Izydor Gulgowski, ludoznawca i nauczyciel wiejski, na początku XX wieku o krajobrazie Kaszub pisał, że jest on tu „nadzwyczaj potężny”, „pełen wdzięku i uroku”, „bardzo urozmaicony i harmonijny”. Współtwórca najstarszego na ziemiach polskich i niemieckich skansenu we Wdzydzach Kiszewskich, był zdania, że pejzaż wywołuje, zatrzymuje i przekazuje nastrój. Stąd fotografie krajobrazu – a sam był zapalonym fotografem – określał jako obrazy nastroju. Te jego autorstwa przemawiają silnie do dziś.
Co dzieje się na naszych oczach z krajobrazem, którego położenie geograficzne i cechy przyrodnicze – stanowią najważniejszy wyróżnik województwa pomorskiego? Wyniki najświeższych badań, przeprowadzonych przez konsorcjum Instytutu Kaszubskiego i Fundacji IBRiS, przy wsparciu Centrum Badań nad Kulturą Pomorza UG zaprezentowano w połowie października na UG na seminarium „Pomorzanie – jak żyjemy, jaka jest nasza tożsamość?”
Uderza niedopriorytetowanie krajobrazu w decyzjach o zagospodarowaniu pomorskiej przestrzeni. W rzeczywistości nie stanowi on kwestii nadrzędnej ani w przypadku decyzji podejmowanych instytucjonalnie, ani indywidualnie. A w ostatnich latach wręcz pogłębia się gwałtownie chaos przestrzenny. Sytuacja staje się krytyczna, realizowane czy też planowane inicjatywy powiązane są z dewastacją krajobrazu, nie wyłączając terenów objętych ochroną.
To np. rozbudowa infrastruktury turystycznej w pasie nadmorskim, powstawanie osiedli – faweli domków rekreacyjnych, jak np. w środku kaszubskiej wsi Borzestowska Huta na terenie Kaszubskiego Parku Krajobrazowego (KPK), plan zabudowy rekreacyjnej łąk w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego (Łokciowe i Smołdziński Las) czy też poszerzanie terenów eksploatacji i przeróbki kruszywa ze złoża Częstkowo.
Czasy nie sprzyjają ochronie krajobrazu. Rozwój ekonomiczny, infrastrukturalny, urbanistyczny i turystyczny regionu to wyzwania, którym starają się sprostać nie tylko samorządy. Mocą zatwierdzonej w styczniu 2022 roku tzw. ustawy „dom bez formalności” każdy, kto dysponuje prawem własności do działki budowlanej bądź rekreacyjnej ma prawo bez zatwierdzenia projektu wybudować dom do 70m kw. Ład przestrzenny wydaje się więc stawać kategorią z innego porządku cywilizacyjnego i kulturowego.
Jak rozmawiać o krajobrazie?
Zwłaszcza gdy coraz częściej wyziera on spod wyszczerbionych płyt jumbo, zza wykwitów patodeweloperskiej unifikacji czy też fantazji indywidualnych inwestorów. Dodajmy jeszcze banerozę, trawiącą krajobraz poza Trójmiastem, rozlewającą się aż na teren KPK kakafonię architektonicznych form, stan nabrzeży jezior, rabunkową gospodarkę Lasów Państwowych. Temat to wysoce konfliktogenny, bo przecinają się w nim interesy rożnych grup, a choć wyposażeni jesteśmy w całą masę przepisów, dotyczących ochrony krajobrazu i środowiska, sytuacja pogarsza się gwałtownie. Trudno dostrzec racjonalność decyzji podejmowanych na różnych szczeblach i gotowość do wypracowania rozwiązań alternatywnych z udziałem społecznym. A zainteresowany obywatel postrzegany jest przez decydentów często jako intruz, wobec czego utrudnia się mu dostęp do informacji wszelkimi biurokratycznymi metodami.
Wzrastałam na gdańskiej Morenie w sąsiedztwie Lasów Trójmiejskich i nad jeziorem Raduńskim Dolnym, w sercu Szwajcarii Kaszubskiej. „Mòje stronë, mòje stronë są nôlepszé z wszëtczich strón. / Móm w nich kwiatë, wòdë, lasë w pòlù rosce żëtny plón” – nie tylko w chwilach uniesienia kaszubska dusza śpiewa słowami Jana Trepczyka, pieśniarza i działacza regionalnego z Wejherowa. Od dziecka dopominałam się o tę pieśń. Piękno moich stron się kurczy, a dotyczy zasobów nieodnawialnych. Jeśli nie powstrzymamy procesu, wypracowując rozwiązania i wdrażając skuteczne działania na rzecz zmniejszenia negatywnych zmian, niedługo śladów unikatowych walorów pomorskiego krajobrazu szukać będziemy już tylko w pieśniach i na historycznych fotografiach.
Paradoks sytuacji uderza z impetem
Decydując się na budowę czy też nabycie dom(k)u na Pomorzu, doceniamy krajobraz uspokajający rozedrgane myśli. Zdecydowanie nie chodzi nam więc o powtórkę miejskiego doświadczenia, gęstej zabudowy, sąsiadów zaglądających sobie nawzajem w okna, tłumu, pstrokacizny, bloków. Porośnięte drzewami miedze i ich szpalery wzdłuż szlaków komunikacyjnych łączące różnorodne pomorskie światy to kolejne charakterystyczne elementy tutejszego krajobrazu. Jednak w wyniku realizacji planów modernizacji dróg i wprowadzenia lex Szyszko aleje wycinane są dalece bez refleksji.
Medialnie nagłośniony ostatnio przykład to planowana modernizacja drogi Kołczygłowy-Trzebielino, którą dziś jeszcze przemierza się alejami klonowymi i lipowymi, po drodze mijając dwory poputtkamerowskie w Kołczygłowach i Poborowie. Ok. 800 drzew alei tworzących krajobraz kulturowy Pomorza przeznaczonych jest pod topór. Protest, którego celem jest wypracowanie alternatywnego rozwiązania trwa; stawką tak naprawdę jest nie tylko ta jedna aleja, ale zmiana w postrzeganiu alei w krajobrazie Pomorza, budowanie świadomości społecznej o ich znaczeniu dla tożsamości i jakości życia jego mieszkańców.
Niepowtarzalność miejsca tworzą: otaczająca natura, ślady odciśniętej historii i opowieści z nim związane. Pochodzący z Pomorza poeta, ksiądz i profesor, Janusz Pasierb, w tomiku Obrót rzeczy. Rok 1991 nazywając związki człowieka z krajobrazem Kaszub i Pomorza poszedł krok dalej, określając krajobrazy „stanami ducha”, w który wpisane jest zasada nec temere:
Krajobraz spaja więc mieszkańców obecnych i byłych, a także ich potomków. Za morzem, pofalowaną dalą poprzecinaną lasem, wstążkami jezior i sylwetkami pomorskich miast tęsknili ci, którzy stąd wyjechali - Niemcy, Żydzi, powojenni migranci. W pejzażu Pomorza odnajdują się też przybyli.
To doświadczenie zakorzeniania się w krajobrazie literacko oddał Zbigniew Żakiewicz, pisarz, publicysta i rusycysta, który wskutek powojennego porządku geopolitycznego opuścić musiał rodzinne Kresy. „Kaszubską stegną” zatytułował autobiograficzny szkic, w którym ten wileński Kaszuba tak oto ujął proces oswajania i umojenia obcych stron:
„Tak więc, najpierw zszedłem z wileńskiej stecki, aby wędrować mazowieckimi, śląskimi i karpackimi ścieżkami i szlakami. I oto odkrywcze lato 1970 roku, [...] przemierzyłem bezdrożami w poprzek całe Kaszuby: od Orłowa do Czarnej Wody nad Wdą. I wtedy to po raz pierwszy pod stopami poczułem kaszubską stegnę, [...] I oto po raz pierwszy od tamtych czasów poczułem, że wracam do siebie [...].”
Zbigniew Żakiewicz / pisarz, publicysta
Pomorskie stegny spinają bliższe i dalsze światy. Niegdyś „kocie łby”, leśne dukty bądź drogi piaszczyste oszpecane, dziś oszpecane płytami jumbo. Może poza głównymi szlakami komunikacyjnymi warto wrócić do tradycyjnego utwardzania kamieniami z tutejszych pól? Metodą bezpieczną dla kierowców i przydrożnych drzew, bo nie da się na nich rozwinąć prędkości zdradzieckiej dla zdrowia i życia. W Szkocji, Francji, Włoszech, Hiszpanii raz po raz natrafia się utwardzone kamieniem drogi. W niemieckich miastach Brandenburgii i Pomorza Przedniego wraca się do brukowanych dróg, tradycyjnego materiału w tej części Europy.
Ile dekad potrzebujemy, by zacząć odwracać proces betonowania Pomorza, doceniając zalety i piękno rodzimego materiału?
Przełamać dychotomię postrzegania krajobrazu (natura versus materialne ślady działalności człowieka) oraz stworzyć forum wokół tej kwestii różnych interesariuszy to jedno z wyzwań w działalności Instytutu Ochrony Krajobrazu Pomorza, który założyliśmy rok temu przy Uniwersytecie Gdańskim świadomi zaostrzenia negatywnych tendencji w pandemii.
Realizacja działań na rzecz zachowania integralności i autentyzmu krajobrazu kulturowo-przyrodniczego Pomorza, w tym udrożnienie kanałów komunikacyjnych między różnymi interesariuszami oraz wzmożenie merytorycznej debaty społecznej dotyczącej przemian krajobrazu - to nasze cele. Wśród członków-założycieli jest liczne grono eksperckie zajmujących się kształtowaniem krajobrazu, krajobrazem kulturowym i ochroną przyrody.
Dzięki grantowi fundacji Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny mamy możliwość szerzej wspierać inicjatywy obywatelskie dotyczące ochrony krajobrazu w zakresie konsultacji prawnych i merytorycznych. Oby wybory 15 października otworzyły nowy etap zarządzania krajobrazem.
Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk - profesor Uniwersytetu Gdańskiego, literaturoznawczyni z antropologicznym zacięciem, prezeska Instytutu Ochrony Krajobrazu Pomorza
Napisz komentarz
Komentarze