów grypy, to jednak głównym wektorem przenoszącym wirusa jest człowiek.

Co to znaczy?

Niewykluczone jest, że źródłem zakażeń u kotów może być mięso drobiowe, być może sprowadzone nielegalnie z różnych, trudnych do określenia, miejsc na świecie. Wirus znajdujący się w takim zakażonym mięsie mógł przełamać barierę ochronną kota i doprowadzić do zachorowania.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zagadkowy pomór kotów? Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku zbiera dane z Pomorza

Koty, jak twierdzą weterynarze, giną w ciągu kilkudziesięciu godzin od pojawienia się pierwszych objawów choroby. Ptasia grypa jest tak samo niebezpieczna dla ludzi?

Od czasu pojawienia się ptasiej grypy w 1997 r., doszło do około tysiąca zachorowań osób pracujących z zakażonym drobiem lub też wykorzystujących mięso drobiowe pochodzące z zupełnie nieznanych źródeł. Liczba zgonów jest bardzo wysoka, rzędu ponad 50 procent.  Przy czym mówimy tu o krajach Azji, gdzie kontakt człowieka ze zwierzętami domowymi jest bardziej bezpośredni niż w Europie.

Objawy u osób zakażonych przez drób były podobne jak u chorujących kotów?

Tak. U ludzi także dochodziło do ostrej niewydolności oddechowej.

Dlaczego tak gwałtownie reagujemy na wirusa ptasiej grypy?

Wirus ten jest zupełnie nowy dla człowieka i dlatego przełamanie bariery ochronnej jest bardzo niebezpieczne. Człowiek, który nigdy wcześniej nie zetknął się z wirusem ptasiej grypy, staje się zupełnie bezbronny wobec nieznanego czynnika chorobotwórczego.

Tak samo dzieje się u kotów, które – jak donoszą weterynarze – masowo umierają.

Czy dochodziło do przenoszenia się wirusa ptasiej grypy z człowieka na człowieka?

Takie przypadki zdarzały się w rodzinie osoby chorej. Musiały być jednak spełnione określone warunki: bezpośredni kontakt i duże dawki wirusa przeniesione na osoby bliskie.  Być może już wcześniej dochodziło także do zakażeń od kotów, jednak nie mamy na to dowodów albo też są one niemiarodajne. W przeszłości jednak już stwierdzono, że kotowate, jak np. tygrysy w zoo w Bangkoku, były zarażone przez wirusa ptasiej grypy.

Niebezpieczeństwo potencjalnie istnieje. I choć nie jest to wirus koci, i nie jest to wirus ludzki, to jednak, przy odpowiednio dużej dawce, potrafi on przełamać bariery ochronne organizmów kota i człowieka.  

Rozmawiając o przełamaniu barier immunologicznych kotów i ludzi przez ptasią grypę, nie sposób nie wspomnieć o SARS-CoV-2. Tu także wszystko zaczęło się od Azji i od mutacji wirusa występującego wcześniej u zwierząt. Chociaż równocześnie wiele osób, w tym dyrektor FBI, uważa, że koronawirus wydostał się z laboratorium w Wuhan...

Wszystkie wirusy oddechowe przynoszą wiele szkody, jeśli świadomie lub nieświadomie wypuszczane są z laboratorium. Jednym z takich wirusów pochodzenia prawdopodobnie laboratoryjnego był także wirus grypy, który w 1977  roku wydostał się z laboratorium na granicy ówczesnego Związku Radzieckiego i Chin. Spowodował on niezbyt groźną pandemię tzw. wirusa grypy rosyjskiej. Pandemia ta, zresztą, bardzo szybko wygasła.

laboratorium

Nie powinniśmy się łudzić – badania wirusów chorobotwórczych w celach militarnych były, są i będą prowadzone w krajach autorytarnych. A może i nie tylko tam... Ważne jest, jakie są zabezpieczenia przed przypadkowym wydostaniem się wirusa na zewnątrz.

A co do SARS-CoV-2, nie możemy potwierdzić, że wyszedł on z laboratorium, choć różne fakty tego nie wykluczają. Jeśli miały być spełnione wszystkie warunki bezpieczeństwa, jest to niemożliwe, jednak przy ich naruszeniu staje się to już możliwe.

PRZECZYTAJ TEŻ: Co zabija koty? To ptasia grypa! Nowe ustalenia weterynarzy

Ptasia grypa też mogła narodzić się w laboratorium?

Nikt nie kwestionuje naturalnego pochodzenia ptasiej grypy. Natomiast jej ostra odmiana, prowadząca do śmierci, pojawiła się pierwszy raz w 1997 r. w Hongkongu. I dziś obecny wirus H5N1 nie jest już taki sam jak szczep, który zaatakował przed 26 laty. Uległ on w naturalny sposób  wielu mutacjom. Zresztą, żaden wirus nie jest stabilny, gdyż jego przeżycie wiąże się z możliwością dostosowania do gospodarza.

Jak powinniśmy zachowywać się dzisiaj, by, w miarę możliwości, ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy na inne gatunki?

Na każdym etapie powinna być stosowana bioasekuracja, czyli ochrona biologiczna, w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się patogenów. Zacznijmy od producentów: powinny być prowadzone bardzo ostre kontrole, nie tylko hodowli i możliwości wprowadzenia tego wirusa od dzikich ptaków bądź z innej fermy. Konieczne jest wyeliminowanie nielegalnego handlu mięsem drobiowym. Kiedy wystąpiły problemy z kotami, pojawił się pewien, raczej mało prawdopodobny, fake news o przetransportowaniu dużej ilości drobiowego mięsa z Ukrainy. Nie wykluczałbym jednak również nieuczciwych producentów z Polski. Drób, być może, pochodził z nielegalnego uboju. Jesteśmy w końcu potentatem, jeśli chodzi o produkcję mięsa drobiowego.

W dodatku „kocia epidemia” zaczęła się w Polsce i, z tego, co wiem, z żadnego innego kraju nie docierają do nas informacje o zakażeniach kotów wirusem ptasiej grypy. To się, oczywiście, może rozszerzyć na inne kraje, w sytuacji gdy nie mielibyśmy do czynienia z miejscowym dostawcą mięsa drobiowego z nielegalnego uboju. Uważam jednak za wielce możliwe, że jest to końcowe ogniwo zakażenia.

Jeśli już jesteśmy przy mięsie, to czy ludzie także ryzykują spożyciem drobiu?

Człowiek nie zje surowego kurczaka, a tylko to może grozić zakażeniem.

Wirus grypy jest znacznie łatwiej inaktywowany niż SARS. Ginie przy gotowaniu i smażeniu mięsa. Przy temperaturze 75 st. C – po 5 minutach, a w temperaturze 80 st. C – już po jednej minucie. Aby go unieczynnić, jajko trzeba umieścić w wodzie o temperaturze 60 st. C na minimum trzy minuty.

Za to w nieprzetworzonym mięsie H5N1 może trwać bardzo długo. Jeśli mięso włożymy do wody o temperaturze 0 st. C, zginie dopiero po 30 dniach, ale już w wodzie o temperaturze 22 st. – po czterech dniach.

Zamrażarka załatwi problem?

Może nie spowodować całkowitej inaktywacji wirusa. Lepiej sprawdzają się wysokie temperatury.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama