Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Bóg się rodzi, moc truchleje. Co człowiekowi dają urodziny Pana Boga?

Jak rozmawiać przy świątecznym stole, gdy dzielą nas różnice światopoglądowe? - Żeby zmierzyć się z różnicą, odmiennością myślenia, należy szczerze pragnąć zrozumieć drugą stronę, uszanować jej wątpliwości, pytania. Nie modelować kogoś tylko według swoich oczekiwań, bo przecież każdy jest inny - mówi ojciec Michał Osek, przeor klasztoru gdańskich dominikanów.
Bóg się rodzi, moc truchleje. Co człowiekowi dają urodziny Pana Boga?

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Bóg się rodzi, moc truchleje. Moc, czyli coś potężnego, na co nie mamy wpływu. Najpierw pandemia, teraz coraz bardziej bliska nam wojna. Ile w tych Narodzinach nadziei na trudne czasy?
To co obserwujemy w świecie to jeszcze nie wszystko. Są jeszcze nasze osobiste doświadczenia. często także bardzo trudne. Z nimi także przychodzi się nam zmierzyć. W tajemnicy zbliżających się Świąt są jednak pokłady nadziei, siły, nowości. Pewnie to też nas przyciąga do ich świętowania.
 
Widziałam niedawno zmuszający do refleksji rysunek. Przyklejone do siebie mapy Polski i Ukrainy. U nas rozrzucone świąteczne symbole i napis "święta", u sąsiadów spadające bomby, wybuchy i napis "wojna". Zło, niosące ze sobą śmierć i cierpienie niewinnych ludzi stało się tłem naszego świętowania.
Zmierzenie się ze świadomością istnienia zła i okrucieństwa jest niesłychanie trudne. Za tym zadziwieniem, do czego człowiek jest zdolny, idą także wielkie pytania filozofii i teologii: skąd jest zło? Każda refleksja jest chyba na wagę złota, bo może zrodzić w sercach wielu ludzi postawy realnie budujące pokój między nami.

Jak jednak nie przerażać może fakt, że zło jest tak blisko?
Zło przeraża zawsze. I nie jest ważne, czy dzieje się tuż za naszą granicą, czy gdzieś dalej w Afryce czy Azji. Wszędzie jest prawdziwa śmierć, ból straty i łzy bezradności...

Zmierzenie się ze świadomością istnienia zła i okrucieństwa jest niesłychanie trudne. Za tym zadziwieniem, do czego człowiek jest zdolny, idą także wielkie pytania filozofii i teologii: skąd jest zło? Każda refleksja jest chyba na wagę złota, bo może zrodzić w sercach wielu ludzi postawy realnie budujące pokój między nami.

ojciec Michał Osek / przeor Dominikanów w Gdańsku

Ludzie są bezradni, ale wszechmocny Pan Bóg? Pojawia się bunt i pytanie - jak On może na to wszystko pozwolić?
Tam gdzie dzieje się dużo zła, gdzie zobaczyć można człowieka zdolnego do kłamstwa, mordowania, torturowania, tam jednocześnie widoczne jest realne dobro. Myślę, że to nie powinno nam umknąć. Bo w czasie wojny możemy też napotkać postawy zupełnie heroiczne. To gotowość do niesienia bezinteresownej pomocy, empatia, obrona drugiego człowieka. Wystarczy pomyśleć o ukraińskich żołnierzach, którzy własnymi ciałami ochraniają swoich najbliższych i Ojczyznę. Te osoby, choć narażają tak wiele, gotowe są na największe poświęcenie w imię miłości do swoich rodzin i pragnienia wolności. Dziś w jakiś przedziwny sposób ci żołnierze, bohaterowie tych Świąt, uczą nas, że warto przeciwstawić się złu, także w osobistym życiu.  

Co człowiekowi dają urodziny Pana Boga?
Myślę, że można opowiedzieć o tym misterium Narodzin bardzo prosto: to niezwykłe przyjście Boga daje człowiekowi możliwość spotkania się ze Stwórcą. Bardzo szczególnego i właściwego chrześcijanom spotkania, które jest za darmo, za nic. To nie jest audiencja dla wybranych, to nie jest spotkanie, na które trzeba zasłużyć, zapracować, za które trzeba byłoby zapłacić, ale to spotkanie z Bogiem, który udziela się każdemu, kto otwiera się na Jego życie. Ta intuicja, że Bóg właśnie tak przychodzi, jest bardzo ważna. Język Biblii nazwie Chrystusa Emmanuelem - Bogiem z nami, bo od momentu jego przyjścia On przekonuje człowieka, że chce być blisko zawsze udzielając siebie. 

A może to człowiek powinien dać Bogu coś z siebie na urodziny?
Sytuacja jest raczej nierówna... Cóż człowiek może dać Bogu? Wprost nie jest to możliwe. Jednak Ewangelia uczy: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). A więc mamy szczególny sposób ofiarowania swojej miłości za pośrednictwem naszych bliźnich. Próbujemy robić to na najróżniejsze sposoby, pewnie każdy odkrywa swój. Przy klasztorze widzimy teraz studentów z "Górki" i wolontariuszy, którzy przygotowują wigilię dla osób w kryzysie bezdomności. Przygotowano już ponad 400 paczek, a to jeszcze nie koniec... A może jeszcze ważniejszym darem stało się zarezerwowanie swojego czasu, żeby spędzić go z tymi, dla których nikt tego czasu nie znajduje...

Myślę, że można opowiedzieć o tym misterium Narodzin bardzo prosto: to niezwykłe przyjście Boga daje człowiekowi możliwość spotkania się ze Stwórcą. Bardzo szczególnego i właściwego chrześcijanom spotkania, które jest za darmo, za nic. To nie jest audiencja dla wybranych, to nie jest spotkanie, na które trzeba zasłużyć, zapracować

ojciec Michał Osek / przeor Dominikanów w Gdańsku

Jednak dla wielu z nas "magia świąt" to wszechobecny kicz i przerost formy nad treścią. Jak więc dobrze przeżyć święta? O czym i jak rozmawiać przy świątecznym stole? 
Chyba są takie tematy, których ciągle unikamy z kontakcie z najbliższymi. Trudno się zdobyć na powiedzenie, za co jesteśmy wdzięczni, co mnie w kimś inspiruje, co jest trudne w relacji z drugą, bliską osobą, czego doświadczyłem i jak to przeżywam. Wydaje mi się, że kiedy człowiek zdobywa się na powiedzenie takich rzeczy to stół, przy którym siedzi nie jest tylko świąteczny, ale w jakimś sensie święty. Dlaczego? Bo przy nim opowiada ze swojego serca o rzeczach najważniejszych.
 
To może być trudne zadanie. Jak w coraz bardziej zsekularyzowanych rodzinach mówić o wartościach chrześcijańskich? Kłócić się? Odpuszczać? A może nauczyć się żyć z różnicami?
Gdy mowa jest o wierze, to trzeba pamiętać, że osadza się ona na miłości do Boga. A do tego - jak i do żadnej innej miłości - nikogo nie można zmusić. A gdyby już ktoś chciał zmusić do miłości, to zapewniam, że skutek będzie odwrotny. Jak wobec tego rozmawiać? Jest na to przepis i to dość prosty - żeby zmierzyć się z różnicą, odmiennością myślenia, należy szczerze pragnąć zrozumieć drugą stronę, uszanować jej wątpliwości, pytania. Nie modelować kogoś tylko według swoich oczekiwań, bo przecież każdy jest inny.

I to się uda?
Z tej recepty nic by nie wyszło, gdyby nie miłość. Jeśli nie kochasz, lepiej będzie siedzieć cicho.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama