Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dlaczego inflacja nie zbija zakupowej gorączki?

Prawie każdy może „zachorować” na gorączkę niezwykłej okazji – mówi dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS. – Recepta na to jest prosta – wystarczy nie dokonywać zakupu natychmiast, spokojnie wrócić do domu z postanowieniem, że jak jutro nadal będę chciał to coś kupić, to kupię.
ceny, handel, promocja

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Szaleje inflacja, ceny rosną, a my rzucamy się do sklepów, ciągle wierząc w „cudowne okazje” i „zakupową magię świąt”. Dlaczego tak robimy?

Jest to, niestety, cała złożona psychologia inflacji. Z jednej strony, racjonalnym jest bardzo uważne przyglądanie się każdej złotówce i wydawanie pieniędzy na produkty i usługi, które są naprawdę potrzebne, oraz robienie oszczędności, na wypadek gdyby za chwilę było jeszcze drożej. Taka postawa charakterystyczna jest dla osób, które naprawdę niewiele mają. Wielu emerytów tak robi. Ekonomiści lubią takie zachowanie, bo ma ono charakter antyinflacyjny.

Jest też druga postawa. Ci, którzy mają nieco więcej pieniędzy, uważają, że trzeba z nimi uciekać, bo jutro będą one warte mniej. Dziś kupię sukienkę, buty na święta, bo za miesiąc zapłacę za nie kilka, kilkanaście procent więcej. Dlatego przyspieszają konsumpcję.

Te dwie postawy są skrajnie różne, a ta druga sprzyja inflacji. Przy czym ocena, czy mamy pieniędzy „na styk”, czy też mamy ich nieco więcej, jest kwestią wyobraźni. Nie mówię tu o osobach, które rzeczywiście muszą mocno się natrudzić, by dotrwać do kolejnej wypłaty. Jeśli jednak zostaje nam już nieco „wolnej” gotówki, to często dajemy się porwać fali – jeśli inni kupują, to znaczy, że jest to właściwe zachowanie. 

Znamy ludzi, którzy nie mają pieniędzy i biorą pożyczki, by okazyjnie kupić smartfon lub telewizor.

To jest margines. Nawet jeśli krąży opowieść o takiej osobie, to często jest to znajomy wielu osób, który staje się bohaterem wielu równoległych relacji.

Niezwykle liczne badania pokazują, że osoby niemające pieniędzy zachowują się bardziej racjonalnie od tych, którzy je mają. I są znacznie bardziej „zwierzętami ekonomicznymi” niż ci, których sytuacja finansowa jest lepsza.

Wydawało się, że w Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach Europy i świata, zapanowała moda na zakupowy minimalizm. Nie wymieniamy tak często ubrań, kupujemy w sklepach z odzieżą używaną, dzielimy się rzeczami. Coś się zmieniło?

Postawy minimalizmu i ekologizmu są charakterystyczne dla niewielkich grup społecznych. Wprawdzie są osoby, które nie znają nikogo, kto by żył inaczej, ale to typowe dla naszych czasów „bańki”, w których tkwimy w sieci i w życiu realnym.

Trzeba przyznać obecnej władzy, że jej diagnoza, iż Polacy maja się całkiem nieźle, jest trafna. Sytuacja przeciętnej polskiej rodziny jest na tyle dobra, że może sobie ona pozwolić na wydawanie pieniędzy. Oraz na to, że jest podatna na wszystkie sztuczki marketingowców i sprzedażowców, chcących wykorzystać maksymalnie gorący okres przedświąteczny.

Czekamy na wdrożenie unijnej dyrektywy Omnibus, która zniweluje proceder sztucznego zawyżania cen, np. przed Black Friday, aby w dniu promocji cena mogła zostać pozornie obniżona. Wiemy o tym i nadal dajemy się nabrać?

Są firmy, które siebie oraz swoich klientów szanują i nie stosują podobnych sztuczek, są jednak i takie, które podwyższają ceny na tydzień, dwa przed promocją, by je później obniżyć. Niektórzy sprzedawcy nie zadają sobie nawet takiego trudu i kłamią bezczelnie, że akurat w dzień promocji sprzedają swoje produkty taniej.

Nieprawdą jest jednak, że każdy daje się oszukać lub za każdym razem staje się ofiarą oszustwa. Prawdą jest, że każdy, przynajmniej raz, dał się zmanipulować, złapał gorączkę niezwykłej okazji. Wiedział, że akurat tego produktu nie potrzebuje, ale była okazja! A zmarnowanie okazji jest grzechem.

Prawie każdy, kto ma pieniądze w kieszeni, może „zachorować” na gorączkę okazji. Recepta na to jest prosta – wystarczy nie dokonywać zakupu natychmiast, spokojnie wrócić do domu z postanowieniem, że jak jutro nadal będę chciał to coś kupić, to kupię.

Niestety, sprzedawcy to wiedzą i straszą nas, że oferta jest ograniczona czasowo. I jeśli nawet takim manipulacjom ulega co piąty, dziesiąty klient, to skala zysków płynących do koncernów handlowych jest przeogromna.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama