Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

„Jutro będzie padać”, czyli trwać znaczy wybierać

Obraz „Jutro będzie padać”, zrealizowany przez Fundację Aby Chciało Się Chcieć, to fabularna wizja będąca najbliżej zobrazowania złożonej tożsamość Kaszubów w świecie X muzy. To pierwsza produkcja, której twórcy postawili sobie za cel pokazanie wyborów Kaszubów z perspektywy ich samych. Nie ma tego, w takim stopniu, ani w „Blaszanym bębenku” będącym filmową adaptacją powieści Guntera Grassa, ani w „Kamerdynerze” zekranizowanym według scenariusza Mirosława Piepki, a tym bardziej w „Mieście z morza”, według scenariusza Andrzeja Kotkowskiego.

Reakcje widzów przychodzących na pokazy filmu, organizowane od jego premiery w dniu 22 stycznia w Centrum Kultury Spichlerz w Żukowie, w kolejnych miejscowościach w Pomorskiem, pokazują, że realizatorom udało się osiągnąć zamierzony cel. Świadczą o tym nie tylko gromkie brawa rozlegające się po trwającym  1 godzinę i 17 minut seansie, ocierane ukradkiem łzy wzruszenia, ale przede wszystkim ważne słowa, które padają nie tylko z ust autochtonów. W Pucku, na pokazie zorganizowanym w LO im. Stefana Żeromskiego przez Muzeum Ziemi Puckiej, film „Jutro będzie padać” obejrzeli na przykład widzowie z Łodzi. Wypowiadająca się w ich imieniu osoba, podziękowała twórcom obrazu, że pomogli jej jeszcze lepiej zrozumieć fenomen trwania Kaszubów.

- Nie raz, podczas swoich pobytów nad morzem, pytałam. kim oni właściwie są, za kogo się uważają i jak chcą być postrzegani. Po tym filmie ja już rozumiem, że nie ma sensu ich pytać o narodowość polską czy niemiecką, bo oni są po prostu Kaszubami - powiedziała.

Twórcami „Jutro będzie padać” jest Fundacja Aby Chciało Się Chcieć. Scenariusz do filmu napisał i go wyreżyserował Sebastian „Hermano” Karaśkiewicz, zdjęcia wykonał i zmontował całość Piotr Zatoń, produkcją kierowała Ewelina Karczewska-Luhm, a za zgodność z realiami epoki odpowiedzialna była Monika Kapiszka i Karolina Ewa Niemczyk. Wsparcie techniczne uzupełniali: Dominik Szyca, Łukasz Luhm, Magdalena Marcholewska, Iwona Ewa Klinger. Muzykę do filmu stworzył Paweł A. Nowak. Zwykle film fabularny realizowany jest przez kilkudziesięcioosobową ekipę. W tym przypadku zmierzyło się z tym zadaniem kilka osób! Nie stanowi to w żadnej mierze jakiegoś uszczerbku dla obrazu, do którego zdjęcia trwały dwa lata. Scenografię stanowiły głównie dwa kaszubskie skanseny: we Wdzydzach Kiszewskich i w Nadolu oraz wnętrza Izby Regionalnej w Gołczewie.

 

Zagrali w tym obrazie aktorzy nieprofesjonalni, nierzadko znani na Kaszubach z zupełnie innych życiowych ról. Wszystkim razem i każdemu z osobna należą się słowa niekłamanego uznania. Na szczególną uwagę, w moim odczuciu, zasługuje Katarzyna Kiedrowska-Zagozdon w roli Marii Jażdżewskiej. W geście, słowie i umiejętnie uzewnętrznionych emocjach znakomicie zagrała kaszubską matkę i żonę. Jej filmowy partner - Józef, czyli Bartosz Stachowiak, nie ustępuje jej kroku, wszak to postać znana już z kilku innych realizacji (głównie ekranizacji literatury kaszubskiej i fabularyzowanych dokumentów) Fundacji Aby Chciało Się Chcieć. Młody Maciej Mielewczyk zmierzył się z trudną rolą Erika Webbera, dowódcy niemieckiego oddziału „samoobrony” i zrobił to doskonale. Dominik Szyca i Maksymilian Pluto-Prądzyński, w roli braci Jażdżewskich, swoją grą, z dużym wyczuciem, pokazali dylematy targające w szczególny sposób ich wojennym pokoleniem. Aisha Jordan w roli Ewy Miller jest bardzo autentyczna, po prostu świetna. Nawet epizodyczna rola niemieckiego urzędnika, którą odegrał Mariusz Mówka, elektryzuje widza. Na osobne brawa zasługują osoby, które odegrały wszystkie dziecięce role w filmie. A do końcowego sukcesu tej produkcji przyczyniło się z pewnością także zaangażowanie statystów chociażby w scenie potańcówki. Wzięli w niej udział muzycy z Kapeli Begebenheit  oraz osoby skupione wokół projektu Wiejska Kuźnia Pamięci - Szady Buk.

Obraz „Jutro będzie padać” to historia filmowej rodziny kaszubskich gburów Jażdżewskich i ich niemiecko-polskich sąsiadów Millerów. Opowieść zaczyna się w roku 1930 i doprowadzona została do, tak mi się wydaje, 1948 roku. Snuje ją Stach, główny protagonista filmu, obok jego filmowego brata Jana Jażdżewskiego i sąsiadki Ewy od Millerów, której nieżyjąca matka była Polką. Tymczasem sielskie życie młodych oraz ich rodzin burzyć zaczyna geopolityka, w której Kaszuby - ta ich część od 1920 r. znajdująca się w Polsce - zaczynają mieć międzynarodowe znaczenie po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Jego zapowiedzi „odzyskania polskiego korytarza” rodzą nadzieję w Niemcach i dezorientację wśród Kaszubów obawiających się o swoją przyszłość. W tej atmosferze powstają listy proskrypcyjne, które doprowadzą ojca Józefa Jażdżewskiego na śmierć w jednym z leśnych miejsc pomorskiej kaźni. Tak powstaną też oddziały niemieckiej cywilnej „samoobrony”, które wsławią się bestialstwem w zabijaniu swoich polskich i kaszubskich sąsiadów. Potem przyjdzie czas na niemiecką listę narodowościową, której niepodpisanie groziło obozem KL Stutthof, na służbę w Wehrmachcie lub ucieczkę do partyzanckich oddziałów Gryfa Pomorskiego. A jeszcze później będzie czas na Armię Andersa na Zachodzie oraz nieludzkie gwałty i niewolę radzieckiego wyzwolenia. To oczywiście tylko tło dla osobistych,  dramatycznych wyborów bohaterów filmu, które okazały się wyborami całej generacji Kaszubów.

Nieuosobionym bohaterem filmu „Jutro będzie padać” są kaszubskie krajobrazy. Jeziora, lasy i wzgórza, ale również morze, nad którym jakby rodziła się nadzieja na nowe, lepsze życie i czasy. Niewątpliwie bohaterem niedopowiedzianym, niezauważanym niemal, jest wielojęzyczność. Języki: kaszubski, polski i niemiecki współbrzmią w filmie niezwykle naturalnie. A w scenie finałowej, kiedy Ewa powie: Witro będzie regnen, okaże się, że to właśnie wielojęzyczność może pomóc w odpowiedzi na pytanie kim są Kaszubi. Oszczędna w środkach wyrazu film “Jutro będzie padać” jest jednocześnie przejmujący. I chyba nie tylko scenariusz, reżyseria, zdjęcia i gra aktorska mają na to wpływ. To coś więcej. Mam wrażenie, że twórcom filmu udało się pokazać fragment kaszubskiej duszy. Los nie oszczędza jej się zgryzot, udręki i bólu niełatwych wyborów, a mimo to kaszubska jaźń trwa.  

Piętą achillesową omawianej produkcji jest jej udźwiękowienie. Zwracam na to uwagę, choć wiem, jak trudno było, przy tak ograniczonych środkach finansowych, uzyskać lepszy efekt dźwiękowy. W tej sytuacji dobrze się stało, że realizatorzy zdecydowali się na dodanie do obrazu listy dialogowej. Na niewątpliwy artyzm całości kładzie się też niewielkim cieniem pewne zacięcie dydaktyczne filmu. Chodzi o niektóre - nazwę to “dopowiedzenia” - które dodane są po polsku za pośrednictwem głosu głównego bohatera. Sceny, które one wieńczą, tłumaczą się, moim zdaniem, same za siebie i nie trzeba ich “objaśniać”. Twórcy filmu bronią jednak swoich wyborów i rozstrzygnięć. Niech więc zdecyduje widz, któremu polecam obejrzeć ten wyjątkowy film.

Autor: Artur Jabłoński                 

Zaplanowane pokazy filmu „Jutro będzie padać”:

  • 15 marca, g. 18.00, Centrum Kultury Spichlerz w Żukowie -
  • 16 marca g.18.00, MGOK Miastko
  • 17 marca g. 18:00 Chmielno, Lokalna Grupa Rybacka
  • 19 marca g. 17:00 Gniewino, pokaz w ramach obchodów Dnia Jedności Kaszubów, sala widowiskowo-kinowa
  • 20 marca g. 19:00 Chojnice, ChCK
  • 25 marca g.18.00 Loryniec, sala wiejska

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama