Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nasz Diabeł przechodzi kryzys zawodowy… Każdemu może się przytrafić, a zwłaszcza komuś, kto przepracował siedem milionów lat!

Rozmowa z Michałem Derlatką, dyrektorem gdańskiego Teatru Miniatura, reżyserem przedstawienia „Co u diabła?”. Premiera 30 grudnia 2021 r.
(Fot. Piotr Pędziszewski)

Bohaterem jest tu Diabeł. Diabeł, który przechodzi załamanie nerwowe i kryzys zawodowy…

Każdemu może się przytrafić, a zwłaszcza komuś, kto przepracował siedem milionów lat! Nasz Diabeł to centralna postać przedstawienia, które opiera się na czterech opowieściach braci Grimm:

  • „Dziewczyna bez rąk”,
  • „Trzy złote włosy diabła”,
  • „Długi nos”,
  • „Ojciec chrzestny”.

Ta postać, jej charakter niejako, wyłoniła się podczas pracy nad adaptacją. Zastanawialiśmy się, jak go podejść, czasem to demon, czasem nazywany jest „czerwonym karłem”, okazało się, że u Grimmów pełni różne funkcje, co oznacza, że zło może objawić się wszędzie i pod różnymi postaciami.

Przedstawienie zapowiada się bogato pod względem tak form lalkowych, jak i scenografii.

Bo też do współpracy zaprosiliśmy znakomitego czeskiego artystę Marka Zákostelecký’ego. Mam nadzieję, że będzie pięknie! Na scenie zobaczymy pacynki, duże głowy, teatr planszetowy. Scenograf zastosował swą ulubioną gamę barw: czerń, biel i czerwień, proste, ale znaczące w teatrze kolory.

Gdy, na początku, Diabeł obserwuje świat w swoim małym theatrum mundi, podgląda ludzi i w ich losy ingeruje, to te losy ziemskie pokazujemy za pomocą małych form, a gdy Diabeł – powalony swoim załamaniem nerwowym – dochodzi do wniosku, że musi pomagać ludziom, czynić dobro, wtedy wyrusza w świat wielkich form lalkowych. I tak oto staje się mały w świecie wielkich ludzi.

Zadebiutują młodzi twórcy.

Zaprosiliśmy absolwenta wydziału lalkarskiego we Wrocławiu Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, czyli Kamila Marka Kowalskiego – ten spektakl będzie jego pracą dyplomową. Od września w zespole mamy dwie młode aktorki: Magdalenę Bednarek i Olę Miskę, gościnnie występuje Magdalena Gładysiewicz, absolwentka szkoły wrocławskiej. A że część naszych aktorów przeszła lub przechodzi na emeryturę, mamy okazję „wpuścić trochę świeżej krwi” do zespołu, liczę, że z pożytkiem dla widzów, z nową energią dla wszystkich.

Czy można przechytrzyć zło, jeśli tak, to jak to zrobić? – takie pytanie przyświeca realizatorom.

Jakieś nieśmiałe tezy sobie stawiamy… Ciekawą postacią w spektaklu jest na przykład żona Diabła, tym swoim mężem trochę manipuluje, stara się humanizować jego nieładne poczynania – jak już masz gnębić, to tych wrednych, niewinnych prostaczków zostaw w spokoju! Jednocześnie mamy tu motyw zła, które niezależnie od tego, czy diabeł się swoją profesją zajmuje, czy nie, to jednak diabelską obecność w świecie manifestuje i dopomina się swego. Tak więc pytanie, jak przechytrzyć zło, pozostaje otwarte.

Nie jest najważniejsze to, co nam się przytrafia, ale to, jak my na to reagujemy – uważa autorka adaptacji Agnieszka Kochanowska.

Inaczej: Nie warto skupiać się na rzeczach, na które nie mamy wpływu. W naszym spektaklu myśl ta powraca jak refren. To bon mot naszego Diabła. Tak oto myśl Aldousa Huxleya przekładamy na grunt teatru skierowanego do młodego widza. Zresztą dziś dzieci są bardziej świadome świata, w którym żyją. O pewnych tematach, które przed nimi były kiedyś skrywane, dziś mówi się otwarcie. To ciekawe zadania dla nas, twórców – przygotowywanie młodego człowieka do samodzielnego myślenia. Jako teatr staramy się, by nie infantylizować przekazu, stawiać młodym widzom poprzeczkę wysoko, a jednocześnie być dla nich przyjaznym.

Przed wami, niestety, zło w postaci ograniczeń pandemicznych… Bo premiera 30 grudnia.

Musimy sobie z tym radzić. Dzieci dopiero zaczynają być szczepione, a to jest nasz główny widz. Wraz z innymi dyrektorami polskich scen lalkowych, wystąpimy z propozycją do ministra kultury, żeby łączyć ograniczenia w teatrach dla młodego widza z ograniczeniami w funkcjonowaniu szkół w czasie pandemii. To bardzo by nam ułatwiło życie. Mielibyśmy jasną sytuację, kiedy możemy zapraszać na widownię, a kiedy, na przykład, prezentować repertuar online. Nasz teatr jest poniekąd kopią funkcjonowania szkoły. Na razie improwizujemy, starając się maksymalnie zachować środki bezpieczeństwa. Uważam, że, mimo wszystko, teatr jest przestrzenią bezpieczną.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama