Łukasz Greinke pełnił funkcję prezesa zarządu ZMPG S.A. od 2016 roku. W momencie powołania na to stanowisko był w środowisku portowym osobą właściwie nieznaną. Z wykształcenia prawnik, absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, od 2009 roku był partnerem w Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów Greinke Mydlarski Zysk i Partnerzy, której klientami byli niektórzy pomorscy politycy Prawa i Sprawiedliwości. Zasiadał też w radach nadzorczych kilku spółek, także związanych z gospodarką morską.
W komunikacie ZMPG S.A. informującym o odwołaniu prezesa napisano, że „skutecznie dążył do rozwoju i profesjonalizacji usług Spółki oraz umacniania pozycji portu na arenie międzynarodowej”, oraz że „dzięki sprawnemu zarządzaniu, Port Gdańsk jest dziś najszybciej rozwijającym się portem europejskim ostatniej dekady”. Nie podano jednak przyczyn rezygnacji z usług tak sprawnego menedżera, w dodatku na kilka miesięcy przed wygaśnięciem kadencji i bez wskazania jego następcy. Komunikat informuje jedynie, że „zgodnie z obowiązującymi regulacjami Rada Nadzorcza bez zbędnej zwłoki rozpocznie postępowanie w celu uzupełnienia składu zarządu”.
Był bardzo ostrożny. Powszechnie uważano, że jest człowiekiem „nie do ruszenia”. Dlatego jestem zaskoczony tym odwołaniem.
Zbigniew Canowiecki / prezydent Pracodawców Pomorza
- Laurka w komunikacie zarządu jest zasłużona. Portem zarządzał racjonalnie, nie do końca godził się na różne propozycje ze strony Skarbu Państwa. Miał dobre kontakty z premierem Morawieckim – ocenia Władysław Jaszowski, emerytowany dziennikarz, ekspert branży morskiej, były doradca przewodniczącego rady interesariuszy Portu Gdynia.
Bardziej powściągliwy w chwaleniu byłego już prezesa jest inny publicysta morski, kpt. ż.w. Marek Błuś.
- Niczym specjalnym się nie wykazał, bo nie miał ku temu pola. Kierowanie portem to bardzo prosty biznes, trudno coś tu zepsuć, a obroty robi nie zarząd, ale operatorzy.
- Miły, ale zdystansowany, nie wchodził w bliskie kontakty z lokalnymi środowiskami gospodarczymi. Był bardzo ostrożny. Powszechnie uważano, że jest człowiekiem „nie do ruszenia”. Dlatego jestem zaskoczony tym odwołaniem - to z kolei opinia prezydenta Pracodawców Pomorza, Zbigniewa Canowieckiego.
Nieoficjalnie spekuluje się, że odwołanie Łukasza Greinke może być skutkiem „walki buldogów pod dywanem”, czyli wojny podjazdowej toczącej się pomiędzy różnymi frakcjami Zjednoczonej Prawicy.
Napisz komentarz
Komentarze