Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Dawać żebrakom czy nie? Prośba o jałmużnę postrzegana jest przez pryzmat mitów

Prośba o jałmużnę postrzegana jest przez pryzmat mitów, jako forma sprofesjonalizowanego oszustwa powiązanego z handlem ludźmi. Przeczą temu ministerialne dane. W Polsce traktujemy żebractwo jako styl życia i wybór oznaczający wysokie zarobki, a nie mamy na jego temat solidnych badań - wskazuje dr Tomasz Nowicki, współtwórca gdańskiej świetlicy opiekującej się dziećmi uczestniczącymi w czynnościach żebraczych, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego.
Dawać żebrakom czy nie? Prośba o jałmużnę postrzegana jest przez pryzmat mitów

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Sezon letni oznacza, że do nadmorskich i wakacyjnych miejscowości, jak co roku, przyjeżdżają dodatkowe żebrzące osoby, które liczą na większy zarobek dzięki ruchowi turystycznemu. Instytucje, jak chociażby gdański Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie - również jak co roku - uruchomią zapewne kampanie zachęcające by kierować takie osoby tam, gdzie otrzymają kompleksowe wsparcie. Czy apel: „nie dawaj pieniędzy osobie żebrzącej na ulicy, bo tam zostanie” jest słuszny?

Na pewno polskie odpowiedzi na zjawisko żebractwa nie opierają się na solidnych dowodach, dokumentach czy wiedzy na temat żebractwa. Badania, które w Polsce przeprowadzono nie pozwalają na sformułowanie żadnego wniosku na temat żebractwa. Nie chcę wchodzić szczegółowo w omówienie tego zagadnienia, ale wystarczy wspomnieć, że ostatnie rzetelne badania przeprowadzono w 1995 roku na zaledwie 35 osobach podejmujących czynności żebracze. W kolejnych badaniach nie wchodzono w kontakt z osobami żebrzącymi, a poddawano je obserwacji z ukrycia stosując literalnie takie kryteria opisu jak „rasa” i „kolor skóry”, a więc narzędzia dawno skompromitowane naukowo.

A publicystycznie możemy powiedzieć, że żebractwo w Polsce ma jakiś kolor skóry, pochodzenie etniczne albo na przykład płeć?

Znów muszę zastrzec, że nie mamy w kraju badań na ten temat, ale zdarza się, że w swoim przekazie i komunikatach medialnych instytucje korzystają z wizerunków osób pochodzenia romskiego, do zilustrowania zjawiska żebractwa.

Pewnie na ten temat też nie ma przekonujących danych, ale muszą się przecież zdarzać „cwaniacy” wykorzystujący dobrotliwość bliźnich dla łatwego życia albo osób, które „wsiąkają” w żebractwo, choć mogłyby przecież podjąć pracę...

Instytucjonalny przekaz na ten temat mnie nie przekonuje, jako nieoparty na rzeczowych ustaleniach. Z zagranicznych badań wynika tymczasem, że kampanie zniechęcające do wspierania finansowego osób żebrzących wpływają na pogłębienie u nich poczucia izolacji, wykluczenia i braku zaufania do instytucji. Ja zacząłem wręcz dawać żebrakom, kiedy dowiedziałem się, jak źle zdiagnozowana jest ich sytuacja.

Powstaje też pytanie: co wpływa na fakt, że proszenie o wsparcie przez biedne osoby, co raczej trudno uznać za czyn o wysokiej szkodliwości społecznej, staje się przedmiotem zainteresowania służb mundurowych? Warto wspomnieć, że karą najczęściej orzekaną za żebractwo jest kara ograniczenia wolności, a nie również przewidziana w prawie grzywna.

Na pewno polskie odpowiedzi na zjawisko żebractwa nie opierają się na solidnych dowodach, dokumentach czy wiedzy na temat żebractwa. Badania, które w Polsce przeprowadzono nie pozwalają na sformułowanie żadnego wniosku na temat żebractwa. Nie chcę wchodzić szczegółowo w omówienie tego zagadnienia, ale wystarczy wspomnieć, że ostatnie rzetelne badania przeprowadzono w 1995 roku na zaledwie 35 osobach podejmujących czynności żebracze. W kolejnych badaniach nie wchodzono w kontakt z osobami żebrzącymi, a poddawano je obserwacji z ukrycia stosując literalnie takie kryteria opisu jak „rasa” i „kolor skóry”, a więc narzędzia dawno skompromitowane naukowo.

dr Tomasz Nowicki / Uniwersytet Gdański

Ograniczenie wolności oznacza niemal zawsze nakaz wykonywania prac społecznych. Może sądy próbują w ten sposób „wychowywać” osoby żebrzące i niejako „edukować je przez pracę”?

Trudno powiedzieć, ale warto wspomnieć, że odbywa się to w oparciu o archaiczny przepis pochodzący z wczesnego PRL-u. Artykuł 58 paragraf 1 kodeksu wykroczeń stwierdza: „Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”. Zastosowane terminy nie zostały nigdy sprecyzowane, a więc nie wiadomo właściwie, co to znaczy „mieć środki egzystencji”, bo przecież kryteria ubóstwa i minimum socjalnego też są w Polsce różne.

Ale jednak możemy sobie wyobrazić osoby żebrzące, nie ze względu na przymusowe położenie i skrajne ubóstwo, a by zarobić. Czy w definicji żebractwa mieszczą się tylko biedacy i bezdomni, czy również uliczny grajek albo student, który „zbiera na piwo” podczas juwenaliów?

Na gruncie teorii praca artystów ulicznych określana jest jako jeden z rodzajów żebractwa. Natomiast wątki pojawiające się w Polsce w mediach i przede wszystkim konstruowane w badaniach społecznych, w kontekście żebractwa, zbiorczo, na użytek swoich badań, określiłem jako roboczą hipotezę „szczęśliwego żebraka”. Reprodukowane są tam miraże traktujące żebractwo jako styl życia i wybór, a nie sytuację przymusu oraz ukazujące je jako łatwą i opłacalną drogę do uzyskiwania stosunkowo dużych przychodów, rzekomo na poziomie od 6 do 15 tysięcy złotych miesięcznie.

Na właśnie, kiedy w wyszukiwarce internetowej wpisuję frazę: „ile zarabiają żebracy?”, odpowiedzią są artykuły z odpowiedziami typu: „500 złotych”, „nawet 1000 zł w dzień”.

To znów dane niepoparte żadnymi badaniami, ale to pozwala instytucjom zajmującym się pomocą społeczną wytłumaczyć niechęć żebrzących do przyjmowania od nich pomocy, bo niby dlaczego osoby osiągające dochody powyżej średniej krajowej, miałyby szukać wsparcia w instytucjach? Według nich, żebractwo jest sprofesjonalizowaną czynnością, posiadającą swoje atrybuty i figury, które pozwalają maksymalizować zarobek oraz jest formą oszustwa – wiąże się z przestępczością zorganizowaną i patologiami społecznymi. Bieda i ubóstwo są jedynie maską, za którą dochodzi do olbrzymich transferów środków finansowych.

Zdaję sobie sprawę, że moja teoria „szczęśliwego żebraka” ma trochę ironiczny charakter, ale faktycznie i na serio w wymiarze naukowym i przekazie kształtowanego przez polskie instytucje zajmujące się przeciwdziałaniem biedzie i wykluczeniu społecznemu, tak wygląda sytuacja.

Jest jakiś postulat, jak należałoby traktować żebractwo? Zdepenalizować? Pozwolić żebrać, jak kto chce? A co z wykorzystywaniem do żebrania dzieci czy zwierząt?

Postulatem na pewno jest zniesienie kar za żebranie zapisanych w kodeksie wykroczeń, o co dwukrotnie i bezskutecznie apelował do ministerstwa sprawiedliwości były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Wskazywał przy tym na przestarzałość sposobu prawnego postrzegania żebractwa, nieadekwatność obecnych przepisów do praw konstytucyjnych i podstawowych praw człowieka, wreszcie na wyrok Lăcătuş przeciwko Szwajcarii. W tym orzeczeniu, w styczniu 2021 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka, oceniając sprawę biednej kobiety Romni, skazanej na karę w wysokości 500 franków za żebranie i skierowanej na 5 dni do aresztu ze względu na niemożliwość jej uiszczenia, trybunał bezwzględny zakaz żebractwa określił jako środek „radykalny", który wymaga sądowej kontroli, a zwracanie się do innych ludzi po pomoc, europejscy sędziowie określili, jako prawo człowieka. Trybunał odniósł się także do przepisów zakazujących żebractwa, których celem jest zmniejszenie widoczności biedy w mieście lub przyciągnięcie inwestorów, które to nie stanowią uprawnionego celu z perspektywy praw człowieka

Nie chodzi jednak o to, by nie karać za wykorzystywanie w żebractwie osób trzecich czy skłaniania dzieci do żebrania – w tym zakresie mamy sądy rodzinne i pracowników instytucji społecznych, którzy powinni temu zjawisku przeciwdziałać. Konkretnym rozwiązaniem wypracowanym w Gdańsku w tym względzie jest też wakacyjna świetlica dla dzieci romskich działająca cyklicznie od 2016 roku, stworzona po to by zaoferować zajęcia opiekuńczo-wychowawcze przy jednoczesnym braku ingerencji w to, że rodzice dzieci, jeśli nie mają innego wyjścia, mogą zostać na ulicy by zdobywać tam środki do przetrwania.

A zwierzęta?

Jeśli chodzi o ich wykorzystywanie do żebrania nie mamy odrębnych zakazujących tego przepisów, choć oczywiście – w skrajnych przypadkach – można mówić o znęcaniu się nad zwierzętami. Najczęściej nagłaśniane przez media lub oddolne publikacje w mediach społecznościowych są przypadki, gdy organizacje społeczne broniące dobrostanu zwierząt podejmują interwencje polegającą na odbiorze lub próbie odbioru zwierzęcia. Często mają one wydźwięk rasistowski, wiążą się z wcześniejszym fotografowaniem i nagrywaniem osób żebrzących i publikacją wizerunku w sieci bez zgody, co rozpoczyna nagonkę i falę hejtu.

W mediach zdarza się określenie „mafia żebracza”. Coś takiego istnieje?

W Polsce od lat pokutuje mit, powielany zresztą przez część badaczy opowiadających się po stronie „walki" z żebractwem, dotyczący rzekomego ścisłego powiązania żebractwa z handlem ludźmi i wykorzystywaniem do niego osób trzecich. Tymczasem od wielu lat dane statystyczne publikowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie ujawniają tej skali procederu, a wręcz wskazują na jego zanikanie. Jeszcze w 2015 roku dane Krajowego Centrum Interwencyjno-Konsultacyjnego dla Ofiar Handlu Ludźmi ujawniały 13% poszkodowanych zmuszanych do żebractwa, ale w latach 2019-20 nie odnotowano żadnego takiego przypadku, a raport za 2021 rok ujawnił jedną taką osobę w skali kraju.

Postulatem na pewno jest zniesienie kar za żebranie zapisanych w kodeksie wykroczeń, o co dwukrotnie i bezskutecznie apelował do ministerstwa sprawiedliwości były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Wskazywał przy tym na przestarzałość sposobu prawnego postrzegania żebractwa, nieadekwatność obecnych przepisów do praw konstytucyjnych i podstawowych praw człowieka

dr Tomasz Nowicki / Uniwersytet Gdański

A tak zwane figury żebracze? Omówienie ich typów, takich jak „kaleka”, „kościół w tle” czy „dziad” pojawia się np. w udostępnionych w internecie materiałach dydaktycznych Centrum Szkolenia Policji „Żebractwo jako zjawisko patologii społecznej”…

W swojej analizie sięgam między innymi do teorii postkolonialnej, ale nie wchodząc w jej zawiłości i w uproszczeniu, chodzi o to, że figuryzacja żebractwa jest kategorią zewnętrzną - narzuconą. Jest też oparta na micie związanym z profesjonalizacją żebractwa i opowieścią o osobach, które gdy decydują się żebrać przechodzą jakieś specjalne szkolenia. To bzdura. Gdy weźmiemy przykładowo figurę „kaleka" i osobę pozbawioną nogi, która licząc na jałmużnę, eksponuje brak kończyny, to według klasyfikacji figur żebraczych jest to przyjmowana przez nią strategia i intencjonalne, przemyślane działanie mające maksymalizować zysk. Żebractwo w tym ujęciu staję się swoistym spektaklem, grą pozorów polegającą na przywdziewaniu roli skodyfikowanej w ekspresji figur żebraczych. Staje się ono w tej optyce formą fasadowego oszustwa polegającego na przywdziewaniu maski biedy, która rekonfiguruje „prawdziwą biedę" gdzieś indziej.

Sprowadzanie zjawiska biedy do kategorii jakiejś zinstrumentalizowanej, sprofesjonalizowanej strategii przypomina skompromitowany w naukach społecznych dyskurs zbudowany wokół teorii „underclass" i kultury biedy. To była próba opisania praktyk tworzonych i reprodukowanych w obszarze ubóstwa, tak jakby był to docelowy stan pewnych grup społecznych – jakby kultywowały one pewne schematy zachowań i tworzyły własną rzeczywistość równoległą do tej działającej powszechnie. Stąd na przykład opowieści o „szczęśliwych Cyganach" – biednych i wykluczonych, ale wolnych i chcących przecież żyć poza społeczeństwem.

W środę [14 czerwca 2023 r.] przedstawiłem na seminarium „Żebractwo. Między dyskursem naukowym i działaniem społeczno-edukacyjnym" jakość badań nad tym zagadnieniem w Polsce i wniosek, badaczy społecznych, których na sali było z 15-20 brzmiał: my nic nie wiemy, to co wynika z polskich badań nad tematem to kpina, a nie diagnoza.

dr Tomasz Nowicki - adiunkt w zakładzie Pedagogiki Społecznej Uniwersytetu Gdańskiego. Od 2016 roku do 2019 roku kierował w Gdańsku Międzysektorowym Zespołem ds. imigrantów romskich – w skład zespołu wchodzili przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, Straży Miejskiej, policji, Urzędu Miasta, Straży Granicznej, pedagodzy z gdańskich szkół oraz kuratorzy sądu rodzinnego, a jednym z zadań zespołu było diagnozowanie zjawiska żebractwa. W latach 2017-2019 odpowiadał za koncepcję i realizację pierwszego w Polsce projektu „Letniej świetlicy Wielokulturowej", której zadaniem była opieka nad dziećmi uczestniczącymi w czynnościach żebraczych. Projekt opierał się na trzech filarach: streetworkingu i monitorowaniu zjawiska żebractwa dzieci, pracy pedagogów z dziećmi oraz aktywnym zaangażowaniu społeczności romskiej.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama