Szkoła z Lisewa Malborskiego zyskała popularność, o jakiej z pewnością nie marzyła. Nie tylko w pomorskich, ale i w ogólnopolskich mediach pojawiła się informacja o tym, że kilkoro uczniów obraża nauczycielkę, nagrywając to i na żywo transmitując na TikToku. Sprawa trafiła na policję, a za znieważenie funkcjonariusza publicznego, jakim jest nauczyciel, uczniami zajmie się sąd rodzinny.
- Nauczyciele nie czuli się całkowicie bezpiecznie już od lat, ale teraz jest coraz gorzej – uważa Marta, polonistka z podgdańskiej podstawówki. Potwierdzają to jej koledzy. - Jeszcze kilka lat temu szkoła podstawowa wydawała się oazą spokoju w porównaniu ze średnimi, ale to już przeszłość.
Pani się was boi?
Szkoła w Lisewie Malborskim nie jest duża – chodzi do niej niespełna 200 uczniów. Wszystko zdarzyło się w trakcie kilku ostatnich minut lekcji matematyki w klasie VII.
- Nauczycielka natychmiast po lekcji zgłosiła nam, że uczniowie zachowywali się w sposób niewłaściwy, byli wulgarni i że używali telefonów - mówił Patryk Dobrzyński, dyrektor lisewskiej szkoły. - Uczniowie już wyszli i tego dnia nie udało nam się sprawy wyjaśnić. Przenieśliśmy to na następny dzień, kiedy klasa miała mieć godzinę wychowawczą - dodaje. Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, że zdarzenie było transmitowane na TikToku.
ZOBACZ Przeklinali i obrażali na lekcji nauczycielkę
Co jest na nagraniu? Uczniowie krzyczą w stronę nauczycielki: „Chu... ci w du...". W tle słychać nauczycielkę, która stara się prowadzić lekcję, na nagraniu pada jej nazwisko. Uczniowie czytają komentarze oglądających, odpowiadają na pojawiające się pytania. Ktoś pyta: „pani się was boi?” Inni uczniowie nie reagują. Nagranie się kończy, gdy słychać dzwonek na przerwę. Nagrywający wołają: „Pakujemy walizy i wyp... stąd”.
Dzień później, gdy dyrektor szkoły poznał nagranie, powiadomił o tym policję z Nowego Stawu.
- Policjanci z Nowego Stawu zostali powiadomieni przez dyrekcję szkoły w Lisewie Malborskim o otrzymanej wiadomości z filmem wideo nagranym podczas transmisji na żywo w Internecie, na którym uczniowie w sposób obelżywy zwracają się do jednej z nauczycielek. Policjanci ci w szkole w Lisewie Malborskim zabezpieczyli tę wiadomość oraz nagranie oraz przyjęli zawiadomienie od nauczycielki w związku ze znieważeniem funkcjonariusza publicznego, bo taki status mają nauczyciele – mówi Sylwia Kowalewska z policji w Malborku.
Potwierdzono, iż za relacje w Internecie odpowiada czworo uczniów klasy VII w wieku 14 i 15 lat. Nie zostali przesłuchani, bo taką dyspozycję może dopiero wydać Sąd Rodzinny, który o całej sprawie został przez funkcjonariuszy poinformowany. Oprócz znieważania funkcjonariusza publicznego policjanci wystąpili o dodatkowe ukaranie „bohaterów” filmu za publiczne używanie wulgaryzmów. Uczniowie mogą być też ukarani za demoralizację innych.
Uczniowie „występujący” na nagraniu ponieśli już pierwsze, zgodne ze statutem szkoły konsekwencje – potwierdza nam Katarzyna Lewińska, wicedyrektorka szkoły. - Ale nie tylko oni, również pozostali uczniowie tej klasy, którzy nie reagowali na całą sytuację. Zostali pozbawieni szkolnych funkcji w samorządzie klasowym, dodatkowo wszyscy uczniowie tej klasy mają bezwzględny zakaz przynoszenia do szkoły telefonów komórkowych. Powołaliśmy w szkole specjalny zespół składający się z dyrekcji, psychologa, pedagoga oraz rodziców tych konkretnych uczniów.
Wniosek policji, który trafił do sądu rodzinnego, zawierał opis znieważenia funkcjonariusza publicznego, dokumentację używanych wulgaryzmów i ocenę demoralizacji młodzieży. - Wszystko jest teraz w decyzji sądu. Katalog środków jest bardzo szeroki, rozpoczynając od upomnienia, poprzez prace społeczne i nadzór kuratora, aż po umieszczenie w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym - podkreśla as. Sylwia Kowalewska.
Co to jest zniewaga?
Nauczyciel to funkcjonariusz publiczny. Art. 226. Kodeksu karnego brzmi: „Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.
Zniewagę należy rozumieć „jako dobitne i stanowcze zachowanie się sprawcy, demonstracyjnie podkreślające pogardę w stosunku do nauczyciela. Może to być epitet słowny lub obelżywy gest, powszechnie uważane za obraźliwe i tak odbierane przez nauczyciela”.
Z kolei zniesławienie polega na „publicznym pomawianiu nauczyciela o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć go w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebną do wykonywania zawodu pedagoga”.
- Nastolatek nie zdaje sobie sprawy, że obrażając nauczyciela na lekcji, znieważa funkcjonariusza publicznego. Zresztą dla większości, jak myślę, nie ma to znaczenia, wydaje im się, że w sieci są anonimowi i bezkarni – uważa psycholog szkolna.
Cyberaiting
Nauczycielka z Lisewa Malborskiego stała się ofiarą cyberaitingu – nie ma wątpliwości psycholog Karolina Szelest. - To taka „zabawa”, próba sprowokowania nauczyciela do utraty panowania nad sytuacją. Jest fotografowany lub filmowany w krępujących lub obraźliwych okolicznościach.
Cyberaiting to jedna z form stosowania przemocy przez prześladowanie, zastraszanie, nękanie czy wyśmiewanie przy wykorzystaniu portali społecznościowych czy aplikacji typu TikTok.
Do internetu trafiają więc filmy czy zdjęcia opatrzone nieprzyjemnymi komentarzami. Kilka lat temu w sieci pojawiały się np. zdjęcia nauczycieli, za plecami których uczniowie wykonywali wulgarne gesty albo się obnażali. Według raportu Norton Online Family, na całym świecie, jeden na pięciu nauczycieli osobiście doświadczył cyberbaitingu lub zna innego nauczyciela, który ma tego rodzaju doświadczenia – mówi psycholożka. - Możliwość transmitowania na żywo dodatkowo nasiliły to zjawisko. Nastolatki nagrywają zabawne – w ich mniemaniu – sytuacje, nie mając tak naprawdę świadomości, jak wielka jest szkoda, jaką wyrządzają. Ważniejsze są „lajki”, poczucie sławy i akceptacji w internecie, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, bo wydaje im się, tak jak wielu dorosłym, że obrażanie w internecie jest anonimowe i bezkarne.
Próba sił
O ryzykownych sytuacjach, jakie dotykają nauczycieli, chciałam porozmawiać z kilkorgiem z nich. Rozmowa miała być właśnie o radzeniu sobie z takimi sytuacjami jak ta w Lisewie Malborskim i o tym, jak to jest być nauczycielem, gdy szkoła wydaje się wrogim miejscem. To miał być wywiad – z imieniem, nazwiskiem. Nie udało się, żaden z trojga moich rozmówców nie chciał się zgodzić. - Chyba zwariowałaś – mówili.
Jagoda, chemiczka w szkole średniej: - Gdyby się dowiedzieli, czego się obawiam, to mogłabym już spakować manatki i na żadną lekcję już nie przychodzić.
Maciej, historyk w podstawówce: - Jest regulamin, statut szkoły i co z tego? Ilu uczniów przejmuje się obniżoną oceną ze sprawowania? Z moich obserwacji wynika, że niewielu. Ilu rodziców zagląda regularnie do dziennika elektronicznego? Nauczyciel ma zaciskać zęby i radzić sobie z każdą sytuacją. Odsłaniasz się, to masz przerąbane.
Marta: - Młoda nauczycielka miała sytuacje z kilkoma uczniami, z którymi od początku nie potrafiła sobie poradzić. Najpierw były głupie żarty, potem seksualne aluzje. Chłopaki dostali nagany, ale ona po roku zrezygnowała z pracy, bo się bała.
Jagoda: - Nauczyciele bywają bardziej zestresowani od uczniów. Mówię do jednego, że zadzwonię do jego kuratora, a on, żebym włączyła telefon na głośnomówiący, to sobie wszyscy razem porozmawiamy. Nie mogę wdawać się z nimi w słowne potyczki. Nie powinnam przegrać, bo stracą w stosunku do mnie respekt, ale nie powinnam też wygrać, żeby ich nie upokorzyć.
Telefon własność prywatna
Żadne z nich nie ma wątpliwości - po pandemii i zdalnym nauczaniu jest jeszcze gorzej. - Zorientowali się, że mają jeszcze jedno narzędzie – platformy do bezpośredniej transmisji.
Maciej jest przekonany, że takich filmów, jak ten z Lisewa Malborskiego pojawia się w sieci wiele. - I co z tego, że w statucie szkoły jest punkt, zakazujący używania telefonów na lekcji? Nie mogę go zabrać, jeśli złamią zakaz, bo to własność prywatna.
To, czy uczeń może korzystać z telefonu w czasie lekcji, jest zazwyczaj zapisane w regulaminie szkoły. Uczeń ma prawo posiadać telefon, a jego zabranie nawet na zasadach zgodnych ze szkolnym regulaminem (np. do depozytu na czas lekcji), musi odbywać się za wiedzą oraz zgodą ucznia i rodziców. MEiN przypomina natomiast, że prawo nie pozwala na całkowity zakaz przynoszenia telefonów do szkoły.
A co w przypadku, gdy uczeń nie chce wyłączyć telefonu? Nauczyciel nie może bez zgody ucznia dotknąć jego przedmiotów i nimi zarządzać. Może jedynie obniżyć zachowanie, skontaktować się z rodzicami, poprosić o konsultację z pedagogiem lub psychologiem szkolnym.
Jagoda: - Kilka lat temu, gdy nauczyciel w mojej szkole groził uczniowi odebraniem telefonu, bo głośno słuchał muzyki, ten wołał, że nikt nie ma prawa go dotknąć.
Kilka tygodni temu Rada Dzieci i Młodzieży przy MEiN zarekomendowała przyjęcie zakazu korzystania z telefonów na lekcjach i na przerwach. Rekomendacja to wynik konsultacji, w których wzięło udział ponad 1,5 tys. uczniów. Zakaz używania telefonów w szkole obowiązuje m.in. we Niemczech, Włoszech czy Czechach. W Francji za złamanie zakazu można zabrać uczniowi telefon do końca dnia lub obciążyć dodatkowymi pracami domowymi. W przypadku nagminnego łamania zakazu uczeń może nawet zostać relegowany z klasy lub szkoły.
Problem za problemem
Jagoda: - Dwadzieścia lat temu, gdy zaczynałam pracę, zdarzały się klasy, gdzie był jeden - dwóch uczniów, z którymi ciężko było sobie poradzić. Teraz nie ma klasy, w której nie byłoby problemu z kilkoma uczniami. Nauczyciel rzadko jest przygotowywany do pracy z tymi trudniejszymi nastolatkami.
Karolina Szelest przypomina, że w pracy nauczyciela zdarzają się i zdarzać będą coraz trudniejsze sytuacje. - Cały czas, z każdym kolejnym rocznikiem uczniów, trzeba pracować nad relacjami i szacunkiem. Jako dorośli nie jesteśmy w stanie przewidzieć kolejnej mody, której dzieci ulegną w internecie, najważniejsza jest więc profilaktyka, ciągłe rozmowy o takim traktowaniu innych, ja my chcielibyśmy być traktowani.
Szkoła w Lisewie Malborskim przygotowuje dodatkowe warsztaty i zajęcia profilaktyczne dla uczniów, by, jak mówi – jak mówi Katarzyna Lewińska, z tej „lekcji” wnioski wyciągnęli nie tylko uczniowie tej konkretnej klasy.
Współpraca Olek Knitter
Napisz komentarz
Komentarze