Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przyszliśmy tu po dyngusie, zaśpiewamy o Jezusie. Od rodziny do rodziny, daj nam Panie sztuk słoniny

Jajka w okresie wielkopostnym stanowiły swojego rodzaju tabu, bo pochodziły od zwierząt, więc bogobojni Kaszubi, poważnie traktujący post, nie brali ich do ust przez 40 dni, a zebrane jajka przeznaczali do spożycia w okresie świątecznym, a także do jedzenia w okresie przednówkowym. Ktoś może zapytać, jaki ma to związek z dyngusem? Spory.
Przyszliśmy tu po dyngusie, zaśpiewamy o Jezusie. Od rodziny do rodziny, daj nam Panie sztuk słoniny

Autor: Fot. Pixabay

Dyngus, czyli zwyczaj polegający na chłostaniu gałązkami brzozowymi bądź jałowcowymi gałązkami zbieranymi przed palmową niedzielą wiązał się nierozerwalnie z wykupywaniem się panien od chłostania przez wręczanie degownikom różnorodnego prowiantu, a szczególnie malowanych jajek. Tradycyjnie degowanie trwało tak długo, aż panna wsadziła do kosza noszonego przez degowników ofiarę. Były jednak wyjątki, szczególnie, gdy chodziło o chłostanie gałązkami jałowca. Panny poczytywały sobie za zaszczyt posiadanie większej niż sąsiadki różowych liczby śladów po ukłuciach igiełek jałowca, albowiem miało to oznaczać większe powodzenie u chłopców.

Niezrównana badaczka obrzędowości kaszubskiej, Bożena Stelmachowska, w swoim dziele „Rok obrzędowy na Pomorzu” wydanym w 1933 roku pisze, że w latach, w których prowadziła badania, dyngus był domeną dzieci. Chłopcy i dziewczynki chodzili po domach z gałązkami zazielenionej brzozy (trzymano ją w wiadrze z wodą umieszczonym blisko pieca), smagają panny po nogach i śpiewali:

Przyszliśmy tu po dyngusie,

Zaśpiewajmy o Jezusie,

O Jezusie, co zmartwychwstał.

Alleluja, Alleluja.

Dyngus, dyngus,

Po dwa jaja,

Nie chcę chleba,

Tylko jaja.

Przyszedłem tu po dyngusie,

Leży placek na obrusie.

Tata kraje, mama daje,

Proszę o malowane jaje.

Dyngu, dyngu,

Kopa jaj –

Nie chleba –

Jeno jaj.

Dziwny zwyczaj, bo w latach, jakie jeszcze pamiętamy, w każdy poniedziałek po ulicach biegały grupy chłopców, którzy byli w stanie taszczyć wiadra z wodą, a potem bez skrupułów wylewać je na głowy przechodniów. Rodzaj gry, w której znaczenie miał raczej rodzaj flirtu, który miał na celu pokazanie swojego znaczenia jako panny na wydanie, a nie sponiewieranie ofiary zimnym kubłem wody.

Dodajmy, że w niektórych obszarach Pomorza ludzie starsi pozostawali pod zwyczajową ochroną. W związku z tym, kiedy młodzież wpadała do domu z witkami dyngusowymi, starsze kobiety były honorowane złożeniem u ich nóg zielonych różdżek, czemu towarzyszyły ukłony i całowanie z szacunkiem ręki starszej pani.

Życzę wszystkim spokojnego dyngusa, dobrej zabawy i obcowania z tradycją.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama