Jest taki aforyzm Stanisława Jerzego Leca, który lubię przypominać. A brzmi on tak, że entuzjazm, jak wszystko inne, można szybko wyprodukować. I my, mam wrażenie, jesteśmy świadkami produkowania wizerunku prezydenta Ukrainy na potrzeby wojny. Nie twierdzę, że to jest złe, ale tak jest. Jaki prezydent jest w rzeczywistości, tego jeszcze nie wiemy.
Na pewno jest to prezydent bardzo aktywny i skuteczny w swoich przesłaniach, które często ogłasza. Chciałbym wiedzieć, kto mu pisze te teksty? Bo one są naprawdę dobre, takie w amerykańskim stylu, w stylu przemówień pisanych przez speach writera Baracka Obamy. Mają siłę i te „skrzydlate” słowa, które niosą. Jako prezydent spełnia on głównie funkcję walki o pomoc dla Ukrainy, przede wszystkim w uzbrojenie. I jeśli prześledzić jego wystąpienia to 80 procent z nich sprowadza się do słów: dajcie nam broń. Uważam, że świetnie działają też prezydenckie struktury. Zrobiło na mnie wrażenie to, jak było przygotowane przekazanie przez gwiazdę kina i działacza antywojennego Seana Penna jednego z dwóch swoich Oscarów Wołodymirowi Zełenskiemu. To było świetnie wyreżyserowane, a my mogliśmy obserwować tworzenie tego prezydenckiego wizerunku w stylu amerykańskim.
Okoliczności tworzą męża stanu. Ale w tym przypadku pytanie o to jakim człowiekiem i politykiem jest prezydent Zełenski jest takie, jak pytanie na przykład o... Piłsudskiego. Bo nie ma jednego Piłsudskiego. Jest Piłsudski, który wysiada z czerwonego tramwaju na przystanku „Niepodległość”, jest Piłsudski z okresu odbudowy państwa i jest wreszcie Piłsudski po zamachu majowym. Wielkie postaci mają to do siebie, że trudno dla nich znaleźć jeden mianownik. Ale z całą pewnością cezurę w życiu prezydenta Zełenskiego stanowi dzień 24 lutego 2022 roku. Bo wtedy staje się on mężem opatrznościowym.
Napisz komentarz
Komentarze