Szpitale, zwłaszcza te utrzymywane przez powiaty, znalazły się między młotem a kowadłem wydatków. Z jednej strony spoczywa na nich, zarządzony w maju tego roku - specjalną ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia w podmiotach leczniczych - obowiązek wypłaty wyższych pensji pracownikom. Z drugiej - wraz z rosnącą inflacją - muszą płacić więcej za wszystko. Począwszy od ogrzewania i prądu, przez leki, żywność, aż po usługi szpitalnych pralni.
Tak jest m.in. w Lęborku.
- Zobowiązania wymagalne w SPS ZOZ w Lęborku z tytułu dostaw i usług w stosunku do III kwartału wzrosły o 36,6 procent - wylicza Adam Hoffmann, zastępca dyrektora ds. finansowych lęborskiego szpitala.
Dalej dyrektor Hoffmann informuje, że SPS ZOZ w Lęborku wyrównał wynagrodzenia pracownikom do wysokości wynikającej z ustawy dopiero za lipiec i sierpień.
- Dyrekcja czyni nieprzerwanie starania w celu zabezpieczenia środków umożliwiających wypłatę kolejnych wyrównań wynagrodzeń - deklaruje. Dodaje przy tym, że jeśli szpital otrzyma środki na wzrost wynagrodzeń "w wysokości niższej od wymaganej z tytułu dokonywanych rozliczeń", wystąpi możliwość zagrożenia terminowego uregulowania zobowiązań publiczno-prawnych z tytułu składek ZUS.
Zagrożenie funkcjonowania naszej jednostki jest jak najbardziej realne. W październiku zabrakło nam ok. 300 tysięcy złotych, by spłacić najważniejsze z
Ewa Czechowska / rzeczniczka Szpitala Powiatu Bytowskiego
Także Ewa Czechowska, rzeczniczka Szpitala Powiatu Bytowskiego potwierdza, że placówka zmaga się z trudną sytuacją finansową. Obecnie szpital nie osiąga dochodów, a ostatnie lata zamykał stratami. W tym roku będzie podobnie.
- Koszty szpitala związane ze składkami ZUS to około 950 tysięcy złotych miesięcznie - wylicza Ewa Czechowska. -Obecnie mamy odroczone trzy Zus-y aby choć trochę zminimalizować koszty z tym związane. Zagrożenie funkcjonowania naszej jednostki jest jak najbardziej realne. W październiku zabrakło nam ok. 300 tysięcy złotych, by spłacić najważniejsze zobowiązania, ,a wymagalnych zobowiązań mamy dużo więcej. Z miesiąca na miesiąc borykamy się z ciągłym brakiem środków finansowych i walczymy o każdą złotówkę.
Rzeczniczka bytowskiego szpitala jednoznacznie wskazuje przyczyny kłopotów: -Trudna sytuacja jest związana głównie z rosnącymi kosztami wynagrodzeń, które wynikają z wprowadzonej w lipcu ubiegłego roku podwyższenia płacy minimalnej dla pracowników ochrony zdrowia. Nie bez znaczenia jest także wzrastająca inflacja, która powoduje że koszty związane z działalnością naszej placówki stale rosną.Nadal skupiamy się na dążeniu do stabilizacji i poszerzaniu oferty świadczeń realizowanych w naszym szpitalu aby choć trochę poprawić finanse, jednak obawiamy się że bez wparcia finansowego z zewnątrz będzie to trudne.
Głośno mówi się również o poważnych problemach szpitali w Miastku i Człuchowie. I choć wśród powiatowych szpitali są placówki, które deklarują brak kłopotów (np. Kociewskie Centrum Zdrowia), to praktycznie w większości placówek problemy są podobne.
W imieniu walczących o przetrwanie szpitali wystąpił Konwent Powiatów Województwa Pomorskiego. W stanowisku, podpisanym przez przewodniczącego, Mirosława Czaplę (starostę malborskiego) czytamy, że niezbędna jest korekta działań przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ, by nie dopuścić do załamania systemu ochrony zdrowia. "Szpitale nie mogą funkcjonować w systemie ciągłej walki o każdą złotówkę przeznaczoną na opiekę zdrowotną. Ich nadrzędną rolą jest ratowanie ludzkiego życia i zdrowia. To po stronie Państwa leży obowiązek zagwarantowania wystarczających warunków finansowych i prawnych" - apelują
W ostatni wtorek problemami pomorskich szpitali, będących m,in. skutkiem realizacji ustawy o wzroście wynagrodzeń, zajęła się Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego.
- Szpitale zgłaszają wzrastające zadłużenie - przyznaje dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki.
- Sytuacja jest bardzo trudna - mówi Zbigniew Canowiecki, wiceprzewodniczący Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego do spraw ochrony zdrowia. - I o ile jeszcze szpitale marszałkowskie poradziły sobie, to gorzej jest ze szpitalami powiatowymi.
Z informacji, jaką szpitale przesłały do WRDS wynika, że po podwyżkach dla personelu w budżetach pojawiły się dziury. I tak np. 7 Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku raportuje, że brakuje pół miliona zł miesięcznie na wynagrodzenia. W szpitalu w Kwidzynie po podsumowaniu kosztów energii elektrycznej, gazu, wynagrodzeń i innych opłat, rocznie zabraknie 1 350 tys. zł. W malborskim szpitalu koszty rok do roku wzrosły o 520 tys. zł, a w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni - o całe 6 mln zł.
Sytuacja jest bardzo trudna. I o ile jeszcze szpitale marszałkowskie poradziły sobie, to gorzej jest ze szpitalami powiatowymi
Zbigniew Canowiecki / wiceprzewodniczący Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego
W stanowisku pracodawców, strony pracowników oraz strony samorządowej Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, sformułowanym 13 grudnia br., czytamy m.in., że podmioty lecznicze muszą wygospodarowywać we własnym zakresie środki finansowe na wypłatę wynagrodzeń dla pracowników realizujących świadczenia ponad określony przez NFZ limit. W dodatku koszt podwyżek wynagrodzeń w niektórych podmiotach leczniczych nie został w pełni sfinansowany przychodami z NFZ, gdyż ustawa, obejmuje swoimi regulacjami tylko osoby zatrudnione w oparciu o umowę o pracę.
Od lipca NFZ nie wypłaca całej kwoty na pokrycie wynagrodzeń w postaci współczynników korygujących. Ministerstwo Zdrowia komunikatem z dnia 17 listopada br. poinformowało o uruchomieniu dodatkowych 4,5 mld zł na zwiększenie ryczałtu dla szpitali, umożliwiających zapłatę nadwykonań.
"Niestety, zaproponowany sposób płacenia zapewniający jedynie 60 proc. wartości nadwykonań szpitalom, które przekroczyły 108 proc. limitu do końca listopada br. stoi w sprzeczności z zapewnieniami Ministerstwa Zdrowia dotyczącymi sfinansowania "długu zdrowotnego", który powstał podczas pandemii." - podkreśla WRDS.
Aby nie dopuścić do załamania szpitalnych finansów, strona pracodawców, strona pracowników oraz strona samorządowa Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Gdańsku wnioskuje do Ministra Zdrowia m.in. o zapłatę za całość nadwykonanego ryczałtu przez szpitale w 2022 roku i dalszy wzrost nakładów na służbę zdrowia przez wzrost wycen świadczeń medycznych. Konieczne jest także "zabezpieczenie w budżecie NFZ środków finansowych na realizowanie ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia, w pełnej wysokości gwarantującej wzrost wynagrodzeń pracownikom w danym roku."
Decyzje trzeba podejmować szybko. Zwłaszcza, że przyszły rok może być jeszcze trudniejszy. Ustawa z maja br. gwarantowała podwyżki w ochronie zdrowia pracownikom zatrudnionym na et.atach. Tymczasem większość lekarzy i znaczna część pielęgniarek z Pomorza pracuje na umowach kontraktowych. I kiedy skończą im się kontrakty, także będą oczekiwać wyższych zarobków..
- Jest to kolejna cykająca bomba, która da o sobie znać za parę miesięcy- przewiduje Zbigniew Canowiecki.
Napisz komentarz
Komentarze