Prof. Dariusz Filar to ekonomista oraz były nauczyciel akademicki, przez lata związany z Uniwersytetem Gdańskim. W latach 2004-2010 był członkiem Rady Polityki Pieniężnej, wcześniej zajmował stanowisko głównego ekonomisty Banku Pekao. Jesienią 2015 r. na rynku wydawniczym ukazała się książka pt. „Między zieloną wyspą a dryfującą krą”, w której prof. Filar dokonał bilansu gospodarczych osiągnięć rządu PO-PSL. Pozycja, wypuszczona na kilka tygodni przed przejęciem władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, powinna być dobrym punktem wyjścia do podsumowania ostatnich ośmiu lat pod kątem dbałości rządu o finanse państwa, zwiększania innowacyjności gospodarki, jej konkurencyjności, oraz przejrzystej polityki podatkowej. W ocenie prof. Filara, w ciągu tych lat Polska jako łódź płynąca pomiędzy zieloną wyspą a niebezpieczną krą trafiła na mieliznę, z której nie umie i nie do końca chce się wydostać.
– Znaleźliśmy się w sytuacji szorowania łodzią pod dnie, spowolnienia gospodarczego oraz wysokiej inflacji. Ułożyło się to tak, że zamiast poprawiania naszej sytuacji, weszliśmy na błędny kurs sterowania gospodarką, a teraz płacimy za to cenę – mówił prof. Dariusz Filar podczas spotkania autorskiego w siedzibie Pracodawców Pomorza przy al. Zwycięstwa w Gdańsku, promującego książkę pt. „Na mieliźnie”.
PRZECZYTAJ TEŻ: Na całym świecie gospodarka będzie przegrywać z polityką, a polityka jest nieprzewidywalna
Prowadzący spotkanie Marek Tokarczyk pytał autora, skąd tak niska skłonność do inwestowania w Polsce, którą profesor zdiagnozował w swojej książce jako jeden z głównych problemów dalszego rozwoju kraju.
– Do roku 2015 r. stopy inwestycji w Europie i w Polsce były na bardzo podobnym poziomie. Polska miała 20 proc., a Europa ok. 21 proc. Po 2015 r., a zwłaszcza po wstrząsie covidowym, Europa zaczęła bardzo mocno inwestować, natomiast nasze inwestycje zaczęły „zjeżdżać” do 16 proc. Gorzej jest już tylko w Grecji. Dlaczego tak się stało? Na pewno nie jest tak, jak to niektórzy mówią, że przedsiębiorcy nie inwestują na złość władzy.
W badaniach nastrojów wychodzą trzy rzeczy: niepewność podatkowa, bardzo gwałtowne podniesienie urzędowej płacy minimalnej oraz wiek emerytalny, a więc odejście z rynku pracy grupy dobrych fachowców, ale już w zaawansowanym wieku. Koncepcja była taka, że zostanie to zastąpione przez inwestycje publiczne. Jednak sprowadzają się one jedynie do tego, że setki milionów trafiają na analizy, reklamy i promocje. Poza przekopem Mierzei Wiślanej – i nie przekonuje mnie argument, że Elbląg będzie kiedyś wielkim portem morskim – nie zrobiono nic konkretnego.
prof. Dariusz Filar / ekonomista
Równie źle prof. Filar ocenia dokonania rządu w zakresie pobudzenia innowacyjności.
– Z innowacyjnością w Polsce nigdy nie było dobrze. To obszar, w którym zawsze można było działać lepiej. Od momentu zmiany w PFR, zaczęto przekazywać środki na nacjonalizację przedsiębiorstw, zamiast wspierać nowatorskie rozwiązania – mówił prof. Filar.
Z innowacjami zjechaliśmy na poziom jeszcze gorszy niż to było wcześniej. Obecnie jesteśmy na 6. miejscu od końca w Europie. Tak jak w ogóle nie ma inwestycji, tak samo nie mamy inwestycji proinnowacyjnych. To jeden z przejawów szorowania po mieliźnie.
prof. Dariusz Filar / ekonomista
Poproszony przez jednego z uczestników o wczucie się w rolę następcy prezesa Narodowego Banku Polskiego, odpowiadał:
– Na pewno zacząłbym od odbudowania zespołu analitycznego tej instytucji. NBP miał do dyspozycji grupę kompetentnych osób, które były stopniowo zwalniane oraz wyciszane. Odbudowa takiego zespołu to sprawa konieczna. Poza tym, jeżeli mamy inflację bazową przekraczającą 11 proc. i stopę procentową o połowę niższą, to nie wierzę, by mogła ona skutecznie zadziałać. Podnoszenie stóp byłoby niezbędne plus wiarygodna komunikacja.
PRZECZYTAJ TEŻ: Pomorska gospodarka poradziła sobie w pandemii. Co będzie dalej?
Książka „Na mieliźnie” ukazała się nakładem Wydawnictwa „Arche”.
Napisz komentarz
Komentarze