Ojciec Edward, ojciec Konkol, a dla najbliższych zwyczajnie Dula, zmarł w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku 12.12 2021 r., do końca pozostając pod profesjonalną opieką tamtejszych lekarzy. Niestety organizm misjonarza wycieńczony był długotrwałą cukrzycą, która mogła być m.in. przyczyną utraty wzroku, a w ostatnich tygodniach życia cierpienie kapłana spotęgował gronkowiec i covid, o czym wspomniał podczas pogrzebu Wojciech Matysek, najbliższy współpracownik i przyjaciel ks. Edwarda.
Rodzina zmarłego, a także rodzina zakonna i współpracownicy ze Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie Droga, chcąc uszanować jego wolę, pochowała Edwarda Konkola w rodzinnej Jastarni, gdzie przyszedł na świat w 1959 r. w wielodzietnej rodzinie, jako brat Krystyny, Mieczysława, Joanny i Jakuba. Po zdaniu matury w 1978 r. w liceum w Pucku, Edward Konkol wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie. Ukończył naukę w 1985 r. i zamiast na misję w Afryce lub Ameryce Południowej trafił do kanałów dworca Centralnego w Warszawie, gdzie poświęcił się pracy z bezdomnymi, ludźmi nieistniejącymi dla ówczesnego systemu władzy.
Potem już był Białystok i meliny narkomanów, alkoholików, ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie. To dla nich i z nimi w 1990 r. stworzył stowarzyszenie Droga. - Uczyliśmy się wszystkiego razem odmawiając koronkę do miłosierdzia Bożego - wspominała podczas uroczystości pogrzebowych jedna z aktywistek stowarzyszenia. - Nieustannie powtarzaliśmy "dla jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego…”, byliśmy z tymi połamanymi ludźmi, płakaliśmy z nimi, a ci ludzie rzucali narkotyki i przezwyciężali głód. To był cud. Potem zaczęła się profesjonalna pomoc. Powstawały specjalistyczne domy opieki, mieszkania chronione, placówki edukacyjne.
- Ojciec Edward był z nami, ale cały czas pozostawał wasz - komentowała jedna z osób, którym udało się wyjść z uzależnienia. - Był Kaszubą, a w nim był Bałtyk. Czasem porywczy jak sztorm. Kiedy indziej spokojny jak wody Zatoki Puckiej.
- To, co dajemy innym, jak zwracamy się do nich najpełniej obrazuje, czym przepełnione jest nasze serce - powiedziała mi Marta Gwardzik z oddziału ZKP w Jastarni, a jednocześnie członkini Zarządu Głównego tej organizacji. - Ks. Edward to misjonarz i swoją misję wypełnił służąc każdemu, bezwzględnie. Nade wszystko zakotwiczony w Bogu jak kuter z załogą podczas snu na pełnym morzu. Ufał Mu i oparł się na Nim totalnie. Kochał bezkres i potęgę żywiołu, która go inspirowała, równoważyła i cieszyła. Nadmorski wiatr był dla Edka uosobieniem Ducha Świętego.
W ostatnich miesiącach życia ks. Edwarda Konkola pojawiły się wobec niego zarzuty molestowania i wykorzystywania współpracowników ze stowarzyszenia Pomocy Rodzinie Droga. Tygodnik "Więź", piórem Tomasza P. Terlikowskiego, napisał w numerze wydanym tuż przed pogrzebem: "Zasada, że o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, nie dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z wielkim kłamstwem”.
Do tych słów poniekąd odniósł się na pogrzebie Edwarda Konkola jego przyjaciel - biskup ełcki Jerzy Mazur SVD. Zacytował słowa ks. Edwarda "Duli", który powiedział: "Z serca przepraszam każdego, kto kiedykolwiek poczuł się przeze mnie skrzywdzony". Biskup poprosił także o modlitwę za te osoby i wyraził również nadzieję, że prokuratura i sądy szybko rozstrzygną owe zarzuty, i że ojciec Edward Konkol zostanie z nich oczyszczony. - Łatwo jest tak po ludzku kogoś oskarżać, ale poczekajmy na właściwe organa ścigania - kończył biskup Mazur. - Znane są przypadki uniewinnienia księży z podobnych zarzutów.
Z innych wypowiedzi księży zabierających głos podczas całego pożegnalnego nabożeństwa można było odnieść wrażenie, że wokół dzieła ojca Konkola toczy się jeszcze inna, nienazwana wprost walka. Może o schedę, czyli majątek Stowarzyszenia Droga? Ale to mogą być jedynie moje spekulacje i domysły.
Za trumną ks. Edwarda Konkola szedł tłum kochających go osób. Szło nas bardzo wielu. Z Jastarni i Białegostoku. I był tylko jeden biskup. Inni nie przyjechali, jedynie przesłali pozdrowienia. Może bali się prasy. Nie chcieli się narażać. Było kilku odważnych księży. Poza tym trochę "połamanych", kilku samorządowców. Marszałek pomorski Mieczysław Struk… Też przyjaciel i współpracownik Edwarda Konkola. To on, jeszcze jako burmistrz Jastarni oddał Stowarzyszeniu Droga do dyspozycji ośrodek kolonijno-szkoleniowy po byłym MSW. Szła liczna liczna rodzina, rybacy i sąsiedzi. Jakby chcieli powiedzieć parafrazując słowa ojca Edwarda: - “Dobrze, że byłeś dobry człowieku!”
Artur Jabłoński, założyciele Radia Kaszëbë
Napisz komentarz
Komentarze